Wyszukiwarka

Wyniki wyszukiwania dla frazy "lub z misha z nas", znaleziono 57

Od dawna nie chodziło jej o jakąkolwiek misję czy karierę. Dochrapała się stopnia młodszej aspirant i to jej wystarczało. Służba dawała jej pieniądze niezbędne do przeżycia oraz powód do wstawania z łóżka. A także sens dalszego trwania - choćby to był tylko nikły cień sensu.
Bardzo lubiła "dzielić się wiedzą" - nazywane tak plotkowanie traciło swój negatywny wydźwięk, a stawało się czymś w rodzaju misji społecznej. Nawyk przekazywania dalej zasłyszanych informacji brał się stąd, że Matylda czuła się wtedy nie tylko potrzebna, ale wręcz niezastąpiona.
Książka ta nie stanowi apologii działań Putina jako władcy Kremla. Jego misja zjednoczenia Rosji wiązała się z manipulowaniem historią oraz agresywnym dławieniem opozycji, a system, który stworzył, pozwalał jego starym znajomym i najbliższym współpracownikom na gromadzenie wprost niewyobrażalnych majątków.
Podróż do bazy przeciąga się, poruszanie się między tunelami i pozostałościami świata jest bardzo ciężkie. Dziewczyna uważa, że złapała wirusa, który cały czas ją spowalnia. Jest osłabiona, przemęczona, ma wysoką temperaturę, wymiotuje i coraz gorzej jest jej podróżować. Kiedy resztkami sił docierają do bazy, dziewczyna jest bardzo szybko transportowana na salę operacyjną, gdzie zajmuje się nią profesjonalna obsługa lekarska. Jak się potem okazuje, dziewczyna jest w ciąży. Lucian, dowódca całej grupy, jest zaszokowany i bardzo zły, że między nią a Orlandem doszło do zbliżenia. Nie rozumie tego i uważa, że najlepszym rozwiązaniem będzie odsunięcie Orlanda od całej misji. Postanawia wysłać go na zwiady na odległe tereny, tak aby nie mógł szybko powrócić. Orlando zostaje mianowany kapitanem misji i dlatego nie może zrezygnować. Mężczyzna wie tylko, że dziewczyna jest w ciąży i musi ją zostawić samą w głównej bazie, a on wraz z ekipą wyrusza na nieznaną jeszcze misję. Żal i smutek, który pozostaje z dziewczyną, jest dla niej nieodłącznym elementem osamotnienia w obecności Kapitana, który bez przerwy bacznie się jej przygląda.
Myślę, że wiesz, Percy. Myślę, że jesteś na tyle do mnie podobny, żeby zrozumieć. Jeśli moje życie ma mieć jakiekolwiek znaczenie, to muszę je przeżyć sama. Nie mogę pozwolić, by bóg zajął się mną... albo moim synem. Muszę... sama znaleźć w sobie odwagę. Twoja misja przypomniała mi o tym.
Churchilla ulokowano w rządowej willi numer siedem, daczy Stalina, zamiast w brytyjskiej ambasadzie. Churchill zaczął opowiadać nowym członkom brytyjskiej misji wojskowej w Moskwie, że Stalin to prostak, zdoła więc sobie z nim poradzić. Poniewczasie Tedder ostrzegł go, że na daczy umieszczono podsłuchy.
- Tysiąc lat temu sądziliśmy, że świat jest misą. Pięćset lat temu myśleliśmy, że jest kulą. Dzisiaj wiemy, że jest płaski, okrągły i płynie przez kosmos na grzbiecie żółwia. — Odwrócił się i rzucił najwyższemu kapłanowi kolejny uśmiech. — Nie zastanawia się pan, jaki kształt okaże się prawdziwy jutro?
Idąc środkiem korytarza w białej koszuli, uśmiechał się tajemniczo do mijanych pacjentów i ich opiekunów. Kłaniał się im. Czuł się jak Judasz, który ma świadomość misji. Nie był zdrajcą, leczy tym, który jest konieczny, aby dzieło się dokonało. Wtedy było to Zmartwychwstanie. Teraz będzie to odrodzenie gatunku ludzkiego. Oczyszczenie go. Nowy człowiek. Starannie stworzony. Bez wad. Doskonały.
To jest twoja pierwsza misja. Wiem, że to będzie dla ciebie duże przeżycie, ale musisz trzymać emocje na wodzy, tak jak cię uczyłem, i nie zgrywać bohatera. Trzymaj się planu. Co prawda, twoje zadanie nie jest trudne, ale widziałem o wiele prostsze, które kończyły się katastrofą. Bądź stale czujny i pod żadnym pozorem nie ufaj nikomu.
