Wyszukiwarka

Wyniki wyszukiwania dla frazy "za co gardel", znaleziono 44

- Jakub, a nie mógłbyś po starej znajomości odczynić uroku? - zapytał przywódca gromady.
- Nie ma potrzeby. - Pokręcił głową. - To nie jest prawdziwe.
(...)
- A jeśli się mylisz?
- Cicho - syknął sołtys. - Wędrowycz nie myli się nigdy. A nawet jakby się czasem pomylił, to lepiej nie zauważać... - Przesunął dłonią po gardle.
A potem jego dłoń znalazła się na mojej szyi. Świszczący oddech i łomoczące serce były jedynymi dźwiękami, które do mnie docierały, kiedy obraz przed oczami zaczął się zamazywać. Czułam, jak […] zaciska mocniej rękę na moim gardle i zanim straciłam świadomość, usłyszałam jeszcze jego pełen zadowolenia głos:
– Fascynujące…
W jednej chwili moje serce zaczyna bić o wiele mocniej, oddech z niewytłumaczonych powodów więźnie mi w gardle, a nogi najzwyczajniej miękną, jakby mimo tej odległości między nami zadziała jakaś nieznana siła, pochłaniająca mnie do reszty i nakłaniająca do przekroczenia narzuconej samej sobie kilka lat temu granicy.
Odeszłam precz temu krajowi z oczu jako wróg ubrana w zatkane usta kraj ojczysty co stracił zmysły. tęsknota- walizka z dykty i skryta jak okaleczenie w gardle obce poruszenie Mówię dzień dobry i skąd pochodzę, ze Wschodu na Zachód, obcy pusto przełykają ślinę, Bałkany to dla nich wyzwisko
Oto kilka cytatów z 4 części serii Chicago Stars "- Mamusiu, muszę cię o coś zapytać. Podeszła do niego. - O co chodzi? Zniżył głos do teatralnego szeptu, ale wiedziała, że doskonale słychać. - Jesteś pewna, że nie umrzemy? Serce jej się ścisnęło.". "- Nikt nas nie lubi, prawda? Poczuła, że coś dławi ją w gardle.". "- Teraz, mamusiu? Teraz już umrzemy?"
Hawkin powiedział kilkakrotnie, że chociaż został zdradzony przez policję, nadal wierzy w brytyjski wymiar sprawiedliwości i rozsądek brytyjskiej ławy przysięgłych. (...)
- Jeśli chodzi o mnie, to za bardzo się stara. Ława przysięgłych nienawidzi, kiedy czuje, że ktoś jej schlebia. Możesz im maślić, ile wlezie, dopóki nie zorientują się, że to robisz. Ale on wchodzi im tak głęboko w tyłek, że zaraz poczują go w gardle.
Musisz wiedzieć, że Saudia to wspaniały kraj z ogromnymi perspektywami. Marek ewidentnie był zakochany w Królestwie. Pytlował jak najęty o jego skokowym rozwoju, bo dzięki ropie i kreatywnym władcom w ciągu pięćdziesięciu lat Arabia Saudyjska przeskoczyła wieki powolnej ewolucji, piał peany na temat Abdullaha, o którym miałem nie najlepsze zdanie, a kiedy zasychało mu w gardle, zwilżał je kolejną szklanką whisky.
Nerwowym ruchem zeskoczył ze skały nie mogąc już stłumić płomienia we krwi. Poczuł ogień w twarzy i drganie pieśni w gardle. Żądza wędrówki paliła mu stopy pragnące wyruszyć na koniec świata. Naprzód! Naprzód! – rozlegało się krzykiem w sercu. Wieczór zgęstnieje nad morzem, noc padnie na równiny, świt rozjarzy się przed wędrowcem i ukaże mu obce pola, wzgórza i twarze. Dokąd?
Gardło bolało go od pragnienia głośnego krzyku, krzyku sokoła lub orła na wysokościach, głoszącego przejmującym krzykiem wichrom o swym oswobodzeniu. Oto jest zew życia, rzucony jego duszy, a nie ponury, ochrypły głos świata obowiązków i rozpaczy, nie ten nieludzki głos wzywający go do bezkrwistej służby u stóp ołtarza. Chwila niepowstrzymanego lotu oswobodziła go, a okrzyk triumfu, więziony w gardle, rozsadzał mu mózg. […]
Wznoszę oczy do nieba, żeby się nagle nie rozpłakać. W tym momencie muszę jej przekazać najważniejszą rzecz. Całego siebie. Siebie, którym jestem od dłuższego czasu i nie potrafię od niego uciec. Zaciskam powieki i otwieram usta z wielkim poczuciem winy, czającym się w moim gardle. To podobne do dynamicznego uczucia mdłości. Nic przyjemnego, naprawdę. Przed wypowiedzeniem pierwszego słowa czuję atak mrowienia i drżenia w okolicach ramion. Mamo, przepraszam...
