Wyszukiwarka

Wyniki wyszukiwania dla frazy "sewia serii", znaleziono 97

Co powiedziałby Dostojewski, gdyby wymagano od niego pisania czterech książek w roku?
Wypierdoliłby kałamarz przez okno czy dostosował się i wydał trzynastotomową serię sensacyjną o przygodach Rodiona Raskolnikowa?
Na wszelki wypadek spłyconą, pozbawioną odniesień, dwuznaczności.
Na pierwszy rzut oka fotografie tworzą pianę białych twarzy i spódnic pośród morza sepii, lecz pamięć sprawia, że jedne z nich nabierają ostrości, a inne się rozmywają.
Chciałbym wiedzieć jedno: dlaczego nigdy nie ma serii dobrych dni, w których nie przydarza się nic złego. Bo tak nie zdarza się nigdy, przynajmniej mnie się nie przytrafiło. Z mojego doświadczenia wynika, że najgorsze gówno czeka na dzień, w którym zwala się na ciebie w ilościach hurtowych.
Jego lewa powieka poruszyła się, potem prawa i wreszcie te niebieskie oczy otworzyły się, by popatrzeć prosto na mnie. Czyżby usłyszał, jak go przyzywam?
— Wild — wychrypiał tę jedną sylabę, moje imię.
— Tak?
— Istnieje coś takiego jak przestrzeń osobista, serio.
- Nie zajmę dużo czasu. Czeka pan na kogoś? (...)
- Na ciebie?
- Serio?
- Gamoń, którego za mną wysłałeś, za bardzo rzuca się w oczy.
- Wyślę za tobą innego. Klient nasz pan.
(...)
- Za kogo pijemy?
- Ty lepiej nie pij. Pijany łatwo zabijasz.
Bycie ludzkim nie jest rzeczą, substancją; jest chwilą, która się wydarza; nie jest procesem, lecz serią czynów czy zdarzeń. Własne „ja”, którym jestem, do którego docieram, posiada możność łączenia bogactwa funkcji i zamiarów, po to, by realizować sens czy wartość tego, co przekracza moją własną egzystencję.
Niektórzy psycholodzy wierzą, że zło jest czymś wrodzonym, że pojawiamy się na świecie z pewną dysfunkcją mózgu, która odpowiada za obsceniczne akty. [...] Inni twierdzą, że przykładni obywatele stają się socjopatami na skutek serii wydarzeń i okoliczności, które mają wpływ na ich życie.
"Ból to seria impulsów. Bodźców przekazywanych od zakończeń nerwowych do mózgu, które mówią nam, żeby odsunąć rękę od palnika, zaszyć ranę ciętą. To funkcja wykształcona w drodze ewolucji, język przetrwania. Ból jako konkretne, namacalne zjawisko nie istnieje."
Inni twierdzą, że przykładni obywatele stają się socjopatami na skutek serii wydarzeń i okoliczności, które mają wpływ na ich życie. Innymi słowy, jeśli jako dziecko doświadczyłeś przemocy, jeśli byłeś wykorzystywany albo znęcano się nad tobą, istnieje spora szansa, że powielisz podobne zachowania w przyszłości.
Morderstwo. To słowo zmroziło nas, gdy tylko wybrzmiało. (...) Żadne z nas nie było w stanie dopuścić do siebie rzeczywistości, którą ono opisywało. To było słowo fikcyjne: słowo należące do seriali, do kryminałów. Podobnie jak śmierć, która jest tylko abstrakcyjnym pojęciem, dopóki ktoś nie umrze na waszych oczach albo sami nie umrzecie.
– Zro­bisz mi kawę? Ledwo się po­wtrzy­mała, aby nie wyrzu­cić z sie­bie serii blu­zgów. Za­miast tego po­ma­łu pod­nio­sła się z tabo­retu, poszu­kała pusz­ki z kawą i nasy­pała do kubka na dwa palce. Pamię­tała, że lubił czar­ną i mocną, tak gęstą, że wło­żona do niej za­pał­ka czy wyka­łacz­ka trzy­mała pion.
Ponownie obudziło mnie szarpnięcie. Miałam ochotę powiedzieć tacie, żeby dal mi spokój, bo ja na serio źle się czuje. Nadal piekło mnie pod powiekami, a głową dosłownie pulsowała przenikliwym bólem. Delikatnie otworzyłam jedno oko, ale zamiast taty zobaczyłam gapiący się na mnie... pszczołę.
Mimo wczesnopołudniowej pory rozbłyski i kule ognia były doskonale widoczne ponad lasem oddzielającym rafinerię od mieszkalnej części Płocka. Po chwili odrętwienia, w które wprawiła go feeria barw ognistych kul, dotarła do niego seria stłumionych huków. Mężczyzna uświadomił sobie, że nie wie, czy ma dokąd dzisiaj iść do pracy.
