Łowca snów

Pierwszy raz mój mistrz mnie nudził. Strona za stroną, kartka za kartką, nudził i nudził. Za bardzo rozwlekał, za dużo gawędził. Dziwne, bo to jest to, co zawsze mi się podobało i mogłam się takimi rozwlekłymi dziwnościami zachwycać w nieskończoność.
Pisał to przez 6,5 miesiąca, a ja czytałam przez 3 miesiące... Nie szło mi to. Nie odłożyłam jednak, musiałam się dowiedzieć co i jak. Więc może nie jest ze mną (albo z nim) aż tak źle?
Nie wiem, czy zaczyna mi się zmieniać gust, czy też to był ten wyjątek (drugi, bo uważam, że "Komórka" to jakby nie przez niego została napisana), który potwierdza regułę, że jednak King to king.
Jeszcze trochę mi zostało pozycji do przeczytania, więc myślę, że się przekonam, kto zawinił.

Wymęczyłam się przy tej książce okrutnie i podziwiam się za to, że w ogóle dotrwałam do jej końca bo wiele razy miałam ochotę ją przerwać i nigdy więcej się za nią nie oglądać. Chwilę temu przewróciłam ostatnią kartkę i nadal nie wiem o czym jest ta książka. Słaba, nudna i obrzydliwa. Największe rozczarowanie z wszystkich przeczytanych do tej pory książek S. Kinga i pierwsza, która dostaje ode mnie tak niską ocenę.
Strata czasu.

Czy jak zaczynacie czytać książkę to macie jakieś wymagania co do niej? Ja zaczynając czytać wymagania mam. A jeśli biorę do ręki cokolwiek spod pióra Kinga to są one ogromne. Czas chyba przestać mieć jakiekolwiek oczekiwania. Dawno tak bardzo nie zmuszałam się do przeczytania książki do końca... Mam na regale "kioskową" kolekcję Mistrza Grozy, toteż postanowieniem noworocznym był "1 King na miesiąc". Przyszedł czas na "Łowców snów". Sama książka podzielona jest na 3 części. Jakakolwiek akcja zaczyna się już w pierwszej z nich – myślę "ale super". Niestety w drugiej części ta akcja umiera w agonii. W powieści jest dużo przemyśleń bohaterów, fabuła opiera się na telepatii, która trochę za długo opisywana robi się po prostu nudna. Trzecia część trochę się ratuje ciekawszymi (może inaczej - jakimikolwiek) wydarzeniami, ale poprzednie strony już nie zatarły złego wrażenia. Biorąc kolejnego "Kinga" do rąk będę miała spore obawy i wyłączone wymagania. A może po prostu to postanowienie zostanie niezrealizowane, jak większość noworocznych? Książki nie polecam. Mimo to przebrnęłam, chyba do końca mając nadzieję że będzie lepiej. Książka "Łowcy snów" była w klimacie "Stukostrachów" czyli książki porzuconej sprzed paru lat. Powinno mi to dać do myślenia po przeczytaniu opisu, ale postanowiłam dać jej szansę. Niestety, duży błąd.