Wyszukiwarka

Wyniki wyszukiwania dla frazy "za co georg", znaleziono 150

Popatrz na świat, przyjrzyj mu się, Georg, zanim wykujesz za dużo fizyki i chemii.
Po latach nigdy nie przepuszczam cmentarzy w miastach, w których przebywam. Po tym, jak oddam cześć centralnym ulicom, katedrze na placu, jak przejdę z szacunkiem przed kolejnym pomnikiem króla na koniu (czy dzisiejsi prezydenci będą jutro wystawać na granitowych limuzynach?), spieszę poznać miejski cmentarz i zatopić się wśród alej tego równoległego miasta i jego parku. Śmierć jest dobrym ogrodnikiem.
Śni mi się, że jestem piękny. Nie dosłownie piękny, lecz niewyróżniający się. Jak inni. To jest bycie pięknym, bycie jak inni. {...} To jest szczęście, żeby cię nikt nie zauważał. To szczęśliwy sen. (s.180-181)
Bawole łajno. Wznosiło się tam niczym miniaturowa katedra, sklepienie cerkwi i kopuła meczetu, nich mi wybaczą wszystkie religie. Mucha krążyła nad nim niczym anioł. (s.193)
Nawet jeśli nie urodzisz się w Wersalu, Atenach, Rzymie czy Paryżu, wzniosłe i tak znajdzie sposób, aby ci się objawić. Jeśli nie czytałeś Pseudo-Longinesa, nie słyszałeś Kanta lub...jeśli zamieszkujesz wiecznie niepiśmienne pola anonimowych wsi i miast, pustych dni i nocy, ona i tak cię się ukaże, w twoim własnym języku. Jako dym z komina zimowego poranka, jako fragment granatowego nieba, jako chmura, która przypomina ci coś nie z tego świata, jako bawole łajno. Wzniosłe jest wszędzie. (s.194)
Gdyby wszystko trwało wiecznie, nic nie byłoby cenne. (s.194)
(Gaustyn)
Śmiertelność podnosi cenę i otwiera oczy. (...) Weźmy tę słomę którą pan ciągle jeszcze ściska w garści od początku naszego sporu. Ta słoma była zbożem, które było ziarnami, które były zbożem, które było... Proszę zwrócić uwagę na coś ważnego - ulotne się odtwarza. I jest to pierwsza zaleta. Podczas gdy złoto, które trzyma pan w prawej dłoni, jest raz na zawsze, nie urodzi złota, nawet gdy je pan zasieje i będzie podlewał przez dwieście lat każdego dnia. Powiem tak: paradoksalnie - ulotne jest trwalsze, właśnie z powodu śmierci, czegoś, czego nieulotne nawet nie potrafi odtworzyć. (...) Jest jedna tożsamość - bycie istotą żywą pośród żywych istot. Bycie nietrwałym i cenienie innego, ponieważ jest nietrwały. (s.196-7)
Im wyższa technologia, tym bardziej nieodwracalne straty. (s.159)
Niech się literatura na coś przyda, niech ją szlag. (s.219)
Pisarze nigdy nie są niewinni. Kradną jak sroki. Jednak ważne jeszcze, kto kradnie. (s.221)
Nie zdajemy sobie sprawy, jak trudno teraz się zgubić. Prawie tak, jak jak wówczas trudno się było nie zgubić. (s.223)
Nie da się uciec od tych, których zapomnieliśmy. (s.236)
Nigdy nie było tyle melancholii co dzisiaj (...) Po prostu się o niej nie mówi. Nie jest rynkowa, melancholia się nie sprzedaje. (s.244)
Żadne mury obronne nie zatrzymają bezlitosnej kawalerii godzin. (s.250)
Godzinami obserwuję sufit nad sobą, to jedyne niebo leżącego (...) Im bardziej nierówna i niedoskonała powierzchnia, tym więcej skrywa statków i kobiet. (s.269)
Świat jest taki, jakim znamy go ze starych podręczników, tylko dlatego, że znajduje się pod obserwacją. Czy - jak piszą w połowie dwudziestego wieku Ildis, Whitrow i Dicke - "aby istniał Wszechświat, konieczne jest, aby na pewnym etapie pojawili się w nim obserwatorzy". Patrzą na mnie, więc jestem. (...) zawsze jest jakiś duży niewidzialny obserwator, jakieś oko, o którym nie powinniśmy zapominać. Starzec, jak nazywa go Einstein. Być może fizyka czy też metafizyka kwantowa właśnie to nam mówi. Skoro istniejemy, to znaczy, że jesteśmy obserwowani. Jest coś lub ktoś, kto nigdy nie spuszcza nas z oczu. Śmierć przychodzi, kiedy to coś przestaje na nas patrzeć, odwróci od nas twarz. (s.272)
Jedynie w wahaniu i niezdecydowaniu krążą wszystkie możliwe wyjścia. I fizyka kwantowa, pełna niedookreśleń i niepewności, tego dowodzi. (s.275)
Przywykam. Starość to przywykanie. (s.286)
Fizyka smutku - najpierw klasyczna fizyka - była przedmiotem mojej uwagi przez kilka lat. Smutek, tak jak gazy i opary, nie ma własnej objętości i formy, a przyjmuje formę i objętość naczynia lub przestrzeni, którą zajmuje. (s.286)
Istnieje jakaś gramatyka starzenia się.