– Ja, komisarz policji Jakub Laskowski, dwadzieścia lat służby w psiarni na karku, z odznaczeniami, z sukcesami, nawet, kurwa, z odniesionymi dla Najjaśniejszej ranami, mam jechać jutro w teren, bo jakieś smarkuli tak pasowało? To ma być serio? A co ona później będzie robić, czym będzie zajęta? Maturę będzie zdawać czy jakąś sprawność zuchenki zdobywać?
Zawsze był głodny gry i czasami prawie gryzł trawę. Nieprawdopodobnie się rozwinął. Kiedy do nas przyszedł, był talentem, a po krótkim czasie wyrósł z niego znakomity gracz. Dojrzał. Nabrał poczucia własnej wartości. Wiem, że u Kuby nie jest łatwo o zaufanie, może to jest po prostu część jego osobowości, ale jeśli traktuje się go serio i uczciwie, to wtedy on się otwiera.
Mama. Tata. Pierw­sze słowa w życiu dziec­ka. Dwie sy­la­by, fun­da­men­tal­ne, ale ja­kieś takie dziw­ne, nie na serio, za krót­kie na ból, jaki ze sobą niosą. Tyle w nich sprzecz­no­ści, roz­cza­ro­wań, a kiedy tylko je wy­po­wiem na głos, już ich nie ma. Jakby bały się zo­stać na dłu­żej w po­wie­trzu, jakby lę­ka­ły się tego, że zo­sta­ną usły­sza­ne, więc zni­ka­ją, żeby nie zo­stać za­pa­mię­ta­ne!
Oto kilka cytatów z 4 części serii Chicago Stars "- Mamusiu, muszę cię o coś zapytać. Podeszła do niego. - O co chodzi? Zniżył głos do teatralnego szeptu, ale wiedziała, że doskonale słychać. - Jesteś pewna, że nie umrzemy? Serce jej się ścisnęło.". "- Nikt nas nie lubi, prawda? Poczuła, że coś dławi ją w gardle.". "- Teraz, mamusiu? Teraz już umrzemy?"
- No, nareszcie - powiedziała Babcia, podnosząc się z ławki. - Cała zesztywniałam od tego podsłuchiwania.
- O! - zakrzyknęła Mama i oblała się na nowo rumieńcem. - To ty nie spałaś?
- Nie mam zwyczaju sypiać w przełomowych momentach twego życia - uświadomiła jej Babcia.
- To nie był przełomowy moment.
- Był. Oświadczono ci się zupełnie serio. Nawiasem mówiąc, rozsądnie postąpiłaś, nie godząc się tak od razu na ślub.
I dlatego dzisiaj… już nie musimy uciekać. Przeciwnie, chcemy gonić życie. Brać je pełnymi garściami. Odrzucać złe myśli, weryfikować podszepty, podpowiedzi serca, które nie zawsze idą w parze z naszym przeznaczeniem. Czasami warto się zastanowić, pomyśleć dwa razy, zanim dokona się złego wyboru, który może uruchomić serię niefortunnych zdarzeń.
Wyobraź sobie obraz z płytki fotograficznej ciemniejący na papierze od bieli po blade złoto, od bursztynu do sepii. Wyobraź sobie księżyc pęczniejący od nowiu do pełni, przyciągający morskie pływy. Wyobraź sobie motyla wychodzącego z kokonu, rozkładającego skrzydła na słońcu. Czy tęskni za etapem gąsienicy? Czy w ogóle go pamięta?
W drugiej połowie roku zespół ponownie wyleciał do Ameryki. Seria występów w polonijnych klubach stanowiła w tym czasie podstawę jego egzystencji. W kraju rozszalał się dziki kapitalizm, a rynek, przywykły do starych norm, wciąż daleki było od normalności. Niemniej to właśnie w Stanach po jednym z koncertów ktoś ukradł bas Piotra Urbanka z szatni klubu, w którym zespół występował.
"Emirackie tradycję to nie skansen i patyna ale żywy krwiobieg, filar podtrzymujący tożsamość kraju. Nigdy nie zrozumie się Zjednoczonych Emiratów Arabskich bez próby przekroczenia mostu pomiędzy paralelnymi światami imigrantów i miejscowych. Emiraty to znacznie więcej nic konsumpcyjny raj z seriali i reklam linii lotniczych. Od każdego przyjezdnego zależy ile wyniesie z tego spotkania."
Jest sobie dziewczynka, ma na imię Emma, spaceruje po plaży. Patrzę w drugą stronę, mijają sekundy, a kiedy spoglądam z powrotem, jej już nie ma. Ta jedna chwila rozwija się jak kwiat w serii fotografii, jak zawiły labirynt. Stoję w jego centrum, niezdolna zobaczyć, które ścieżki prowadzą do ślepych zaułków, a która do zaginionego dziecka. Wiem, że muszę zaufać wspomnieniom, że mam tylko jedną szansę na trafny wybór.
