“Leczenie syfa to najlepszy sposób na pozbycie się nadmiernej nieśmiałości.”
“Nie sądziłam, że można aż tak nienawidzić wiatru. Syczy i wyje niczym horda najeźdźców. Grzechocze rurami, gra na dachówkach jak na cymbałkach, a jego przyjaciel sztorm skubie klif poniżej z taką łatwością, jakby zdzierał korę z drzewa.”
“Zwieść się nie daj, bądź czujnym, albowiem siostra Flora nie jest martwą, choć zdawać się zdaje bez ducha leżącą, patrz, jak szeroko oczy raptownie otwiera i świat ogląda, że widząc one sole trzeźwiące, będące na nią spadającymi, miała je za płatki śniegu...”
“Postrzeż, kto w domu siedzi, ten w domu siedzi, kto poza domem siedzi, ten poza domem siedzi, a kto łąką, polem, ścieżyną, lasem, borem idzie, ten tamtędy idzie.”
“Waga waży sprawy każdego człowieka z osobna, sprawy jego jedyna, waga waży, albowiem jest od ważenia, pieczesz ciasto, tak się zdarza, pieczesz ciasto, gdy mierzysz ważysz odważasz wagą, nie możesz palca dać tam, gdzie mąka z jednej strony, z drugiej odważnik, przecież wiesz o tym, nie możesz dać palca do mąki, bo źle zważysz, spowijesz swój wypiek w glątwach zakalcowych, odmierz źle, zakalec wyjdzie, powiesz oburzony: sprawy to przyziemne, nic nikogo nieobchodzące!”
“Zważ, zastanów się nad sobą, że jak wpływu na bieg spraw rozmaitych mieć nie mamy, tak sprawy rozmaite, na które powiesz: przyziemne, okazać się mogą fundamentalnymi, jako że na cząstkę ich jeno wpływ mieć możemy, choć myśleć można przecież: mieć nie mamy i nigdy nie mieliśmy, i mieć nie będziemy... ach! robi się gorzko, a wszystko idzie sobie właściwym przewrotnym rytmem amen.”
“Wcale nie wiadomo, czemu siostra Flora znaleźć się znalazła w klasztorze karmelitanek bosych, pomyślisz o zwykłej przyczynie, która sama do głowy przychodzi, myślisz: młoda taka kobieta, bowiem wiedzieć ci trzeba, że siostra Flora jest bardzo młoda, mówisz: młoda taka kobieta za mąż pójść nie chciała, stąd wpadła we zgromadzeniowe objęcia....”
“Pisma Flory nam tory podprowadzają, tory nam budują, którymi pociąg naszej opowieści jedzie, bez nich mało by my wiedzieli, zważ opowieść nasza psalmem od Flory się zaczyna i psalmem pewno się kończy.”
“Deptanie kapusty rok w rok okupione jest łzami, ale nigdy takiemi, takiemi wielkiemi, dlatego że dawniejsze beczki były znacznie mniejsze, skromniejsze, a i proporcjonalnie lęk, niechęć i łzy sióstr mniejsze, zawsze jednak do deptania zaprzęga się najpiękniejszą i najmłodszą siostrę, co zazwyczaj idzie w parze z lichością ciała, albowiem jako piękne i młode postrzega się w tym zgromadzeniu chude, gładkie i blade, blade i gładkie to piękne i ważne, i każdy o tym wie, i nie ma co udawać, że nie wie, bo wie i tak jest, i to jest ważne a prawdziwe.”
“Lato, co każdy doskonale wie, nie na to jest, by przyrządzać słynne potrawy bolesne, to jednak zgodnie z regułą: jedno przykazanie łamiemy, łammy następne, poczęto w lecie kisić kapustę, mała rzecz - powiesz, co to kisić w lecie kapustę, skoro idzie przesunąć nieprzesuwalne święto, to kto powiedział, że nie można przesunąć i odmienić nieprzesuwalne i nieodmienialne prawidła rządzące światem kapuścianym, świata kapuścianego urządzenie.”
“I patrz, jak siostra Flora jest upadającą i jak upada, jak niosą ją siostry nie do jej celi, gdzie pewnie sama z siebie by poszła, lecz niosą ją do łoża wygodnego, który w gabinecie podprzeoryszy od spraw przyziemnych, od przyziemności.”