Dzieciństwo i młodość pełne są czasowników. Nie możesz usiedzieć w miejscu. Wszystko w tobie rośnie, tryska, rozwija się. Później w średnim wieku czasowniki stopniowo zamieniają się w rzeczowniki. Dzieci, samochody, praca, rodzina - rzeczywiste sprawy rzeczowników.
Starzenie się jest przymiotnikiem. Wchodzimy w przymiotniki starości - powolni, bezbrzeżni, zamgleni, chłodni lub przezroczyści jak szkło. (s.287-8)
Przeszłość zbiera się w popołudniach, tam czas wyraźnie zwalnia, przysypia w kątach, mruży oczy jak kot w świetle wpadającym przez żaluzje. Kiedy wspominamy, zawsze jest popołudnie, a przynajmniej ja tak mam. Wszystko jest zalane światłem. (...) Prawdziwe życie świata i człowieka można opisać za pomocą kilku popołudni, za pomocą światła kilku popołudni, które są popołudniami świata.
Czasami pisząc, czuje się jak ślimak pełzający w nieznanym kierunku (choć tak naprawdę zna kierunek, tam wszystko się kończy) i zostawiający po sobie ślad słów
Uśmiechnęła się ciepło, a ten uśmiech, Georg, ten uśmiech mógłby roztopić cały świat, bo gdyby cały świat go zobaczył, ten uśmiech miałby moc wstrzymania wszelkich wojen i położenia kresu nieprzyjaźni na całej planecie, a już na pewno ogłoszono by długie zawieszenie broni.
Wyobraź sobie, że stoisz u progu tej wielkiej baśni, wiele miliardów lat temu, kiedy wszystko powstało - pisze. - Możesz zdecydować, czy kiedyś urodzisz się i będziesz żyć na tej planecie. Nie wiesz, kiedy by to miało być ani też jak długo będziesz mógł tu pozostać. Wiesz, że jeśli zdecydujesz się przyjść kiedyś na ten świat, gdy nadejdzie na to pora, będziesz musiał rozstać się kiedyś z nim i wszystko opuścić. Co byś wybrał, Georg, jeśli istniałaby jakaś wyższa moc, która pozwoliłaby Ci na taki wybór?
- Jesteś trupem, George. Tylko nie masz dość rozsądku, by leżeć w grobie.
George prędzej pozwoli, żeby mięso zgniło mu w tej wędzarni, niż nakarmi nim swoje dzieci
- George! - odezwał się, w jego głosie wyraźnie słychać było ulgę. - Dobrze się czujesz?
- Nie! Wcale nie! - odpowiedział żywo George. - Ogromna strzała wbiła mi się w ramię i boli mnie, jak wszyscy diabli! Czy ktokolwiek mógłby czuć się dobrze w takich okolicznościach?
Nie powinnaś nikogo skłaniać, żeby cię polubił, Georgie. Powinnaś chcieć być z kimś, kto cię lubi bezwarunkowo.
Knajpy lwowskie potrafią zaskakiwać - choćby burgerownia koło hotelu George. Mijałem wiele podobnych lokali, rzadko jednak do nich zaglądałem ze względu na wysoką kaloryczność serwowanych tam dań.
- George, co się dzieje? Masz przedziwną minę.
- To się nazywa myślenie. Dasz mi się na tym skoncentrować?
Podniosła dłonie do policzków i ułożyła usta w komiczne, przepraszające O.
- Łaskawie proszę wielmożnego pana o wybaczenie.
© 2007 - 2024 nakanapie.pl