Wyszukiwarka

Wyniki wyszukiwania dla frazy "z milo go na", znaleziono 60

Milo i Gifttyde chcieli tego samego, ale… Inaczej patrzyli
na kompas, którym się posługiwali, by dość do celu. Trudno
było poznać prawdę, gdy ktoś chciał ją pogrzebać. Trudno było odnaleźć drogę, gdy ktoś postanowił grać na zwłokę, kłamiąc. Czy nie mogąc znaleźć wspólnego celu, musieli spalić wszystko, co ich łączyło? Nie. Nie chcąc zniszczyć tego, co zdążyli zbudować, musieli na nowo znaleźć wspólny cel.
Lepszy gram handlu niż kilo roboty.
Żałuję, że nie spotkałem pani dwadzieścia kilo wcześniej.
Wilk" fajnie brzmi, jednak to bydle waży ze trzysta kilo. Jego czaszka ma z pół metra długości.
Wydawało jej się, że wszystko zaplanowała perfekcyjnie. Nie przypuszczała jednak, że wyciągnięcie z mesy ciała ważącego ponad sto kilo będzie zadaniem prawie ponad jej siły.
Pamiętam, że się zastanawiałam, jak w kimś tak drobnym - nawet przemoczony na wylot nie mógł ważyć więcej niż sześćdziesiąt kilo - może się zmieścić tyle zła.
Tunia gotuje tradycyjnie, tanio i obficie. Gdyby pochłaniać tyle, ile ona nakłada, człowiek po roku obudziłby się o dziesięć kilo grubszy.
-Gdybyś ważył dziesięć kilo więcej, Sevro, złamałbyś sobie kark. Uznaj się za szczęściarza.
-Dobrze, że się wczesniej wysrałem - mamrocze Sevro.
(…) nie można nikogo zmusić do miłości, że sama miłość nie wystarczy, że nie wiadomo jak bardzo będziemy się starali, z jak wielki poświęceniem oddamy komuś siebie i swoje życie, to i tak będzie za mało. Ważne jest by kochać też siebie i nigdy z siebie nie zrezygnować.
Miłości nie da się powstrzymać, choć w niektórych sytuacjach trzeba znaleźć siłę, by ją zwalczyć.
Niesprawiedliwość boli, ale czasem nie warto marnować energii na rewanż.
Życie ma wiele barw, czasem zalewa deszczem smutku, czasem przez gwałtowne zmiany przeraża jak grzmotem burzy, ale przychodzi moment oświecenia i zrozumienia, co jest dla nas dobre, i mimo obaw odważamy się ruszyć w stronę słońca.
Każdy dzień jest nowym początkiem, a nie wyrocznią naszego przyszłego życia. Czasem zatrzymujemy się dłużej w jednym miejscu, ale nie ma gwarancji, że a rok będziemy w tym samym. Rozwój to zmiany, które nie pozwalają na stagnację, to możliwość odkrywania siebie i sił, jakie w nas drzemią.
Zmiany następują powoli, ale przychodzi w końcu moment przełomu. Dopiero po czasie uwiadamiamy sobie, że to się dokonało, poradziliśmy sobie ze wszystkim, co trudne, i odpuściliśmy to, co ciążyło, z lekkością ruszając w dalszą drogę.
Pamiętaj, że każdy z nas ma dwie drogi. Albo będzie próbował doświadczyć szczęścia, robiąc to, co mu w duszy gra, albo będzie żył, by zadowolić innych i spełniać ich wymagania, co jak wiemy, nie ma nic wspólnego ze szczęściem.
Gdy do głosu dochodzą emocje, trudno zapanować nad słowami, to się zdarza. Trzeba wówczas odetchnąć głębiej parę razy i wtedy na spokojnie wrócić do tematu.
Trudności to esencja życia. Są po to, by na ich tle doceniać uroki szczęścia.
Najbliższe osoby potrafią nas zranić najbardziej, a to ze względu na uczucia, jakie do nich żywimy.
Prawda jest czasami okrutna, ale powinniśmy ją znać.
