Wyszukiwarka

Wyniki wyszukiwania dla frazy "nam i sobie space", znaleziono 27

Come here, cat. You wouldn’t want to destroy the space-time continuum, would you? Meow. Meow.
(...) I share almost ninety-nine per cent of my genes with a chimpanzee - and our longevity is virtually the same - but I don't think you have an inkling of how much more I comprehend, and yet I know I must tear myself away from it. For example, I have a good grasp of just how infinitely great outer space is and how it's divided into galaxies and clusters of galaxies, spirals and lone stars, and that there are healthy stars and febrile red giants, white dwarfs and neutron stars, planets ans asteroids. I know everything about the sun and moon, about the evolution of life on earth, about the Pharaohs and the Chinese dynasties, the countries of the world and their peoples as presently constituted, not to mention all the studying I've done on plants and animals, canals and lakes, rivers and mountain passes. Without even a pause for thought I can tell you the names of several hundred cities, I can tell you the names of nearly all the countries in the world, and I know the approximate populations of every one. I have a knowledge of the historical background of the different cultures, their religion and mythology, and to a certain extent also the history of their languages, in particular etymological relationships, especially within the Indo-European family of languages, but I can certainly reel off a goodly number of expressions from the Semitic language too, and the same from Chinese and Japanese, not to mention all the topographical and personal names I know. In addition, I'm acquainted with several hundred individuals personally, and just from my own small country I could, at the drop of a hat, supply you with several thousand names of loving fellow countrymen whom I know something about - fairly extensive biographical knowledge in some cases. And I needn't confine myself to Norwegians, we're living more and more in a global village, and soon the village square will cover the entire galaxy. On another level, there are all the people I'm genuinely fond of, although it isn't just people one gets attached to, but places as well: just think of the all the places I know like the back of my hand, and where I can tell if someone's gone chopped down a bush or moved a stone. Then there are books, especially all those that have taught me so much about the biosphere and outer space, but also literary works, and through them all the imaginary people whose lives I've come to know and who, at times, have meant a great deal to me. And then I couldn't live without music, and I'm very eclectic, everything from folk music and Renaissance music to Schonberg and Penderecki, but I have to admit, and this has a bearing on the very perspective we're trying to gain, I have to admit to having a particular penchant for romantic music, and this, don't forget, can also be found amongst the works of Bach and Gluck, not to mention Albinoni. But romantic music has existed in every age, and even Plato warned against it because he believed that melancholy could actually weaken the state, and it's patently clear when you get to Puccini and Mahler that music has become a direct expression of what I'm trying to get you to comprehend, that life is too short and that the way human beings are fashioned means they must take leave of far too much. If you've heard Mahler's Abschied from Das Lied von the Erde you'll know what I mean. Hopefully you'll have understood that it's the farewell itself I'm referring to, the actual leave- taking, and that this takes place in the self-same organ where everything I'm saying goodbye to is stored.
Ale przecież każdemu z nas zdarza się powtarzać te same dobrze znane zwroty, stosować te same skróty myślowe. Wszyscy opowiadamy te same anegdotki różnym ludziom, często używając identycznych słów. Kto z nas czasami się nie powtarza?
Mówi się, że w życiu każdego alkoholika nadchodzi taki moment, kiedy spada on na samo dno. Nikt nie jest w stanie przekonać go, że czas z tym skończyć, nikt nie jest w stanie mu niczego wyperswadować. Trzeba dotrzeć do tego miejsca samemu, umieć je rozpoznać, i wtedy, tylko wtedy, człowiek ma szansę coś zmienić.
(...) większość ludzi wkłada całą swoją energię w próby odmienienia innych ludzi, podczas gdy tak naprawdę możemy odmienić tylko samych siebie, a nawet to jest niesłychanie trudne.
Nigdy nie przepraszaj za osobę, którą kochasz
,,-Nigdy nie przepraszaj za osobę, którą kochasz - odpowiada cicho. -Bo wychodzisz wtedy na skończonego fiuta''
,,-To po prostu niemożliwe - stwierdzam stanowczo. -Znam Edwarda. Nigdy nikogo by nie uderzył.
-Wykorzystywanie nie zawsze ma charakter fizyczny - mówi cicho Carol. -Pragnienie absolutnej kontroli nad kimś to również rodzaj złego traktowania.''
,,Jest coś doskonałego w związku dwojga ludzi, którzy nie mają wobec siebie żadnych żądań ani oczekiwań. Nie muszę wysłuchiwać opowieści o tym, jak minął mu dzień, ani sprzeczać się, które z nas wyniesie śmieci. Nie musimy dopasowywać do siebie swoich grafików ani ustalać podziału domowych obowiązków. Nigdy nie przebywamy razem na tyle długo, by się sobą znudzić.''
"Ludzie lubią mówić o rozpoczynaniu czegoś z czystym kontem. Jedyne prawdziwe czyste konto to zupełnie nowe konto. Na starym zawsze pozostają ślady przeszłości"
There was something awesome in the thought of the solitary mortal standing by the open window and summoning in from the gloom outside the spirits of the nether world.
