Wyszukiwarka

Wyniki wyszukiwania dla frazy "z tacy glupich", znaleziono 20

Adamowi zrobiło się trochę głupio za tych wszystkich facetów, którzy nie chcieli takiej sympatycznej Zosi. Po prawdzie, on też jej nie chciał.
Jakim dobrem jest dążenie do większego prawa, kiedy prawo może być kaprysem człowieka głupiego lub bezwzględnego?
Pani Martyna nie była przecież znowu taka stara - uczyła dopiero od kilku lat- a umarła głupio jak warszawiak po siódmym piwie.
Nie zaczynaj. Nie rób sobie głupich dowcipów, nie prezentuj wszystkim swojej ksenofobii, nyktofobii i chuj jeszcze wie jakiej fobii.
Osobiście mnie nie dziwi, że mózg jest takim strasznie mądrym i skomplikowanym urządzeniem, martwię się raczej, że właściciele tak mądrych i skomplikowanych urządzeń tak głupio się zachowują.
Widzę, że należysz do tego rodzaju facetów, których zdaniem kobietę i mężczyznę może łączyć tylko seks. A poza tym takim głupim gadaniem zdradzasz swoją ignorancję.
Tyle zmarnowanego czasu i energii w walce z biurokracją i głupim lokalnym politykierstwem. Nic dziwnego, że młodzi policjanci stawali się z czasem tacy sami. Bo kto ma siłę walczyć całe życie z takim oporem materii? Lepiej odpuścić i wpasować się w system.
Taka właśnie jest miłość.. składa się z małych elementów, z głupich, śmiesznych drobiazgów z bramy, w której pierwszy raz całowałeś, z podwórka, na którym pierwszy raz się biłeś, z pracy, w której odnalazłeś siebie. Nie wolność jest ważna. Miłość
Znam się na szalonych osobach. Mieszkałam z takimi przez długi czas. Te dziewczyny nie są szalone. Są zwyczajnie głupie. Podjęły głupie decyzje z głupich powodów. Chyba można by powiedzieć, że ja też jestem głupia.
Ktoś powie, że jego babcia wciaż pali, chociaż ma 91 lat, i miewa się doskonale? Świetnie. Są tacy, którzy przejechali 9 kilometrów z zamkniętymi oczyma, pod prąd po autostradzie i nikogo nie zabili - na głupie argumenty odpowiadamy głupio.
Masz zdobyć dla mnie duszę, zanim wybije północ.(...)
- A jak mam znaleźć tę duszę? - zapytał Asmodeusz.
- Taką duszę łatwo rozpoznać -powiedział ojciec. - Szukaj wśród nadętych i pyszałkowatych. Szukaj wśród głupich i bezmyślnych. Albo idź do smutnych i nieszczęśliwych. Tych łatwo jest oszukać.
Nauka jest ważna. Nie wolno być głupim. Uczenie się przychodzi mi łatwiej niż Jonathanowi, zawsze taki był. Nauczył się porządnie czytać, dopiero gdy skończył cztery lata. Oczywiście wiemy, czym jest szkoła. Szkoła to instytucja zapewniająca edukację dzieciom i młodzieży. Na szczęście jednak nie musimy tam chodzić.
Wiesz, jaki jest ksiądz Marek. Dowiedział się o całej sprawie od kogoś z młodych i może poczuł się głupio, że to tak zaraz po meczu, który zorganizował,chłopcy narozrabiali. Postanowił odwiedzić ofiary stracha na wróble. Myślę, że możesz się i ty spodziewać wizyty.
– Po­patrz cza­sem na sie­bie tak, jak pa­trzysz na in­nych ludzi – po­wie­dzia­ła cicho. – Z wy­ro­zu­mia­ło­ścią, zgodą na sła­bo­ści, z cier­pli­wo­ścią i czu­ło­ścią. Bo pomagasz wszystkim wokół, a wobec siebie samej jesteś tak okrutna i wymagająca, jak jakaś macocha z głupich bajek
Napisałem głupio, lecz nie zawierałem z nikim kontraktu na dostawę samych dzieł mądrych, doskonałych. Dałem wyraz mej głupocie i cieszę się z tego, bowiem niechęć i surowość ludzka, jaką pobudziłem przeciw sobie, kształtuje mnie i urabia, stwarza jak gdyby na nowo, i oto jest jeszcze raz na nowo urodzony.