Miłość potrafi zaślepić, tak że zupełnie zapominamy o sobie. Przesadnie podporządkowujemy drugiej osobie cały nasz świat, spłycając własne potrzeby.
- Dlaczego jedni z łatwością widzą to, co dla innych jest zupełnie niewidoczne?
- Wszystko przez uczucia. One zagłuszają nasz wewnętrzny głos, a pragnienia wyświetlają obraz, który chcemy zobaczyć. Stajemy się wtedy głusi, ślepi, słabi, o uderzenie w ścianę nietrudno.
Wcześniej czy później prawda i tak w nas uderza. Możemy zamykać na nią oczy, odwracać głowę, ale tylko do pewnego momentu.
Rowerzysta przejeżdża obok, a ja widzę, że w obcisłe spodenki ma wciśniętego fiuta, tak w poprzek, żeby nie przeszkadzał mu w pedałowaniu, ja jem rosół wołowy lub polędwicę na śmietanie, czuję się odświętnie i miło… A on dwadzieścia centymetrów od mojej głowy mknie z tym swoim ptaszkiem.
Nie znam nic straszniejszego.
– Coś ty za jeden?
– Hitler.
– Zrobiłeś coś złego?
– Eeeeh… no… zabiłem kilka osób.
– Ile?
– Eeeeh… sześć milionów.
– Ja pierdolę, chyba cię pogrzało, nie?!
– To byli Żydzi.
– Aha… No ale słuchaj, sześć milionów to i tak dużo.
– Ale Boże, ja zawsze w ciebie wierzyłem i czciłem cię! Nie miałem innego boga przed tobą! To ty wyprowadziłeś mnie z ziemi egipskiej, nigdy nie wzywałem twojego imienia nadaremno i święciłem wszystkie dni świąteczne, myśląc o tobie.
– Naprawdę?
– Tak!
Kto wie, może gdyby takiemu Hitlerowi nie umarła matka, gdy miał osiemnaście lat, wszystko potoczyłoby się inaczej: Adolfie, co z tą twoją grzywką? Jest za długa. I zgól te wąsy. Czy ty aby nie jesteś za chudy? Odgrzać ci bratwurst z kapustą? A kiedy przemawiasz do ludzi, to tak nie rycz. Jeszcze pomyślą, że jesteś jakimś psychopatą.
Jak już mówiłem, zazdroszczę ludziom urodzonym w latach dziewięćdziesiątych, ale jednocześnie nimi gardzę, bo w tym, w czym dorastaliśmy my, dziś ci zasrani hipsterzy z wymuskanymi włoskami i płócienną torbą Club Maté, którzy spędzili dzieciństwo w krzesełkach dziecięcych, nie przeżyliby ani godziny.
Dlatego jestem za tym, by homoseksualiści mogli adoptować dzieci. Bo myślę, że homoseksualiści powinni mieć takie same prawa jak heteroseksualiści. Przede wszystkim prawo do cierpienia.
Rozmowy moich rówieśników wyglądają zazwyczaj następująco:
– W latach dziewięćdziesiątych eksperymentowałem z heroiną…
– Wszyscy eksperymentowali…
– Ta dzisiejsza kokaina to już nie to, co dawniej…!
– Racja, masakra…
– Wiesz, znam lekarza, który może załatwić fajne recepty…
Hydraulicy to kara boska zesłana na mężczyzn za to, że zamiast uczyć się naprawiać umywalki, oglądali niemieckie porno z aktorami przebranymi za hydraulików przychodzących naprawić umywalkę. Bo tak jest. Facet zniesie jakiś stopień poniżenia, gdy przegra z równym sobie. Ale facet w stroju roboczym, nieznający dezodorantu, wyglądający, jakby potrafił policzyć maksymalnie do dziesięciu, ale dający wam potem rachunek na kilkaset złotych, naprawdę nie jest kimś, z kim chcielibyście się mierzyć.
Ludzie często zakładają maski, by ukryć swoje wady i słabości
© 2007 - 2024 nakanapie.pl