Czuję, że relacje, które buduję w życiu, polegają na tym, że ludzie niby mnie kochają i niby mi coś dają, ale ja cały czas mam poczucie, że wrzucają mi jakieś ochłapy lub tylko trochę tego, co naprawdę mogą mi dać. Ja zaś ciągle szukam kogoś, kto wrzuci mi wszystko, czyli jak to zrobiła ta wdowa, wrzuci mi całe swoje utrzymanie. Szukam kogoś, kto odda mi wszystko, bo sama też chcę komuś ofiarować wszystko, co posiadam.
Noc to także wewnętrzny stan, gdy człowiek nic nie widzi, gdy siedzi w ciemności i chaosie. gdy mieszka w dolinie słabości lub na dnie swych grzechów. Tam również, a może nawet przed wszystkim tam, Bóg lubi przychodzić. Pan Bóg uwielbia przybywać nocą, gdy jest ciemno, zimno i gdy mrok ogarnia nie tylko zmysły, ale i serce. On przychodzi jak nocny złodziej, przebiegle wchodząc w miejsca zamknięte i niedostępne.
Jeżeli będziesz robił pewne rzeczy dookoła, które są związane z radością, z nadzieją, ze światłem, z dobrocią, to to będzie wpływało na Twój nastrój.
Ale do historii Jezusa należą zarówno Jego człowieczeństwo, jak i bóstwo. Pomijając to i owo, wycinając niewygodne fragmenty, nie mówimy już o Jezusie. To nasza własna kreacja.
,,Zobacz świat, który jest światem bez was,bez kobiet. (...) To jest świat totalnie bezsensowny, zmierzający donikąd, który schnie z pragnienia’’.
,,Będziesz prawdziwie kochać mężczyznę dopiero wtedy,gdy nic nie będziesz od niego potrzebować i będziesz go kochać dlatego, że zdecydowałaś,że chcesz go kochać’’.
,,Najgłębsze powołanie kobiet nie ma nic wspólnego ze służalczością względem mężczyzn. Waszym głównym zadaniem na świecie jest wszędzie służyć jako dom’’.
Chcę znajdować Boga, który nie jest misiem do głaskania, tylko niesamowitym życiem, prawdziwym życiem.
Właśnie dlatego, że czystość jest pewną zdolnością serca, którą Bóg chce każdemu człowiekowi ofiarować, zdolności, która sprawia, że stajemy się do Niego podobni, można ją zdobyć wyłącznie przez bycie z Nim.
Jest coś, do czego wezwanie przyświeca całemu Adwentowi, i to jest jedyna rzecz do zrobienia w tym czasie - przylgnąć mocno do Boga. Przylgnąć z całego serca, tak po prostu.
Królestwa Bożego nie należy szukać w górze ponad chmurami ani też poza naszym wszechświatem. Do Nieba nie idzie się dopiero po śmierci. Jest ono blisko każdego z nas, w naszym sercu i na wyciągnięcie ręki.
Bóg nie stworzył nas samotnych i odłączonych, stworzył nas na swój obraz i podobieństwo, a On sam jest wspólnotą osób i jesteśmy w pełni sobą dopiero wtedy, gdy jesteśmy razem z innymi
Modlitwa to zazwyczaj ciężka harówka
Jeśli jednak jesteśmy znękani własnym grzechem i mimo wielu prób nie potrafimy się z niego wydobyć, to właśnie spotkanie z Bogiem jest najlepszym lekarstwem na taką sytuację
Wreszcie trzecią grupę męskiej garderoby, największą, stanowią te, które co prawda były już raz ubrane, ale jeszcze się nadają do noszenia przed kolejnym praniem. Ta kategoria op, na każdym wolnym krześle, wtula się zmiętolona w łóżko, pilnuje podłogi, są po prostu w Często plączą i kotłują się między sobą, tak jest szczególnie wtedy, gdy mężczyzna jednocześnie zdejmuje spodnie, majtki i skarpetki. nogę i te trzy oddzielne i nawet oddalone od siebie części garderoby są zdjęte. Na marginesie trzeba z dumą powiedzieć, że potrafią to tylko faceci, a w dodatku są w stanie to wykonać nawet po pijanemu. Wojny domowe rozpoczyna właśnie ta trzecia grupa ubrań.
