Wyszukiwarka

Wyniki wyszukiwania dla frazy "poza lukas i one", znaleziono 145

Choć w interesie panował niezły ruch, Lukę uznał, że żaden nieboszczyk nie przeszkodzi mu w wakacjach.
A Lukas poradziłby im, by byli dla siebie dobrzy, bo na świeci jest już niewielu ludzi, a wszystkie książki i wszystkie gwiazdy na niebie nie będą miały żadnego znaczenia, jeśli nikt ich nie przeczyta, nikt nie będzie ich wypatrywał pomiędzy chmurami.
Tymon milczał. Brakowało mu kontrargumentów. Został przytoczony złymi wiadomościami i nie miał pomysłu, od czego zacząć i gdzie szukać. Musiał znaleźć jakąś lukę, jakiś niepasujący element układanki, który śledczy przeoczyli albo umyślnie pominęli.
Ruda wyglądała, jakby chciała zabić mnie wzrokiem, a nie wyszło jej tylko z braku wprawy. Powinna dłużej poprzebywać z Polą.
- Pan sobie żartuje- powiedziała w końcu.- To jest poważna sprawa. Maurycego nie ma już drugi dzień. On jest chory, może mu się coś stać.
- Na logikę, jak go tak długo nie ma, to już mu się coś stało- zwróciłem jej uwagę na lukę w rozumowaniu.
"Ponadto ta książka ma za zadanie chociaż w minimalnym stopniu wypełnić lukę, jaka powstała w polskim systemie oświaty. Młodzież ciągle uczy się o powstawaniu różnych rodzajów gleby, średniowiecznych wojnach czy budowie komórkowej jamochłonów przez dziesiątki godzin w miesiącu. Tyle samo czasu-jak nie więcej-spędza na korzystaniu z mediów społecznościowcyh, ucząc się ich na własnych błędach, bez zrozumienia pewnych schematów i bez wsparcia dorosłych w tym procesie.
O moim życiu niewiele miałbym do powiedzenia. Moje dzieciństwo nie znało miłości; moja młodość nie zakosztowała słodkich owoców uniesienia; u progu zaś starości, wiek dojrzały przeminął mi nie pozostawiwszy wspomnień o przyjaźni. Zawsze troszczyłem się tylko o to, żeby z pomocą nie kończących się dziwactw wypełnić pustą lukę, którą brak miłości pozostawił w moim sercu; miejsca wzgardliwie omijane przez czułość nawiedzane bowiem bywają prze plagi kłamstwa, szalbierstwa i okropności. Nawet moja rozkosz nie była niczym innym niż rozwiązlością wyobraźni. Moja gorzka i żałosna krew długo unosił z sobą rzymską występność i popiół Sodomy. Okrutnie oszukany w swoim poszukiwaniu czystej miłości, mściłem się na mojej duszy, plugawiąc własne ciało. Moja haniebna lubieżność spływała na ciało dziecka, jak ścieka z kwiatu odrażająca ślina nagich ślimaków. Szukałem miłości wszędzie, gdzie spodziewałem się ją znaleźć, i pozostawałem samotny w tlumie ślepych i gluchych. Jak wszyscy podróżni miałem jednak tysiąc pospolitych przygód u Dworu, na gościńcu i w oberży.
Odczytywałem legendarną zachłanność, głupotę, i obłudę w najpiękniejszych oczach Europy. Moje serce było puste, moja dusza zwiędła. Jedyna odwaga, jaką poznałem w sobie, polegała na upodleniu; poza rozpustą byłem samą nieśmiałością. Z drżeniem zwracałem sę do kobiet, które trochę później znieważałem w sposób najbardziej brutalny i wynaturzony. Nigdy nie dręczyły mnie ambitne rojenia; byłem niezdolny do pojmowania szczęścia, wielkości czy sławy poza miłością. Obdarzony znakomitym poczuciem porządku i mało wytrwały, lekceważący sobie codzienne sprawy, wahałem się bezustannie między marnotrawstwem a sknerstwem, pragnąc naprawić jedne wady drugimi; kto znał mnie jako rozrzutnika w piątek, zdumiewał się widząc mnie skąpcem w niedzielę. Moja melancholia była zawsze głęboka; umykanie chwil mroziło mi serce.
Miałeś, chamie, złoty róg, miałeś, chamie, czapkę z piór: czapkę wicher niesie, róg huka po lesie, ostał ci się ino sznur, ostał ci się ino sznur.
Chrześcijaństwo wykazuje skłonność do ludobójstwa od najdawniejszych czasów aż po nasze dni. Kiedy Hutu mordowali Tutsi (...), przyklaskiwali temu lokalni przedstawiciele kleru, a sam papież (Jan Paweł II) podejmował energiczne działania, aby ocalić przed plutonem egzekucyjnym zbrodniarzy, nierzadko księży i porządnych parafian(...)
„Zwykle nie zwracamy uwagi na toczące się wokół nas życie- przypomina ono szum w tle. Można go wcale nie zauważać, całkiem wyrzucić z głowy. Nagle jednak stało się ono dla mnie przenikliwe niczym dźwięk gwizdka dla psa.”
