“By wyrazić swój sceptycyzm, dziennikarz lekko wykrzywił usta, a dłonie wsunął do kieszeni spodni.”
“Pogrzeb dobiegł końca. Trefnisie, błazny i klauni wracali do swoich zajęć, po drodze utykając w drzwiach. Było sporo przeciskania się, popychania, trąbienia nosów i opadania spodni. Ta scena nawet najszczęśliwszego człowieka skłoniłaby, żeby podciął sobie żyły w piękny wiosenny poranek.”
“Szedł szybko, z dłońmi wbitymi w kieszenie spodni. Piasek chrzęścił pod jego stopami, a uliczne latarnie oblewały go swoją poświatą. Zdziwił się, że choć nie przemierzał tej drogi od lat, mógłby trafić do monopolowego z zamkniętymi oczami. Jakby wydeptana niegdyś ścieżka zostawiła ślad w jego DNA.”
“Kobiety upadłej patron i promotor. Obojętnie na chłopską dziewkę, spod herbu spoglądać wielmoża nie umiał. Zalotne spojrzenie, polska marka w rulonik się zwijała, w nos wchodziła biała „dróżka”. Obok tańczyła „zielona wróżka”, ze spodni „as” wypadał…
„Stasia lubi, jak ją dotykam, czyż nie tak?”
Amant podchodził i badawcze palce pod brudny fartuch służącej wkładał. Hrabia flirtował, nowe przestrzenie dla żądzy odkrywał.
„Stasia interes mój ku sobie, nadzieję mam, docenia!”
Stasia zachwycona była cała, w każdym kawałku swego ciała radość tą niezmiennie odczuwała. Ofertę milcząco przyjmując, alternatywnych perspektywy nie miała. Chcąc nie chcąc, zdejmując więc swój brudny fartuszek, dawała się „zaskoczyć” przez jaśnie pana.
„Stasia grę naszą widzę doskonale rozumie!”
Stasia wyczucie miała doskonale, wytrawną pokerzystką była. W myślach płynąc, w znanej sobie tylko przestrzeni lekko się unosiła. Gdy pan hrabia pańską powinność pełnił, ona zamykając zmęczone oczy, szybowała. ”
“Przejedź się kolejką górską. Popływaj nago w oceanie. Pojedź na lotnisko i dla zabawy wsiądź do pierwszego lepszego samolotu. A może zatrzymaj palcem wirujący globus i zaplanuj wycieczkę w to miejsce; jeżeli trafisz w środek oceanu, zawsze możesz tam dopłynąć statkiem. Zjedz jakąś potrawę z kuchni regionalnej, której nie znasz. Zatrzymaj nieznajomą kobietę na ulicy i poproś, aby opowiedziała ci o swoich największych lękach, skrywanych w tajemnicy nadziejach i aspiracjach, a kiedy to zrobi, wyjaśnij, że pytałeś o to wszystko, ponieważ interesuje cię jako istota ludzka. Usiądź na chodniku i narysuj coś kolorowego kredą. Zamknij oczy i spróbuj doświadczyć świata za pomocą nosa - niech węch stanie się twoim wzrokiem. Porządnie się wyśpij. Zadzwoń do starego przyjaciela, z którym nie widziałeś się kopę lat. Podwiń nogawki spodni i wejdź do morza. Obejrzyj jakiś zagraniczny film. Nakarm wiewiórki. Zrób coś! Cokolwiek!”
“Nasz bohater, z zawodu prywatny detektyw, a prywatnie po prostu detektyw, lata swej świetności miał już dawno za sobą. Podobnie zresztą jak Edyta Górniak, stylista Donalda Trumpa czy krawiec odpowiedzialny za samoopuszczające się spodnie Billa Clintona.”
“Ruda patrzy na człowieka, którego zamierza zaraz zostawić. Wraca do stolika, znów próbuje przecisnąć się na swoje miejsce... Ups, jego kawa wylała się na jego lniane spodnie. Co za pech... Przeprasza. Chce mu podać chusteczkę i zupełnie przypadkowo strąca też swój kubek. Rude tsunami...”
“-Przecież jesteś Czyniącym. Napełnij go, nie ruszając się z miejsca. Stój tam gdzie stoisz, i spraw, by skopek się napełnił.(...)
Drakkainen wstał i patrzą tamtemu w oczy, powoli rozsznurował portki. Bodswif otworzył lekko usta w osłupieniu, a Vuko, nie ruszając się z miejsca, sprawił, by skopek się napełnił, i zasznurował spodnie.”
“Jestem – odrzekł, a dźwięk nieco ugrzązł w jego gardle, aż musiał odchrząknąć. – Jestem Ion i słyszę cię dobrze. Bill, możesz zacząć od przypomnienia, na czym skończyliśmy poprzednim razem? – Z ledwością wydusił głos ze zmiażdżonej podnieceniem krtani, a w momencie wypowiadania ostatniego słowa znów odleciał myślami, gdy Sophie schyliła się do niego, ukazując ponad dekoltem krągłości swoich piersi. Ścisnęła je w swoich palcach i drażniła paznokciami sutki, które już od dawna sterczały uwięzione pod materiałem sukienki. Chwyciła jego wolną dłoń i skierowała pomiędzy swoje uda tak, aby poczuł jak jest tam naga i wilgotna. Bez słowa odpięła jego spodnie, zsuwając je razem z bokserkami. Nie powstrzymywał jej, a jedynie uniósł się lekko z fotela, ułatwiając jej to zadanie.”
“- Napełnij go! - zawołał, pokazując głową w stronę wodospadu. Drakkainen wstał, westchnąwszy ciężko, i ruszył po
wiaderko. Stój, głupcze! - usłyszał. - Chcesz napełnić go w strumieniu? - zapytał Bondswif z krzywym uśmie chem. - Przecież jesteś Czyniącym. Napełnij go, nie ru szając się z miejsca. Stój tam, gdzie stoisz, i spraw, by sko pek się napełnił. Jeśli ci się uda, pozwolę przejść za święte słupy. Napełnij skopek i daj mi dwa gwichty w złocie, to powiem ci o pieśni bogów. Drakkainen wstał i patrząc tamtemu w oczy, powoli rozsznurował portki. Bondswif otworzył lekko usta w osłupieniu, a Vuko, nie ruszając się z miejsca, sprawił, by skopek się napełnił, i zasznurował spodnie. Oba Niedźwiedzie stał nieruchomo, spojrzał na wia derko, a potem na zwiadowcę. Nie jest może pełen po brzegi - zauważył Drak kainen - ale liczy się to, że został napełniony sposobem Czyniących. Bez ruszania się z miejsca.”