Mroczna połowa to nie jest King w najwyższej formie. Powieść jest za długa, przegadana, a sama akcja w połowie siada i wlecze się jak posiedzenie sejmu za starych dobrych nudnych czasów. Nie oznacza to, że można wrzucić ją do wora oznaczonego etykietką "strata czasu".
Kilka pomysłów wujka Stefana, czy rozwiązań fabularnych, których oczywiście nie opiszę żeby nie spojlerować, jest naprawdę świetnych i chociaż jest tych plusów za mało, aby uznać "Mroczą połowę" za kingowy "must read", to fanom autora na pewno się spodoba (szczególnie miłośnikom Castle Rock, do których nie należę).
Król nie zawodzi, w tym z czego jest najbardziej znany, czyli z wątków obyczajowych, budowaniu postaci i ogólnego zgłębiania osobowości bohaterów (to tutaj niestety momentami balansuje na granicy nudy).
Można "Mroczną połowę" przeczytać, ale nie koniecznie trzeba. Ta niekonieczność dotyczy w szczególności audiobooka w wykonaniu Mariana Opani, jak to jest, że im bardziej znany aktor, tym mocnej musi zaznaczyć swoją interpretację? Na przyszłość, po prostu czytaj pan książkę!