Marzenia się spełniają, trzeba mieć tylko pieniądze. I ch***a sprawnego.
(..) Nienawidzę go, kiedy przywołuje swoją siostrę, depresję, zarzuca szare sieci jak pajęczynę na moje jestestwo, więzi i rani, ale kocham go, kiedy otwiera mi oczy na kolory, każe wziąć do ręki pędzel i na barwnej od tysiąca prób palecie spróbować innych pomysłów. I tworzy, czy to stukając w klawisze komputera, czy malując smugami barw swoją historię. Żyję z ChAD...
Prawda niestety jest taka, że wiatry na naszych morzach w pewnym momencie pchają nasze łódki na złe prądy, obijamy się o rafy ludzkiej podłości, ze spokojnych zatok przegania nas STYGMA (...).
Tak samo kiedyś śmieszyło mnie nazywanie mnie ,,kaczką'' w szkole. Nie przeczę na początku bolało, ale potem [...] ta kulawa kaczuszka zabrzmiała w moich uszach... słodko. Zaczeło mnie to coraz bardzeij utwierdzać w przekonaniu, że jestem inna, ale nie gorsza
Dzisiaj jesteś, a jutro może cię nie być. Cieszcie się życiem, rodziną, pasjami. Jeśli przyjdzie katastrofa, to przyjdzie i my, zwyczajni ludzie, raczej nie mamy na to aż tak wielkiego wpływu.
A określenia, takie jak świr, wariatka, głupia, po prostu mnie śmieszą, gdyż zwykle odzwierciedlają poziom umysłowy tego, kto ich używa.
o szacunek też niestety trzeba walczyć
Choroba nie zawsze jest wyrokiem
Oliver Scott był jak nieuleczalna choroba. Najpierw zaatakował moje serce, potem opanował umysł, a na końcu zawładnął ciałem. Leczyłam się z niego na każdy możliwy sposób, a mimo tego ciągle był ze mną. Objawy czasem były silniejsze, czasem ustawały i gdy już myślałam, że jestem całkowicie zdrowa, on znów atakował. Najczęściej w snach.
Świadomość, że nie ma go blisko, napawała strachem. Dziwnym, nieznanym mi dotąd strachem, że sobie nie poradzę. Choć, to zakrawało na nieśmieszny żart, wychowałem się w tej firmie, pomagałem ojcu, jeszcze gdy studiowałem, a teraz miałbym sobie nie poradzić?
To idiotyczne, ale gdy tylko poczułam jego zapach, ogarnął mnie spokój. Uczucie, jakiego nie zaznałam od wielu miesięcy. Mój były mąż był sprawcą chaosu w moim życiu, a jednocześnie, paradoksalnie, tylko będąc blisko niego, czułam się bezpiecznie.
Lubiłam bujać w obłokach. Lubiłam wyobrażać sobie rzeczy, które normalnie nie miały prawa się wydarzyć, choć z biegiem lat robiłam to coraz rzadziej. Nie miałam już o czym marzyć. Nie miałam też celu, do którego mogłam dążyć.
Miałam dwadzieścia osiem lat i więcej życiowego doświadczenia niż niejeden czterdziestolatek, więc potrafiłam również sama podejmować decyzje. A przynajmniej taką miałam nadzieję.
Nie byłam złym człowiekiem, ale sprawiedliwość zawsze traktowałam bardzo poważnie, a ta najwidoczniej właśnie dopadła mojego byłego męża.
Rechotał jak mała hiena, walcząc o każdy oddech. Miałem ochotę go udusić, a jego trupa rzucić pod nogi moich pracowników, ku przestrodze.
Zostawiali mnie ludzie, na których naprawdę mi zależało, i za każdym razem czułam się tak, jakbym wchodziła do klatki z wygłodniałym lwem.
Jego słowa raniły jak sztylety wbijane prosto w serce, a ja byłam zbyt słaba, żeby milczeć. Wykrzyczałam coś, czego nie powinnam i nie chciałam. Nie zasługiwał na to, żeby wiedzieć cokolwiek o moim życiu, o tym, jak wyglądało po naszym rozstaniu.
Przez moment czułam się, jakbym patrzyła na dawnego Olivera. Mojego. Tego, który był zazdrosny, zaborczy i kochał mnie nad życie. Ten znajomy błysk w jego oczach sprawił, że poczułam przyjemne ciepło rozchodzące się po całym ciele.
Los zadrwił ze mnie, wrzucając mnie z powrotem między ludzi, którzy mnie skrzywdzili. To tak, jakby ktoś wtrącił poranione i krwawiące ciało do oceanu pełnego rekinów. Śmierć była nieunikniona, jedynie jej czas był nieznany.
Ogromny kamień spadł mi z serca, że ją udobruchałem. Jej wsparcie od zawsze było nieocenione, a czułem, że tym razem będę go potrzebował bardziej niż zwykle.
Kiedyś babcia powiedziała mi, że człowiek nie zakochuje się wiele razy. Miłość jest tylko jedna. Spotykamy właściwą osobę i dzieje się magia.
© 2007 - 2025 nakanapie.pl