Żadna zmiana społeczeństwa: techniczna, społeczna, czy kompleksowa, taka jak Głębia, nie wpływa na na indywidualną moralność. Postulowano wszystko, co tylko się dało, od pogardy dla chłopów do równości i braterstwa, od ascetyzmu do "wszystko jest dozwolone". Ale wyboru zawsze dokonywano indywidualnie. Głupio byłoby sądzić, że wirtualność uczyniła ludzi gorszymi niż byli. Niepoważnie się też spodziewać, że uczyni ich lepszymi. Dostaliśmy narzędzie, ale czy zaczniemy nim budować, czy rozbijać sobie głowy, to już zależy od nas.
- Powiem panu szczerze: nie lubię bronić policjantów. Jesteście tacy...hmm...jakby to powiedzieć...głupio mądrzy. Czasami, jak któryś na sali coś palnie, to nie wiem, gdzie się schować. A przecież rozmawiam z nimi wcześniej, pouczam. Sąd to sąd. Nie lubi, jak ktoś zanadto fika. To teatr, przedstawienie, wypełnione rytuałami, określonymi gestami i słowami. Do sądu nie idziemy po sprawiedliwość, do sądu idziemy po rozstrzygnięcie. Jeśli chcemy, aby było zgodne z naszymi oczekiwaniami, trzeba wiedzieć, jak się zachować.
To co wydaje się straszne, można przetrwać, ponieważ jesteśmy tak niezniszczalni, jak nam się wydaje. Kiedy dorośli mówią: 'Nastolatkom się wydaje, że są niepokonane', z tym przebiegłym, głupim uśmieszkiem na twarzy, nie mają pojęcia, jak bardzo się mylą. Nigdy nie powinniśmy popadać w beznadziejność, ponieważ nie można zniszczyć nas nieodwracalnie. Uważamy się za niezniszczalnych, ponieważ tacy jesteśmy. Nie możemy się narodzić i nie możemy umrzeć. Jak wszelka energia możemy tylko zmieniać kształt, wielkość i postać. Zapominają o tym, kiedy się starzeją. Panicznie boją się przegranej, boją się klęski. Ale ta część nas większa niż suma naszych składników nie ma początku ani końca, a więc nie może ulec zniszczeniu.
Myślisz, że fiut czasami się męczy? Eve, siedząc za kierownicą, odwróciła głowę w stronę Peabody i opuściła okulary przeciwsłoneczne, o których włożeniu rzadko kiedy pamiętała. - Czyj? - Wszystko jedno. Każdego kto go ma. Czy fiut czasami myśli sobie: litości, stary, daj mi chwilę wytchnienia. Czy też zawsze woła: Ho,ho! Znów bierzemy się do dzieła! - Czy to ma jakiś związek ze sprawą, czy też to taka sobie niezobowiązująca rozmowa? - Uważam,że nawet najbardziej niezłomny i energiczny fiut powiedziałby kiedyś:na dziś, czy na tę noc wystarczy, a ponieważ jestem teraz zrelaksowany, wybiorę się gdzieś na urlop. Albo zdrzemnę. - Przez twoje gadanie wyobrażam sobie teraz fiuta,siedzącego w barze, w jakiejś modnej miejscowości wypoczynkowej, w okularach przeciwsłonecznych, popijającego jednego z tych głupich drinków z owocami, ozdobionych papierową parasolką. [Eve i Peabody; Śmiertelna fantazja]
Umarło w rzeczywistości, odżyło w słowach Rewizjonizm historyczny przybrał w Polsce formę dla mnie odrażającą, ponieważ niezwykle głupią. Zasadniczo jednak bronię rewizjonizmu. Niektórzy historycy kontestują dominujące poglądy na temat wojny światowej, nie mając racji, ale wysuwają zaskakujące (co zawsze cieszy) i odkrywcze argumenty. Ernest Nolte jest znakomitym przykładem. Rewizjonizm, jaki rozkrzewił się w Polsce, jest niesłychanie radykalny, ale do historii wojny niczego nowego nie wnosi, podobnie jak do poznania okresu powojennego. Gorzej – tłumi, płoszy, zaciemnia to, co było prawdziwe i dobrze uzasadnione. Polega