Wyszukiwarka

Wyniki wyszukiwania dla frazy "rogata jedno", znaleziono 12

Jedno jest pewne, pewniejsze nad wszystko,
Bogatym przybywa złota, a biednym - dzieci.
Jedno jest pewne, pewniejsze nad wszystko,
Bogatym przybywa złota, a biednym - dzieci.
Pasym - to jedno z najstarszych miast na Mazurach. Liczebnie - niewielkie, ale z bogatą historią wykraczającą poza społeczność lokalną.
Wiem, że podawanie się za funkcjonariusza jest wbrew prawu, ale bogaci mają jeszcze jedną przewagę nad innymi: nie trafiają do więzienia za takie przestępstwa.
I co szczególniejsze w tym kraju, że bogaty i biedny, bankrut i kapitalista, wszyscy żyją na jedną skalę. Dużo widziałem, ale podobnej osobliwości nigdzie nie spotkałem.
Niby kształcony, bogaty, a jak mu się narzeczona otruła, to całkiem zgłupiał! A przecież wiadomo, że jak nie jedna, to drugą znajdzie! W końcu człowiek o wszystkim zapomni.
Po dwóch poprzednich pogrzebach też przyjeżdżałem na tor i wygrywałem. Pogrzeby miały coś w sobie. Dzięki nim człowiek wszystko widział lepiej. Jeden pogrzeb dziennie, a byłbym bogaty.
Akademia Webbera jest jedną z najbogatszych prywatnych szkół w kraju. Coroczny bak maskowy, podczas którego są zbierane pieniądze dla szkoły i przyjmuje się nowych członków do Towarzystwa Dziekańskiego, jest jej największym benefisem.
Broniłem się. Jeden chodzi na studia, drugi ma bogatych rodziców badylarzy, trzeci tatusia w komitecie wojewódzkim, a ja jestem oprychem. Więc, jak się okazuje, to nie oni są źli, tylko ja, mimo że to tamci napadli mnie, a nie na odwrót.
Nagle dociera do mnie, że każdy jest kłamcą, absolutnie każdy, jest kłamcą, wspomnienia zaś są jak ta sama martwa natura malowana przez dziesięciu różnych malarzy. Jeden obraz będzie w tonacjach błękitu, drugi czerwony; ten surowy jak Picasso, tamten bogaty jak Rembrandt; tu ktoś zastosuje skróconą perspektywę, tam kto inny uchwyci model w dalekim planie. Pamięć jest rzeczą tak osobistą, że kiedy dwie osoby przypominają sobie to samo, to na pewno nigdy nie będzie to samo.
Śliczna lalunia z pustym wnętrzem będzie tylko sztuczną lalką w szablonowej stylizacji. Tak też będą ją postrzegać mężczyźni. Dla nich będzie tylko ładnym opakowaniem, miłą zabawką. A zabawki mają to do siebie, ze zazwyczaj szybko się nudzą. Dlatego taka Barbie musi się liczyć z tym, że dosyć szybko zostanie porzucona dla innej, ciekawszej i nowszej zabaweczki. (...)Tak samo ma się sprawa z posiadaczką pięknego wnętrza w trochę zaniedbanym opakowaniu. Faceci będą raczej omijać ją z daleka, a jeżeli jakiś się do niej zbliży, zainteresowany jej ciekawą i niezwykle bogatą osobowością, to szybko znudzi się jej towarzystwem. Bo mężczyźni (...) są wzrokowcami i sama piękna osobowość im nie wystarczy. (...) To znaczy tylko tyle, że piękny duch powinien tkwić w pięknym ciele. (...) Nie można zaniedbywać ani jednego, ani drugiego. Oto złoty środek.
Mieszkanie stanowiło w PRL – podobnie jak dzisiaj – jeden z głównych życiowych problemów do załatwienia, ale wówczas tego nie ukrywano, i było ono głównym celem oszczędzania. Badania nad problemami nowożeńców z lat 80. wykazywały, że mieszkanie znajduje się na pierwszym miejscu. Niemożność zdobycia własnego dachu nad głową przyczyniała się do podjęcia decyzji o zmianie miejsca pracy i zamieszkania. Mieszkalnictwo PRL z porównawczej historycznej refleksji w stosunku do prawicowej cenzurki propagandowej wychodzi z oceną znacznie poprawioną. Próby ukazania budownictwa mieszkaniowego przed 1989 rokiem jako niesprawnego, totalitarnego dziwoląga okazują się chybione. Z jednej strony sytuacja w tym zakresie skokowo się poprawiła w stosunku do warunków przedwojennych, z drugiej Polska po 1944 roku wykorzystywała przydatne w warunkach kraju biednego najnowocześniejsze rozwiązania architektoniczne, urbanistyczne i cywilizacyjne Zachodu. Należy wręcz powiedzieć, że budownictwo było przeinwestowane w stosunku do stopnia zamożności kraju, co nie oznacza, że było wystarczające wobec potrzeb. Upada też teoria, że kwintesencją zdrowego mieszkalnictwa są mieszkania własnościowe, bo nawet w najbogatszych krajach Zachodu znaczną część mieszkańców stać jedynie na wynajem mieszkania. Jest to już od wieków dosyć oczywisty stan rzeczy i próby całkowicie komercyjnej organizacji mieszkalnictwa w III RP spaliły na panewce. Dariusz Łukasiewicz, Od braku mieszkań socjalnych do braku pieniędzy na mieszkania komercyjne. Mieszkalnictwo w PRL Po stalinowskim, socrealistycznym interwale (choć i wtedy mieliśmy „bikiniarzy” czy „zakonspirowane” kluby jazzowe, „Przekrój”, a do 1953 roku „Tygodnik Powszechny”) nastąpiła istna eksplozja kulturalna. Zarówno kultury masowej, jak i „wyższą” zwanej. Zacznijmy od tej pierwszej. Stefan Kisielewski zwykł mawiać, że socrealizm skończył się definitywnie wraz z Karin Stanek, którą zresztą bardzo lubił. Jimmy Joe czy Malowana lala były jednak tylko kamyczkami w lawinie naśladownictwa muzyki zachodniej czy importu jej samej. Polska inwencja stawiła jak zwykle czoło trudnościom technicznym. W braku płyt słuchano Chubby’ego Checkera, Kinksów, Otisa Reddinga, boskiego Elvisa, Procol Harum i Smokeya Robinsona… z tak zwanych pocztówek dźwiękowych. To już, prócz awansu technologicznego (gdzież te pocztówki i winyle?), się nie zmieniło. Zachód zatriumfował w stu procentach. W listopadzie 1965 roku koncertowali w Warszawie The Animals, w kwietniu 1967 Rolling Stonesi. Rzecz nie do pomyślenia w innych KDL [kraje demokracji ludowej]! Jak grzyby po deszczu rodziły się nasze zespoły rockowe… Ludwik Stomma, PRL PO LATACH. Polska Ludowa, w której wzrastałem
© 2007 - 2025 nakanapie.pl