Nie wiem, czy pan zdaje sobie sprawę, ale my naprawdę dużo możemy. Zapewne pan o tym nie wie, bo rzadko korzystamy z tych możliwości. A to dlatego, że, proszę się nie śmiać, wierzymy, a przynajmniej większość z nas wierzy, że policja jest po to, żeby pomagać ludziom. Taką mamy misję. Zmieniać świat na lepsze. I to staramy się właśnie robić. Pomagać. Ale jak trzeba kogoś udupić, to cóż, udupimy.
Czuję się jak jakiś pradawny, martwy władca. Przywiązany do tronu, który za chwilę stanie w płomieniach. Przede mną przeciąga korowód żałobników z darami. Dostałem już szwajcarski scyzoryk i butelkę palinki od jakiegoś krajana. Wszystko nielegalne. Artefakty. Anachronizmy. Dowództwo misji tak się starało, żebym nie miał nawet zapalniczki.
Dary grobowe.
Brakuje tylko płaczek.
Powinni byli zadbać o płaczki.
Lipintz poczuł ulgę na wieść o rozwiązaniu jednego z największych problemów. Bardziej niż państwowych oficjeli obawiał się zemsty byłego sojusznika, który na pewno chciał się pozbyć niewygodnych świadków nieudanej misji. To strach przez Bach- Zelewskim motywował go do przestrzegania reguł aresztu domowego. Przez pierwsze tygodnie nie zbliżał nawet się do okien w obawie, że mógłby go zauważyć jakiś agent.
Martin Silenus sięgnął po kieliszek i uniósł go do toastu.(...)
- Za szaleństwo! - powiedział - Za boski obłęd! Za obłąkańcze misje i mesjaszy nawołujących wśród pustynnych piasków. Za śmierć tyranów i zamęt w szeregach naszych wrogów.
Przytknąłem krawędź kieliszka do warg, lecz Silenus wciąż perorował.
- Za bohaterów - ciągnął wyliczankę. - Za herosów, którzy chadzają do fryzjera - dokończył i jednym haustem opróżnił swój kielich.
(...) nie mogę się mieszać w politykę! Kościół jest z zasady apolityczny. Tak było, jest i zawsze będzie. Politycy mają swoją misję, a my, sługi boże, swoją. Jedni od drugich trzymają się z daleka i o żadnych konszachtach nie może być mowy.
- Yyyy - wyjęczała Gocha, niepewna, jak skomentować takie rewelacje.
- No przecież żartuję, drogie dziecko! - wypalił niespodziewanie ksiądz Marek (...) - Muszę tak mówić. Polecenie z kurii.
Wszelkie podejmowane działania miały być podporządkowane trzem imperatywom misji: 1) zrób to jak najprościej, 2) bądź przygotowany na wszelkie ewentualności, 3) nigdy nie panikuj, niezależnie od tego, jak bardzo ktoś czy coś pokrzyżuje ci plany, co zdarzało się od czasu do czasu. Gdyby istniała czwarta zasada, brzmiałaby następująco: wykorzystaj fakt, że w sprawach naprawdę ważnych, takich jak kwestia przeżycia, większość ludzi jest głupcami.
- Ale to dziewczyna - powiedział tonem niepozostawiającym
wątpliwości, że uważa dziewczyny i kobiety
za, w jakiś sposób, gorsze. - Udajecie się na niebezpieczną
misję. Duncan jest chyba tego świadomy?
- Jestem pewien, że tak, sir - odparł Will. Spojrzał kątem
oka na Maddie i zobaczył, że jej policzki pociemniały,
co oznaczało, że powstrzymuje złość. - Jest ona jednak
niezwykle utalentowana - dodał.
- Ale… dziewczyna! - powtórzył Philippe. Rozłożył
ręce, by podkreślić swoje zdumienie.
Ująłem kamienną misę
w obie dłonie
i wylałem swój czas
na ziemię,
topiąc nieszczęsne owady,
karmiąc chwasty,
aż wreszcie słońce wzeszło,
spojrzało w dół
i ukradło plamę.
Widząc w dnie naczynia
tysiąc pęknięć,
obejrzałem się w stronę,
z której przyszedłem,
i zobaczyłem ścieżkę zieloną
od utraconych wspomnień.
Ten, kto zrobił tę miskę,
był głupcem,
ale jeszcze większym jest ten,
który ją nosi.