on zasadniczo na przeniesieniu się w wyobraźni do lat wojennych i powojennych, by w sposób całkowicie bezkrytyczny przejąć znaczną część ówcześnie panujących poglądów i emocji. Jaki sens ma dzisiaj potępianie układów jałtańskich? Nie postanowiono tam przecież, że Polska ma wprowadzić ustrój komunistyczny. A gdyby nawet postanowiono – jakie to ma znaczenie obecnie? Pod pewnym bardzo ważnym względem Polska powojenna była i jest bękartem jałtańskim, jak mówią wrogowie PRL, których coraz więcej. Aktualność postanowień jałtańskich polega na tym, że naszą granicą wschodnią nadal pozostaje linia Curzona, a na zachodzie do Polski nadal należą terytoria odebrane Niemcom. Czy nie możecie z tym żyć, czy bardzo wam to przeszkadza? Pytam was, prawicowych i lewicowych krytyków Jałty. Czy nie dacie się namówić na takie widzenie rzeczy, że dzięki Jałcie Polska została przesunięta na Zachód, że swoją połową znalazła się w Europie centralnej, czego własnymi siłami nigdy by nie osiągnęła? Żaden kraj należący do zwycięskiej koalicji nie zyskał tyle namacalnych korzyści w wyniku pokonania Niemiec co Polska. Anglia poniosła wyłącznie straty. Gdzie są i na czym polegają zdobycze Rosji? Rozwiały się jak dym. Ostał im się jeno obwód kaliningradzki. Bądźmyż myślowo współcześni swojemu realnemu bytowi, nie uprawiajmy „polityki historycznej” szkodzącej tylko nam i nikomu więcej. Trudno przeboleć ofiary paktu Ribbentrop-Mołotow: wywózki na Sybir, wymordowanie oficerów i to wszystko, o czym dobrze pamiętamy. Te ofiary można porównać tylko z późniejszymi masakrami głównie polskich chłopów na Wołyniu i w Galicji Wschodniej; o tym jednak „polityka historyczna” każe milczeć, bo Ukraina nasz sojusznik strategiczny, a poza tym chłopi to nie to, co oficerowie. Jakie następstwa paktu istnieją do dziś, dla kogo są korzystne, dla kogo niekorzystne? Czy Rosja zachowała z tego jakieś korzyści, że tak bardzo ją za ten pakt zwalczamy? Czy nie łatwiej by jej się z Litwą i Ukrainą sąsiadowało, gdyby Wilno i Lwów należały do Polski? Ja nic nie twierdzę, ja tylko pytam. Plemię Herero Państwo, które wygrało wojnę i może narzucić pokonanemu swoją wolę, żąda odszkodowań za poniesione szkody. Większość polskiego Sejmu żąda odszkodowań wojennych od Niemiec. Kiedyż to Polska prowadziła wojnę z Niemcami? Sześćdziesiąt lat temu. Znany jest komu przypadek z historii świata, żeby zwycięzca żądał reparacji sześćdziesiąt lat po wojnie? Następne pytanie: czy Polska znajduje się w stosunku do Niemiec w takim położeniu, że może zmusić je do wypłacenia 600 miliardów dolarów, bo na tyle mniej więcej partyjna większość sejmowa ma ochotę? I wreszcie najkłopotliwsze dla tych partii pytanie: czy Polska znalazła się po wojnie w obozie zwycięzców, czy pokonanych? Gdy rosyjski prezydent oświadczył niedawno, że „razem zwyciężyliśmy”, po polskich partiach i mediach przeszedł dreszcz oburzenia. Dzieci w szkołach wszystkich stopni są uczone, że Polska wyszła z wojny pokonana i taki pogląd obowiązuje każdego, kto chce brać udział w życiu politycznym. I ten we własnym przekonaniu pokonany naród stara się zahipnotyzować silniejszych od siebie, żeby im wmówić powinność wypłacenia mu bajońskich odszkodowań sześćdziesiąt lat po wojnie. Nie należy – objaśniają swoje postępowanie bardziej umiarkowani politycy – brać naszej uchwały