“Kiedy ludzie ledwo zauważają, że człowiek żyje, trudno mieć wrogów. ”
“Były to lata, kiedy dojrzewało się szybko, a dzieci, które ledwo odrosły od ziemi, miały już spojrzenie starych ludzi.”
“Jak niby miałam tego dokonać? Nie byłam bohaterką egipskiej mitologii. Uzbrojona w nóż ledwo wychodziłam zwycięsko ze starcia z jabłkiem, a co dopiero z mieczem przeciwko potworowi. Zakładając oczywiście, że będę miała jakiś miecz.”
“Niewykluczone, że nigdy nie chcieliśmy być Europejczykami. Przecież ledwo starczało nam sił na obronę polskości, węgierskości, słowackości. Bycie Polakiem, Węgrem, Czechem, Słowakiem, czy Rumunem całkowicie nas pochłaniało. Na nic innego nie mieliśmy czasu.”
“Dojebała mi dziewczyna sięgająca mi ledwo do brody. Moje ego lekko drgnęło, ale uśmiechnąłem się równie złośliwie i zrobiłem krok do przodu, zmuszając ją, aby się cofnęła. Ponownie zrównałem swoją twarz z jej, mając nadzieję, że po prostu ucieknie.”
“Macie tylko jedno życie (...). Tak że prosze bardzo, spędzajcie dwanascie godzin dziennie przyssani do ekranu, szukając akceptacji ludzi, których ledwo znacie, no i oczywiście nie zapomnijcie olać tych paru osób, którym naprawdę zależy na was i na waszej żałosnej egzystencji.”
“Mój Boże. Miałam syna, który za chwilę obroni dyplom inżyniera, ale postanowił zostać kurą domową. Córkę, która ledwo potrafiła wymienić główkę w elektrycznej szczoteczce do zębów, a uczyła się na hydrauliczkę. I męża, o którym myślałam, że jest szychą w biznesie, ale najwyraźniej był tylko złodziejem.”
“(Ryś) był piękny. Niskie słońce wydobywało każdy szczegół sylwetki. Miał wielkie marzycielskie oczy, osadzone w stosunkowo niewielkiej czaszce. Tułów wydawał się drobny, niemal kruchy. Ale łapy za to potężne (...) Psy były ledwo żywe. Jeden był zakrwawiony. Miały niewyraźne miny (…) patrzyły na mnie zrezygnowanym, ludzkim wzrokiem.”
“To, że miałam na nogach własne buty, uratowało mnie. Widziałam kobiety idące w obozowych drewniakach po lodzie i śniegu. Ledwo dawały radę stawiać kolejne kroki. Często dochodziło do sytuacji, że ktoś upadł i już nie wstawał. Byliśmy przemarznięci, wycieńczeni i zestresowani do granic możliwości. Niemcy pędzili nas wszystkich i nie było szans, by wziąć nogi za pas i uciec. ”
“Zacząłem przeciskać się przez czterech facetów stojących blisko niej i wtedy ją zobaczyłem. Skulona i zapłakana siedziała pod ścianą. Nie miała na sobie spodni, a bluzka ledwo zakrywała jej drobne ciało. Uniosła wzrok, kiedy usłyszała moje kroki, a na jej twarzy pojawiła się mieszanina różnych uczuć. Od szczęścia i ulgi, po wściekłość i zawiedzenie. Jednak pierwsze uczucia wygrały, bo od razu wstała i biegiem rzuciła się w moje ramiona.”
“Nela stała oparta plecami o ścianę. Miała przymknięte oczy i z trudem próbowała wyrównać oddech. – Nienawidzę tego miejsca… nienawidzę – powtarzała w myślach. Od dwóch miesięcy pracowała w małym sklepiku z firanami, guzikami, rajstopami i drobną pasmanterią. Sklep był duszny, ciemny i mały. Wchodziło się do niego przez ponure podwórze, zacienioną klatkę i jeszcze cztery schodki w dół poniżej parteru. W centrum Łodzi było mnóstwo takich sklepików, a tu – kierując się bezpośrednio od ul. Wschodniej, można było trafić do wielu takich miejsc. Marynarki, spodnie, odzież, futra, skóry, fartuchy. Zakłady krawieckie i szewskie. Wszystkie małe, ciasne i ciemne. Czasem tak małe, że oprócz towaru ledwo mieściło się lustro do oglądania przymierzanych strojów.”