We wszystkich bajkach, jakie oglądałam, kobiety były przedstawione jako głupie, bezradne i delikatne. Dziewczyna oczekiwała na księcia albo inną męską postać, która miałaby ją „wybawić” czy „uratować” z opresji, bo była zbyt słaba, by poradzić sobie z tym sama. Kobieta była tam przedstawiona niczym ozdoba swojego partnera albo stojący na półce ojca puchar, którym mógłby się pochwalić, jakbyśmy nie były godne uzyskania własnego tytułu, roli, misji, w której to my przejmiemy ster.
"-Szczęście. Hmmm. Być może własciwe słowo to ,,cel". Szczęście jest cudowne, ale także... ulotne i zależne od tego, co się w danej chwili ma albo czego nie ma. Szczęście... cóż, trzeba je nieustannie karmić, w związku z tym traci sie z oczu życiowy cel. Nie nadaje ono życiu znaczenia. Prawdziwa radość, taka, która przenika życie i przynosi duszy zadowolenie, pochodzi z misji. Cel. Zadowolenie. Radość. Aby je znaleźć, nie szukaj szczęścia. Szukaj tych, którym przyda się twój dar, i go rozdawaj."
–Przerosła nas misja – powiedział Neo. – Jesteśmy bezradni i zbyt słabi,
aby sprostać zadaniu. Ziemia będzie zniszczona lada moment. Pomóż
tej planecie, bez twojego wsparcia nie poradzimy sobie.
–Nie jesteście zbyt słabi, ale odpowiedni. Ja was wybrałem spośród wie-
lu.
–Nie wiemy co robić.
–Należy robić to, co jest słuszne – powiedział Duch OZZ.
Wszyscy zamilkli. Mieli wrażenie, że ich przecenił. I co gorsze, nadal
wierzy w ich moc, podczas gdy oni sami wierzyć już przestali.
W 1946 roku Stalin rozpoczął swoją niesławną kampanię przeciwko kosmopolityzmowi. Setki tysięcy żołnierzy radzieckich posłano do obozów, bo reżim bał się, że naoglądali się za dużo Europy. Być może dziś widzimy coś podobnego, choć znacznie mniej morderczego w skutkach. Z drugiej strony Stalin miał ideologię i misję, o żądzy masowych zabójstw nie wspominając, czego nie dostrzegamy w systemie Putina. Można jednak śmiało powiedzieć, że Kreml zdaje się dziś przekonany, że przetrwanie reżimu zależy od zniesienia globalnej hegemonii liberalnego Zachodu.
- Przez całe długie lata słyszeliśmy mnóstwo gadania na temat misji DRESZCZu. Jak to każdy grosz, każdy mężczyzna, każda kobieta, wszelkie zasoby - jak wszystko trzeba poświęcić na cel, którym jest znalezienie leku na Pożogę. Powiedzieli nam, że znaleźli Odpornych i jeśli tylko odkryjemy czemu ich mózgi nie poddają się chorobie, wówczas świat będzie uratowany! A tymczasem miasta się walą; edukacja, bezpieczeństwo, leczenie wszelkich innych chorób, fundacje dobroczynne, pomoc humanitarna - cały świat idzie do diabła, żeby DRESZCZ mógł robić wszystko co tylko zechce.
Wyjdę z tego drzewa i zabiorę ich stąd. A jeżeli to będzie niemożliwe, to ich pozabijam. Albo zostanę i zakwitnę.
Priorytetem mojej misji jest przywrócenie równowagi waszego świata. A kwestię mgieł, gadających wiader, krasnoludków, elfów i kijów-samobijów mam w dupie. Jeżeli uznacie, że możecie mi pomóc, tylko jeśli zawiążę jajko na supeł, wytnę bicz z lodu i coś tam jeszcze, to również mam to w dupie. Zwyczajnie i po prostu. Co więcej, zjawiska te znajdują się tak głęboko, że bez trudu zmieszczę i was.
W życiu nie spotkałem bandy równie niewydarzonych bóstw. Do widzenia. Hvala.
