“...dlaczego, do jasnej cholery, znów robi coś, na ci nie ma wewnętrznej zgody. Dlaczego stawia Leona ponad siebie, dlaczego pozwala, by to on organizował jej czas...”
“🌠"Leon rozpalił w niej iskrę, która chciała zapłonąć i rozbłysnąć, lecz zdawała sobie sprawę, że może się w najlepszym razie sparzyć, o ile nie spłonąć w jej zglisz czach. Postanowiła jednak odsunąć na bok przyzwoite zachowanie dziewczyny z dobrego domu. Z wyrzutami sumienia, które kiedyś spadną na nią niczym grom z jasnego nieba, upora się później." ”
“Tego wieczoru widok nocnego nieba był inny niż zwykle. Gdy Pajączek Leon podniósł oczy ku górze, aby znów pobawić się w liczenie, zobaczył coś zupełnie nowego. Nad jego głową świeciła przepiękna Gwiazda. Zdecydowanie nie widział jej nigdy wcześniej. Była większa niż pozostałe, a do tego miała ogon. Taki jak u psa, tylko trochę szerszy, no i rzecz jasna - dużo jaśniejszy.”
“Nie zatrzymałam go. Nie zareagowałam. Nie powiedziałam kompletnie nic! Nigdy przedtem nie doświadczyłam czegoś podobnego. Odniosłam wrażenie, jak gdyby ktoś oblał moje ciało wrzątkiem. Skóra płonęła niemal żywym ogniem. Nie mogłam się poruszyć. Obserwowałam tylko jego znikającą w ciemnościach sylwetkę. Zaklęłam. Nie było w nim niczego pociągającego! Tym bardziej nie umiałam zrozumieć, dlaczego go nie odepchnęłam? Czemu, do jasnej cholery, pozwoliłam, by robił mi takie rzeczy?! Czy to wciąż ja? A może mój demon próbował wyrwać się na powierzchnię?”
“Jasna cholera! – krzyknęłam na całe gardło. Moje źrenice rozszerzyły się chyba trzykrotnie. Jakieś pół mili za nami biegło sześć stworów. Były ogromne i wysokie na co najmniej dziesięć stóp – stwierdziłam to po tym, że sięgały niemal do połowy ulicznych latarni. Gnały na czterech łapach. Płonące żywym ogniem cielska miały tak wychudzone, że miejscami prześwitywały ich nagie kości. Z pysków toczyła się piana, oczy błyszczały szkarłatem, a zakończone ostrymi szpikulcami ogony fruwały w powietrzu, rozrywając na strzępy wszystko, co napotkały na swojej drodze. Odniosłam wrażenie, jakbym po raz pierwszy w życiu odczuła strach. I nie chodziło mi tu o lęk czy obawę, ale o prawdziwe, pierwotne przerażenie. W porównaniu z nimi demony były jedynie niegroźnymi karaluchami. – Można je zabić? – wyjąkałam drżącym głosem.”