“– Czy podczas tego śledztwa przyjął pan łapówkę?
Wiktor popatrzył na Darka. Potem na Konrada. Wstał.
– Skąd on się urwał? Co wy sobie w ogóle wyobrażacie?
– Wiktor, posłuchaj…
– Nie! To wy posłuchajcie. Nigdy nie wziąłem żadnej łapówki! Nigdy nie przyjąłem nawet pudełka czekoladek! Ani koniaku, ani zasranej kiełbasy podwawelskiej! Rozumiecie? Straciłem kawał życia, harując dla tego niebieskiego munduru! Poświęciłem studia, poświęciłem boks. Poświęciłem wszystko, co miałem. Po co? Żeby łapać zbójów! Powołanie? Tak! Śmieszne, co? Nie raz i nie dwa mogłem zginąć. Na moich rękach wykrwawiło się kilku chłopaków! Zostawili żony, dzieci, dziewczyny… A ja cały czas…kosztem najbliższych, kosztem życia rodzinnego, kosztem zdrowia… zapieprzałem, żeby po dziewiętnastu latach usłyszeć: „Czy przyjął pan łapówkę?”. O czym ty mówisz, synku? Czy ty wiesz, ile ja spraw rozwiązałem? Kogo wsadziłem? Ile razy ledwo uszedłem z życiem, żeby tacy jak ty mogli sobie nosić drogie zegarki?”
“– Jestem do dyspozycji. Proszę spocząć – arcybiskup rozpoczął audiencję, wskazując miejsca do spoczynku.
– Dziękuję, że zechciał nas pan przyjąć. To jest Paweł Bukowski, aplikant. Jestem jego patronką.
– Pogratulować.
Spychalski posłał Pawłowi szeroki uśmiech już bez mitygowania się i pokiwał głową z aprobatą.
Paweł nie wiedział, komu gratuluje i czego.
Usiedli w przyciężkich skórzanych fotelach, przed którymi stał delikatny, przewrażliwiony stolik na cienkich, wygiętych nogach. Pachnący Hugo Bossem sekretarz arcybiskupa przyniósł na tacy dwie filiżanki aromatycznej kawy i ciasteczka z kremem na talerzyku. Poczęstunek ledwo się mieścił na rachitycznym stoliku.
Wiedza o skłonnościach arcybiskupa była powszechna, dlatego mało się o tym mówiło. Jeżeli już, to w żartobliwym tonie, rubasznie, za pomocą sprośnych aluzji. Homoseksualizm metropolity poznańskiego dawno przestał być pogłoską, opuścił sensacyjne rejony plotki, która żywi się tajemnicą i zachowuje żywotność, dopóki jeszcze są tacy, którzy pozostają nieoświeceni. Orientacja seksualna Teofila Spychalskiego stała się częścią domeny publicznej, rzeczą tak oczywistą, że aż niewartą wzmianki.
Istnieje kategoria spraw, o których nie ma potrzeby rozmawiania, mimo że dotyczą wszystkich albo przynajmniej wszyscy o nich wiedzą. Jak na przykład wydalanie, miesiączka kobiet i onanizm uprawiany przez mężczyzn żyjących w celibacie: nastolatków, więźniów, marynarzy, żołnierzy i księży. Informacja o tym, że Spychalski sypia z mężczyznami, miała równie słabą siłę rażenia jak wieść o tym, że chodzi do toalety. Ani jedno, ani drugie nie było eleganckie, ale skoro musi. Z fizjologią nikt nie wygrał.”