Jak się później okazuje, w grupie znajduje się również mężczyzna, który bacznie przygląda się dziewczynie i analizuje każdy jej ruch. Jest to Orlando, darzący dziewczynę głębokim uczuciem i starający się ją chronić na każdym kroku. Ich kontakt zaczyna się pogłębiać w momencie, kiedy drużyna rusza na misję, próbuje ominąć inne bazy, i okazuje się, że dotarcie do głównej siedziby jest utrudnione. Dziewczyna ma nadzieję, że nowo poznane osoby pomogą jej odnaleźć jej Anioła, który miał ją ocalić, a został sam w dziwnym miejscu. Wykorzystując uczucie Orlanda do niej, błaga, by on zaprowadził ją bezpośrednio do bazy i jest przekonana, że jeżeli ruszą we dwójkę, ominą wszystkie przeszkody i pozostaną niezauważeni. Mężczyzna początkowo protestuje, bo wie, jak bardzo jest to ryzykowne zadanie, jednak jest w niej bardzo zakochany i uważa, że nie może pozwolić jej wędrować samej.
Czy ludzkość naprawdę dopiero w obliczu osobistych tragedii oraz świadomości, że za chwilę wszystko może się skończyć, budzi się do życia? Budujemy sobie ciepłe i bezpieczne schrony. Stabilizujemy swoje życie, tak by nie było w nim żadnych wstrząsów ani dramatów. Wymyślamy dzień po dniu mało znaczące misje i cele, zapominając o tym, by po prostu żyć. Każdego dnia wracamy do naszych misternie tkanych dzień za dniem ciepłych i miękkich kokonów. Wybieramy bezpieczną pracę, bezpieczną drogę, najbezpieczniejszych ludzi wokół siebie, rezygnując przy tym z podejmowania najmniejszego nawet ryzyka. Sięgnięcie po marzenie jest ryzykiem. Walka o ukochaną osobę jest ryzykiem. Nieświadomie z biegiem lat uzbrajamy nasze kokony przed innymi, bojąc się, że mogą swoją bliskością zniszczyć coś, co naprawdę nie powinno mieć żadnej racji bytu.
„Nie wystarczy zniszczyć grzech, trzeba się od niego uwolnić wewnętrznie. Człowiek pochodzi od Boga i w jego naturze nie ma grzechu. Grzech pochodzi z zewnątrz, z równie potężnego jak Królestwo Boże królestwa ciemności. To Szatan zasiewa w nas grzech i zło, a my poddajemy się w chwili słabości. (…) Grzech to przecież ciemna, mroczna strona naszej natury. Można tę ciemną stronę nauczyć dobra, wynieść do Boga i oswoić. Być może Bóg, stwarzając ludzi, obdarzył ich misją dążenia ku dobru poprzez doskonalenie się, a tym samym ignorowanie podburzeń Szatana, nie zaś przez walkę. Walka ze światem to walka z samym sobą. Każda przemoc jest orędziem Szatana, to krzywda, śmierć, ogień i tortury. Walka jak wojna, nie może być dobra. Zabijanie jest zabijaniem. (…) Wierzę, że człowiek ma Boga w sobie i że do każdego przemawia on w inny sposób”.
– Gdyby tak było, nie flirtowałabyś na moich oczach z Gavinem! I jeszcze ta misja na cześć Orlanda… W co ty ze mną grasz?! – Był zły, widać i słychać to było w jego głosie.
– Co ty opowiadasz? Ja z nikim nie flirtuję, w przeciwieństwie do ciebie! Co chwilę kręcą się koło ciebie jakieś dziewczyny, a ty nie reagujesz! Zostawiłeś mnie samą na szarym końcu, tylko Gavin się mną zainteresował i przyniósł mi koc, a ty masz pretensje, że jestem dla kogoś miła? Nagle zrobiłeś się zazdrosny!
Nasza rozmowa raczej nie wyglądała na zwykłą, przerodziła się w kłótnię na pustyni.
– Zawsze jest o krok przede mną! Kiedy tylko próbowałem do ciebie podejść, zbliżyć się czy się tobą zaopiekować, on był pierwszy. Widziałem was w tym samym miejscu, w którym tutaj stoimy, widziałem was! – Jego ciało był napięte od gniewu i złości.
– Obserwujesz mnie, ale wstydzisz się okazać mi uczucia przy innych? – Ja też byłam zła. – Nie jestem twoją zabawką, którą możesz się bawić, tylko kiedy jesteśmy sami i kiedy tylko masz ochotę, nie pozwolę na to. Orlando się mną opiekował, dbał o mnie niezależnie od tego, czy ktoś patrzył czy nie. Był przy mnie i przypłacił to życiem. Gavin też się mną opiekuje! Nie pozwolę, żeby mu się coś stało! Tobie oddałam serce, duszę i ciało, ale chyba…
© 2007 - 2024 nakanapie.pl