„ Uznaję, że jednak pora wyjść, ale mimowolnie zerkam jeszcze raz na niego. W tym momencie odnoszę wrażenie, jakby coś z rozpędu uderzyło w moją klatkę piersiową. Mężczyzna obserwuje mnie z taką intensywnością, jakby jego wzrok miał przepalić mi skórę i mięśnie, a na końcu przedostać się w sam głąb każdej kości. Dziwne uczucie, które mną targa, powoduje, że oddech więźnie w gardle. Jakby sam diabeł mnie dopadł i powiedział : Mam Cię”.
Zapomnieli, jak mówi się niewypowiedziane dotąd słowa, i coś dławiło ich w gardle. To "coś" to były ich serca, ich ciała, ich zakochane dusze, ich łzy, ich śmiech, który wyrywał się na wolność. Nadchodził kres czekania bez końca, martwych godzin, smutnej samotności. Znikły poranki zasnute nieprzyjemną mgła, noce przepełnione koszmarnymi snami, nicość życia bez sensu, strach przed śmiercią, zaciekła walka o pamięć, ciągłe borykanie się z zapominaniem. Wszystko sprawił boski cud, że byli razem.
Jestem – odrzekł, a dźwięk nieco ugrzązł w jego gardle, aż musiał odchrząknąć. – Jestem Ion i słyszę cię dobrze. Bill, możesz zacząć od przypomnienia, na czym skończyliśmy poprzednim razem? – Z ledwością wydusił głos ze zmiażdżonej podnieceniem krtani, a w momencie wypowiadania ostatniego słowa znów odleciał myślami, gdy Sophie schyliła się do niego, ukazując ponad dekoltem krągłości swoich piersi. Ścisnęła je w swoich palcach i drażniła paznokciami sutki, które już od dawna sterczały uwięzione pod materiałem sukienki. Chwyciła jego wolną dłoń i skierowała pomiędzy swoje uda tak, aby poczuł jak jest tam naga i wilgotna. Bez słowa odpięła jego spodnie, zsuwając je razem z bokserkami. Nie powstrzymywał jej, a jedynie uniósł się lekko z fotela, ułatwiając jej to zadanie.
-Dlaczego ich sprowadzasz? - odezwał się człowiek na zydlu, wymawiając głoski mowy Wybrzeża jakoś gardłowo, z dziwnie znajomym chrapliwym brzmieniem. - Mówiłem: uderzać i odskakiwać. Nie zostawiać żywych.
-To nie Węże, Sanparze - powiedział mąż, który nas pojmał. - Kazałeś, żeby ci mówić, kiedy zdarzy się coś dziwnego, a zwłaszcza o dziwnych wędrowcach. Ja zaś myślę, że to mogą być Żeglarze, którzy uwolnili nas od tego psa Płaczącego Lodem. Wtedy też nie mieli swoich znaków, a nosili się na biało. Zostawić ich nie mogłem, bo szli prosto na Żarłoczną Górę, a to, co wiozą w beczkach, to musi być smocza oliwa. Nie mogła wpaść w ręce Węży, nie mówiąc już o ich samostrzałach. Jeszcze nie widziałem takich, które dałoby się naciągać równie szybko.
-Rozumiem - powiedział znów tamten z dziwnym charkotliwym "r", jakby dźwięki nie mieściły mu się w gardle. - Niech więc sami powiedzą, kim są i co zamierzali.
Wystąpiłem naprzód i wszedłem w blask paleniska.
-Tak Żeglarze wymawiają twoje imię? "Sanparze"? - rzekłem, bo wiedziałem już.
Znieruchomiał na chwilę, a potem wstał, odrzucając płaszcz.
-Opuścić broń - warknął do swoich tym zardzewiałym głosem, który tak dobrze znałem.
A potem przeskoczył palenisko i chwycił mnie za ramiona.
-Nie poznałbym cię, tohimonie. Czas zrobił z ciebie mężczyznę i poznaczył bliznami.
-Za to ja poznałem ciebie, synu Cieśli. - Nie skończyłem, bo w tej chwili doskoczyli do nas N'Dele i Benkej i we czterech spletliśmy się ramionami.
© 2007 - 2025 nakanapie.pl