“Ściany miały uszy, las obserwował, a diabeł zacierał ręce, gdy kolejna dusza próbowała wyjść przed szereg.”
“Bali się, że teraz zabiorą całe rodziny, zapędzą do lasu i wystrzelają.
- Znaczy chcieli- burknął ojciec- żeby męczyli się dłużej. Żeby ich dusza się męczyła. Śmierć chcieli rozciągnąć w czasie, po kawałku ich zabijać. Najpierw w myślach zabijać, w sercu, w duszy, a potem ciało zamordować. Mieli żyć ze śmiercią w każdej chwili.”
“Myśliwy kryje się gdzieś w szarym lesie nad rzeką i na polach rozkwitającego sorgo, i w ścisku zwieńczonych blankami miast. Dzieło jego widać wszędy dookoła, a jego psy nie znają zmęczenia. Widziałem je we śnie, żądne dusz żyjących na tym świecie, zaślinione i dzikie, o oszalałych z głodu ślepiach. Uciekaj przed nimi.”
“- Jesteście gorsi od adwokatów - oznajmił Kaptur, odwracając się do nich plecami. - A lepiej, żebyście nie wiedzieli, co robię z duszami adwokatów.
Uderzenie serca później Pan Śmierci zniknął.
Meandore zmarszczyła brwi.
- Tronie Cienia, kto to są adwokaci?
- Ludzie zawodowo zajmujący się wypaczaniem prawa dla zysku - odpowiedział i ruszył z powrotem do lasu, postukując laską. - Kiedy byłem cesarzem, miałem ochotę wszystkich zamordować.
- Czemu tego nie zrobiłeś? - zapytała, gdy zaczął znikać w półmroku między drzewami.
- Cesarski adwokat powiedział, że to byłby fatalny błąd - dobiegła ją słaba odpowiedź.”
“Konwój rozciągnął się długim wężem po drodze wiodącej wzdłuż brzegów Irtysza. Potężna rzeka tylko co ruszyła i leniwym nurtem płynęła jeszcze kra. Teren wokół był bagnisty. Mijali podmokłe lasy stojące korzeniami w wodzie, ciemne świerkowe gąszcze, pod którymi leżały jeszcze poduchy śniegu. Wydawało się zesłańcom, że przedwiośnie trwa w tym roku wyjątkowo długo, a to oni podążali ku krainom, gdzie zima jest znacznie dłuższa i później ustępuje krótkiej i gwałtownej wiośnie. Coraz częściej wjeżdżali na rozległe równiny stepu porośniętego zeschłą, zeszłoroczną trawą, tak wysoką, że człowiek na koniu mógł się w niej schować. Jechali wśród oparzelisk obrośniętych tatarakiem i otulonych mgłą. Ciągle daleji dalej na wschód wśród coraz bardziej jednostajnego krajobrazu. Dzień do dnia podobny był jak dwie krople wody, a nuda ponurym smętkiem osadzała się na duszach zesłańców. Nuda i bezkres. Noce spędzanie w brudnych, przeraźliwie ciasnych i dusznych więzieniach etapowych, ranne pokrzykiwania – dawaj, sobirajsia z wieszczami 32 – i znowu dnie w trzęsących się na wybojach i grzęznących w błocie powozach.”