- Kim jesteś? - spytałam, z konsternacją obserwując miłe zwierzątko. Trudno o głupsze pytanie.
- Jauuu kot - odpowiedziało zwierzątko.
- To dlaczego mówisz? - kontynuowałam serię niedorzecznych dociekań.
- Naumiałczyłem się.
- Jesteś kotem?
Nic nie odpowiedział.
Koleżanka Śmierć tak mnie nie wystraszyła jak ten kot. Ją tylko w głowie słyszałam, no może trochę w sercu, a kota ostrożnie wyciągniętą ręką pogłaskałam po miękkiej, ciepłej sierści.
– Ja po bandzie jeżdżę osiem godzin dziennie, Robert. Nie żebym nie doceniał waszej roboty w terenie, ale jest dwa tysiące dziewiętnasty rok i na serio najgorszy syf nie dzieje się na ulicach. A co do kontroli, to od kiedy TikTok jest chiński, możesz tam robić, co chcesz. Chińczycy mają gdzieś kto, komu i za ile pokazał dupę. Nie po to władowali w ten projekt szmal, żeby to ograniczać. Z grubsza tak to wygląda, panie komisarzu.
Widok za oknem niczym seria obrazów w galerii sztuki pod tytułem Cztery pory roku, ci sami ludzie o tych samych godzinach. Jedna zmienna w postaci nowego sąsiada, który jednak wpadł w nieśpieszny rytm Pomruku i jest jak nowe drzewo w ogrodzie. Przez pierwsze dni łamie krajobraz, a potem już spokojnie stanowi jego integralną część, nigdzie się nie przemieszcza, rośnie niezauważalnie dla oka.
Moja miłość do chemii jest pochodną mojej miłości do Nauki. Uważam Naukę całkiem serio za najcenniejsze, co wymyśliła nasza cywilizacja. Osiągnięcia Newtona, Einsteina i Skłodowskiej-Curie w moich oczach przebijają dokonania Mozarta, Szekspira i sióstr Brontë (razem wziętych).
Nie chodzi o to, że nie cenię tych ostatnich - wprost przeciwnie! - tylko o to, że nauka ma znacznie silniejszy wpływ na nasze życie niż literatura czy muzyka.
"- W jej przypadku nie ma czegoś takiego jak przypadek - sprostowała babka Agata, popatrując na Annę zmrużonymi oczkami. - Gdyby nie to, że jestem stara i przygłucha, powiedziałabym, że doskonale słyszę węszenie tej wiedźmy. A że za czymś węszy, to akurat pewne.
- Na całe szczęście nikt takich jędz jak ty nie bierze na serio. Dobrana z nas para, nie ma co, obie stare, jedna wiedźma, druga jędza - zrewanżowała się babce Anna i obie zgodnie zachichotały."
Stary pierdziel, pomyślała z niesmakiem, patrząc, jak Tomczak wciska w spodnie pomiętą koszulę. Zasłonił rybi brzuch, ale przez niedopięty guzik na szyi wystawały siwe kręcone włosy, co nie poprawiało ogólnego wrażenia, jakie sprawiał jeszcze podczas służby - niedomytego gliny rodem z seriali policyjnych, w których ten najbardziej skacowany, społecznie wyobcowany i wymiętolony przez gorzałę, baby i fajki detektyw błyszczał intelektem, nie przejmując się - podobnie jak Brudny Harry - takimi niuansami jak przepisy. Dla uściślenia - Tomczak nie błyszczał.
Nalaliśmy sobie do szklanek różnych drinków i staliśmy nieco zawstydzeni w kuchni. (...)
-Wyobraźcie sobie, że bylibyśmy wiecznie zalani -powiedział Freddie.
- Tak jak pan Carter ?- zapytał Joz.
- Nie, chodzi mi o to, że wszyscy byliby ciągle zalani. Że alkohol byłby czymś normalnym. I wszystko po nim wydawałoby się normalne, a nie takie zamazane.
- Tak- powiedział w końcu Gex. - Ludzie wstawaliby rano i zaczynaliby dzień od podwójnej wódki i musli. Wiecie, zamiast herbaty czy czego tam.
- Piłkarze zaczynaliby popijać 48 godzin przed ważnym meczem — ciągną Freddie. — Żeby normalnie funkcjonować w jego trakcie.
(...)
- Chyba istnieje już słowo nazywające to, co opisujecie — zauważyłem.
- Serio?- zdziwił się Joz.
- Tak, alkoholizm.
© 2007 - 2025 nakanapie.pl