Wyszukiwarka

Wyniki wyszukiwania dla frazy "za to marine", znaleziono 150

nic nie idzie na marne
Marne bajki zbyt szybko wychodzą z metafory.
To, czego uczymy się w dzieciństwie, nigdy nie idzie na marne.
To, czego uczymy się w dzieciństwie, nigdy nie idzie na marne.
Natura to marna artystka. Natura to handlarka starzyzną.
- I pamiętaj, niektóre marne szkolne znajomości nie mogą się równać z więziami rodzinnymi.
"Widzisz? - Powiedział. - Życie, jakkolwiek wspaniałe, jest jednak na końcu trochę marne."
"Taką prawdziwą miłością, która się zdarza tylko raz, wszystko przed nią to zapowiedzi, wszystko po niej marne podróbki."
Na tym polega nasza wyjątkowość, że skończymy marnie, ale przeżyjemy życie lapidarnie.
Chwilami czułam się jak aktorka w marnym, niskobudżetowym filmie, i to kiepska aktorka.
Tatuś śledzi ją wzrokiem. Nie poddała się, będzie walczyła do końca.
Chce przeżyć- tego od niej oczekiwał.
Żeby miał ochotę ją zabić, ona musi chcieć żyć.
Gdy wchodzi do pomieszczenia w głębi korytarza, jego więźniarki udają, że śpią. Spodziewał się tego, na początku zawsze tak robią. Naiwnie wierząc, że ich nie obudzi.
Tak jak ofiara udaje martwą. To kwestia instynktu samozachowawczego.
Zresztą życie to nic innego. Cierpienie i nic więcej... Przychodzimy na ziemię, by znosić katusze, czekając na wybawienie. Nie ma tu nic dobrego. Więc lepiej znaleźć się po właściwej stronie. Po stronie katów, a nie ofiar.
Motywacja i instynkt samozachowawczy mają wielką siłę. Ale ból również.
- To nie takie łatwe, co?- bawi się Patryk.- Oczywiście ból popycha cię do tego, byś wzywał na pomoc śmierć. Ale w kluczowym momencie ten pieprzony instynkt samozachowawczy wszystko komplikuje...
Ból jest dobrym towarzyszem. Najwierniejszym ze wszystkich.
Wdzięk i uroda, broń równie żałosna jak ulotna, przydaje się tylko słabym.
Czas stał się strachem. Niczym więcej.
Każda sekunda jest olbrzymim krokiem ku śmierci.
Widzisz, Raphaelu, pomyliłeś się.
Nie jestem taką kobietą jak inne.
Wrażliwą, kruchą czy bezbronną.
Jestem raczej potworem, który rośnie w piekle, w cieniu swojego pana, i żywi się ludzkim ciałem.
Umrę.
To równie oczywiste jak przerażające.
Nieuchronne.
Too young to die? Nie ma wieku do umierania. Tuż po przyjściu na świat trafia się na listę oczekujących. Tych, którzy w każdej sekundzie mogą rozstać się z życiem.
Stać się potencjalnym obiadem kostuchy.
Świt (...) to godzina, kiedy noc zwleka, nie chcąc pogodzić się z przegraną.
Wyobrażam sobie, jak mówisz do siebie...Zawsze lepsze to niż nieznośna cisza, która doskonale współgra z przerażającym strachem. (...)
Który nie pozwala twoim oczom się zamknąć, mięśniom się rozluźnić choćby na krótką chwilę.
Który będzie cię ścigał bez wytchnienia. Tak długo, jak długo pozostaniesz przy życiu, albo...do końca twoich dni, jeśli uda ci się z tego wyjść. Bo nigdy nic nie wiadomo.
Jak niekończący się koszmar, który ledwie się zaczął.
Często myślał o śmierci, o swojej śmierci. Masę razy odgrywał ją sobie w głowie. Wyobrażając sobie mniej lub bardziej nieprawdopodobne scenariusze.
Zastrzelony przez gliniarzy w trakcie napadu lub ucieczki.
Zastrzelony przez wspólnika, zdrajcę, który chciał zagarnąć jego teren, zabrać mu łup. Tak jak dzikie zwierzęta walczą o mięso ciepłej jeszcze ofiary.
Śmierć ze starości na rajskiej wyspie na końcu świata, gdy wyda już całą kasę, aż do ostatniego centa.
Ale nie to, że zostanie pobity na śmierć przez chuderlawego zboczeńca: to scenariusz nie do pomyślenia! Zbyt ponury, nie dość heroiczny.
Dlaczego ja? To tradycyjne pytanie, gdy zdarza się nieszczęście, gdy człowiek ma wrażenie, że jest jego jedyną ofiarą.
W życiu istnieją potrzeby życiowe. Podstawowe, prymitywne. Które przypominają nam, że nie jesteśmy niczym innym jak zwierzętami.
Pośród nich potrzeba posiadania miejsca, w którym można czuć się bezpiecznie. Kryjówki, schronienia. Nory, jamy.
Gdy to miejsce już nie istnieje, stajemy się ściganymi zwierzętami, które przeszywa strach.
Gdy nigdzie nie czujemy się już bezpiecznie, stajemy się zwykłą zwierzyną łowną. Zdobyczą, która bez przerwy ucieka, oglądając się za siebie, i nigdzie nie znajduje wytchnienia.
Tylko cień. Bez twarzy, bez imienia. Bez określonego celu.
Czy to diabeł? Ta niewidzialna obecność prześladuje cię, zatruwa ci życie i tak ci je obrzydza, że masz ochotę z tym skończyć, rzucając się pod pociąg albo skacząc w pustkę i licząc, że on nie pójdzie za tobą aż do piekła.
Straciłeś robotę? Czeka cię zsyłka do urzędu pracy, na drugi biegun społeczeństwa. Długa, wyczerpująca wędrówka przez lodowatą pustynię, bez psów i sań. Za to w towarzystwie wielu innych nieudaczników.
Nigdy nikomu nie ufać. W ten sposób unika się wielu porażek. W ten sposób człowiek nie rozbija się o rafy.
Praca z Alexandre'em Gomezem jest jak przygoda, która codziennie zaczyna się na nowo. Nigdy nie wiadomo, jak zareaguje, w jakie gówno lub w jaką wspaniałą zasadzkę wpakuje kolegów.
Ten facet stanowi zagadkę i z pewnością pozostanie nią aż do śmierci. Która raczej nie nastąpi w łóżku, w ponurym, zacisznym domu starców.
© 2007 - 2025 nakanapie.pl