dosłownie. To jest tylko gra. Chodzi nam o to, aby tylko nastraszyć rząd niemiecki w tym celu, żeby wziął na siebie zaspokojenie prywatnych roszczeń niemieckich przesiedleńców. Relacje między Niemcami a Polską nie są jednak tego rodzaju, żeby oni mieli się nas bać. Każdy naród interpretuje historię odpowiednio do swoich interesów, a mądry naród swój interes widzi w tym, co poprawia jego położenie w międzynarodowych stosunkach sił. Polski rewizjonizm historyczny, wyrzucający nas propagandowo z koalicji zwycięzców 1945 roku jest sprzeczny z naszymi interesami. Jest zlepkiem poglądów niewiarygodnie głupich. Nie mają racji ci, którzy polegają na pisanym prawie międzynarodowym. Realne stosunki sił też nie o wszystkim rozstrzygają. Istnieje jeszcze system znaczeń, który interpretuje prawo i wpływa w pewnym stopniu na działanie sił. Polacy do systemu znaczeń wnoszą obraz samych siebie jako narodu wiecznie pokrzywdzonego, który żąda od Wschodu i Zachodu przede wszystkim przeprosin, od Niemców zaś odszkodowań, bo wiadomo, że Niemcy są od tego, aby wszystkim, którzy się zgłoszą, płacić odszkodowania. Trzeba przypomnieć coś elementarnego. Toczyła się wielka wojna Ameryki, Anglii i Związku Radzieckiego z hitlerowskimi Niemcami. Tą wojną interesował się cały świat, bo ona miała znaczenie dla całego świata. Należeliśmy do koalicji zwycięskiej i zostaliśmy wynagrodzeni terytorialnie tak sowicie, jak to się rzadko zdarza małym uczestnikom koalicji wielkich. Negowanie tego faktu jest po prostu kłamstwem, które nas osłabia w stosunkach międzynarodowych, jeżeli jeszcze nie w tej chwili,to osłabi w niedalekiej przyszłości. Uniwersytet Hip-Hopu W Biłgoraju, mieście sławnym kiedyś z wyrobu sit i przetaków, a później ze swego powiatowego sekretarza partii, Dechnika, który zastał je drewnianym, a zostawił przemysłowym, można dziś studiować na sześciu kierunkach uniwersyteckich. Tylko europeistyka będzie miała manko w kasie, ponieważ nie dopisali kandydaci zdolni zdać egzamin wstępny. Studia europeistyczne (nieważne: w Krakowie czy w Biłgoraju) tym się charakteryzują, że po ich ukończeniu wie się tyle co z gazet, nie bardzo więc pojmuję, jak można nie zdać egzaminu wstępnego. Kandydaci na europeistykę, jeżeli nie przeszli już jakichś solidnych czy choćby zwyczajnych studiów, wydają mi się dziećmi opuszczonymi, z rodzin kompletnie rozbitych, tak że nikt nie udzielił im najpotrzebniejszych wiadomości o tym, czym są wyższe studia. A raczej czym powinny być. Fiasko biłgorajskiej europeistyki ma przyczynę nie w tym, że w Biłgoraju nie można nauczyć tego nic, które za duże pieniądze sprzedają „europejskie” uczelnie w miastach stołecznych. Chodzi o to, że w mieście powiatowym mało wiarygodnie brzmiałaby obietnica, że dyplom tej akurat uczelni otwiera drogę do wysokopłatnych posad w Unii Europejskiej. W okresie zwalczania korupcji, a zwłaszcza płatnej protekcji może dziwić otwartość, z jaką jedna z ogłaszających się w prasie „europejskich” uczelni obiecuje unijną karierę w zamian za wykupienie indeksu (i zdobycie dyplomu) tej uczelni. Propozycja jest postawiona tak jednoznacznie, że zawiedzeni będą mogli wytoczyć uczelni sprawę cywilną, a i prokurator może mieć coś do powiedzenia, jeżeli przeczulenie na płatną protekcję utrzyma się przez kilka semestrów.
© 2007 - 2025 nakanapie.pl