“Parę tych chwil zaledwie zdało się wiecznością wśród mąk tych na ziemi piekielnych, że ratowały trzy Baby Stare w liczbie teraz dwóch przy akompaniamencie ludu całego, który stale patrząc, coraz mniej wiedział, co czynić, albowiem konającej twarz całą zaszła na sino, wargi wydęło, zdało się: duch z ciała uchodzi.”
“Won! a sio, precz! diabeł z wami! siostro Floro, siostrzyczko, obudź się! ludzie! jest tu kto sprawiedliwy, przyzwoity? niech niesie soli trzeźwiących, soli nieście, wody, raz-dwa!”
“Dajmy chwilę wam odsapnąć, dusze dręczone płaczące... wielce cierpiące!”
“Przesadą byłoby powiedzieć, że wszystkie osoby opisane w naszej opowieści są święte, nie, nie, nie, nie wszystkie, ale parę na pewno, są prawdziwi święci, są fałszywi, nie nam to, ale tobie rozsądzać według własnego rozumu, który karmiony naszymi wskazówkami, pamiętaj, trzeba ci domyślić się, kto jest święty, a kto nie, kogo słuchać, kogo nie...”
“- Jak wyglądają? Hmm... - zamyślił się polityk. - Normalnie. Jak zdrowi ludzie po sześćdziesiątce. Ona jest niska, ale z cycami do pasa, a on jest prawie tak gruby jak ja.
Zero Siedem zacisnął szczęki. Miał ochotę zgnieść telefon.
- Ale wiesz, jak to jest - śmiał się Cichocki. - Podobno chłop bez brzucha słabo rucha.”
“"-Nie igraj ze mną, kociaku, bo się doigrasz i przestanę być taki dobroduszny. A wtedy zobaczysz, jak to wszystko może rzeczywiście wyglądać - syczy ostrzegawczo, a jego twarz nie wyraża żadnych emocji. - Nie takie rzeczy jak radzenie sobie z jeszcze nieposkromioną złośnicą robiłem w życiu. Zabijam bez mrugnię cia okiem, nie daję drugiej szansy, a kto mnie znieważy, kończy w piachu. Lepiej się zastanów, mała, co robisz, i czy warto. " ”
“"Czas potrafi być zarówno przyjacielem, jak i śmiertelnym wrogiem. Wtedy staje się nieustępliwy, napastliwy i złowrogi. To podstępny starzec, który chichocząc złośliwie, obraca w kościstych dłoniach klepsydrę naszych chwil. Czas nie zna litości. Jest serdecznym druhem kostuchy i szafarzem lęku. Co rano podaje nam prosto do ust kielich goryczy i udręki. Podnosi ostrzegawczo chudy, pokryty brązowymi plamami palec i syczy przez zęby: Czekaj! Czekaj! Czekaj!"”
“Mam dość takiego porządku. Ten porządek mnie dobija. Zabiera mi życie. Nie mogę już dłużej, duszę się. Podchodzę do okna, chcę je otworzyć, żeby trochę świeżego powietrza dostało się do środka. Ale okno nie chce się otworzyć. Szarpię mocniej, ale to nie pomaga. Jakub podchodzi do mnie, odsuwa mnie i mówi: – Nawet okna nie potrafisz otworzyć – syczy ze złością. Łapie za klamkę. Szarpie z całej siły. Nadyma się i odłamuje plastikową część. Myślę o sile nagle pojawiającej się w mężczyźnie, który łamie plastikowe klamki, niszczy ogrody, wysusza rzeki, zabija narody, gwałci, dusi, zabiera dowody istnienia. Obok niej (a może nie obok, ale poza wszelkimi kierunkami, na dnie czy na obrzeżu, nie wiadomo gdzie) jest też taka siła, która tworzy dobre rzeczy. Nie wiem. Mój mąż tworzy tylko plany wojen, mapy podległych krain, buduje fortyfikacje, umacnia swoje wojsko – rośnie w siłę, żeby skuteczniej panować nad swoim ludem, którym jestem ja”