Wtyczka w Watykanie Bezpieka znała kulisy orędzia polskich biskupów do Niemców W dniu 31 I 1968 r. przeprowadzono we Wrocławiu rozmowę z ks. S. celem wyjaśnienia, w jakich okolicznościach wszedł w posiadanie materiałów związanych z „Orędziem”, które zostały mu zakwestionowane podczas kontroli celnej. Ks. S. oświadczył, że przebywał przez kilka lat w Rzymie, gdzie odbywał studia doktoranckie. W czasie przyjazdów do Rzymu arcybiskupa Kominka ks. S. wykonywał dla niego różne czynności, pełniąc jak gdyby obowiązki sekretarza. Podobne obowiązki spełniał również ks. [imię i nazwisko znane redakcji]. W okresie przygotowywania „Orędzia” biskupów polskich do biskupów niemieckich w roku 1966 ks. spełniał obowiązki maszynistki arcybiskupa Kominka. Przepisując kolejne wersje „Orędzia”, zdawał sobie sprawę z politycznego znaczenia tego dokumentu. Dlatego też postanowił zatrzymać sobie wszelkie związane z tym materiały, by je w przyszłości ewentualnie wykorzystać. Przywiezione materiały miał zamiar wykorzystać przeciwko arcybiskupowi Kominkowi, gdyby ten zarzucał mu, że nie wykorzystał należycie na studia okresu pobytu w Rzymie lub chciał mu wyrządzić jakąś krzywdę. Całość materiałów wiózł do Polski i w dniu 17 I 1968 r. w czasie przekraczania granicy w Zebrzydowicach materiały te oraz książki zostały zakwestionowane do oceny przez organa celne. Wśród zakwestionowanych materiałów znajdowały się m.in.: tezy do dialogu z Niemcami, opracowane przez Kominka; różne kolejne wersje „Orędzia”; notatka biskupa Kowalskiego z uwagami dot. „Orędzia”. W rozmowie ks. S. wyjaśnił okoliczności i znany mu przebieg opracowania „Orędzia”. Z jego wyjaśnień wynika, że powodem powstania „Orędzia” było m.in.: arcybiskup Kominek z uwagi na nieunormowaną przez Watykan administrację kościelną na Ziemiach Zachodnich i Północnych, nie mogąc doczekać się zrealizowania swych zamierzeń – mianowania go pełnoprawnym ordynariuszem archidiecezji wrocławskiej, a w perspektywie uzyskanie kapelusza kardynalskiego; zdając sobie sprawę, iż bez pomocy Niemców mających duże wpływy w Watykanie jego zamiary nie dojdą do skutku, postanowił poprzez gest wobec Niemców w postaci „Orędzia” zapewnić sobie ich poparcie. Dlatego też arcybiskup Kominek po przekonsultowaniu tej sprawy z kard. Wyszyńskim w oparciu o uprzednio opracowane przez siebie w języku niemieckim tezy do dialogu z Niemcami, wysunął projekt opracowania „Orędzia” i był jego głównym bezpośrednim autorem. Najbardziej aktywny udział poza Kominkiem w opracowaniu „Orędzia” brali: kard. Wyszyński, kard. Wojtyła, bp Kowalski i bp Stroba. Pierwotny tekst najbardziej odpowiadał Niemcom, lecz niektórzy biskupi, jak np. bp Kowalski, w toku dyskusji wnosili do niego poprawki idące w kierunku usztywnienia treści „Orędzia”. Mimo że większość biskupów polskich nie znała języka niemieckiego lub znała go bardzo słabo, arcybiskup Kominek tekst opracowywał tylko w języku niemieckim, informując ustnie biskupów o jego treści, nie dając pełnego tłumaczenia polskiego. O fakcie przygotowywania „Orędzia” arcybiskup Kominek poinformował biskupów niemieckich, m.in. biskupa Bengcha, uzyskując ich aprobatę. Kolejne redakcje „Orędzia” Kominek przekazywał do wiadomości biskupów niemieckich, by mogli oni przygotować odpowiedź. Po ostatecznym zredagowaniu „Orędzia” w języku niemieckim zostało ono przekazane biskupom niemieckim, którzy prawie natychmiast przesłali odpowiedź. Biskupi polscy natomiast nie zostali poinformowani o terminie przekazania „Orędzia”, nie dostali tłumaczenia tekstu i z „Orędziem” w języku polskim zapoznali się dopiero z prasy. Znaczna większość biskupów polskich, mimo że nie znała dokładnej treści „Orędzia”, podpisała je jednak dlatego, iż podpisali je: Wyszyński, Kominek, Kowalski, Stroba, którzy swym autorytetem nakłonili ich do składania podpisów. Niektórzy księża polscy przebywający w tym czasie w Rzymie, zapoznając się z treścią „Orędzia”, zwracali się do arcybiskupa Kominka z uwagami, że idea „Orędzia” winna być podjęta przez Niemców, oni powinni wystąpić z inicjatywą, jako że ich naród zawinia wobec Polski, że treść „Orędzia” winna wyraźniej określać krzywdy wyrządzone narodowi polskiemu przez Niemców, proponowali, by do „Orędzia” dołączyć odpowiednie mapki ilustrujące zbrodnie niemieckie na terenach Polski itp. Uwagi te arcybiskup Kominek zdecydowanie odrzucał. Ks. S. boi się ujawnienia faktu zatrzymania i przywiezienia przez siebie tych materiałów do kraju, gdzie zostały zakwestionowane przez władze. Dotąd ani Wyszyński, ani Kominek, ani też inni biskupi o tym fakcie nie wiedzą, bowiem ks. S. zachowuje go w tajemnicy. Z ks. S. zapewniono możliwość dalszych rozmów.
© 2007 - 2024 nakanapie.pl