Wyszukiwarka

Wyniki wyszukiwania dla frazy "zdana go od", znaleziono 461

Pomysł, że obrazy zapisują się w lustrach, tworząc warstwy jak słoje drzew, był niesamowicie kuszący. Przecież od wieków ludzie wierzyli, że w zwierciadłach można zobaczyć przeszłość i przyszłość.
Środki odurzające były powszechnie dostępne. Laudanum, proszek Dovera, nawet eter i chloral. Brakowało tylko haszyszu, na bazie konopi.
Arturowi podobał się "Dziadek do orzechów". Wyznał jednak, że z utworów Hoffmanna bardziej ceni "Piaskuna".
Po prostu trudno mi pojąć, że przez słuchanie Mozarta człowiek wstępuje do masonerii...
Na ulicach wcale nie panował mniejszy ruch niż w dzień poprzedni.
– Z czasem jest jak z wodą. Jak patrzy się w lustro za długo, zaczyna się ruszać. Ale nie wiadomo, co się rusza – odbicie czy pan.
Lecz młoda Ma­ria Skło­dow­ska, naj­młod­sza córka Wła­dy­sława, po­tra­fiła od dzie­ciń­stwa wy­glą­dać na za­hip­no­ty­zo­waną i bez in­ter­wen­cji pana Do­nato. Jak? Wy­glą­dała na za­hip­no­ty­zo­waną nad książ­kami, które po­chła­niała tak na­mięt­nie i za­pa­mię­tale, że tra­ciła kon­takt z rze­czy­wi­sto­ścią.
Nie dalej jak w roku 1873 w powiecie kolskim młynarz sprzedał karczmarzowi swoją żonę za pięćdziesiąt rubli. Żona protestowała, że nie jest bydlęciem na handel, ale małżonek nie słuchał.
Wedle tradycyjnej wersji seanse odbywały się w Krakowie, na Wawelu. I wedle tradycyjnej wersji ducha wywoływała czarownica znana jako Wielki Ożóg.
Motyw zwierciadła kojarzy się z seansami, podczas których wywoływano ducha Barbary Radziwiłłówny, zmarłej żony Zygmunta Augusta.
Chciała podumać w spokoju u dominikanów, lecz i tam nie znalazła ciszy.
Gdy Adam go pocałował, Ronan poczuł każdy kilometr na godzinę, jakim kiedykolwiek przekroczył dopuszczalną prędkość. Każdą nocną jazdę z odsuniętą szybą, ciarkami na skórze i zębami szczękającymi z zimna. Żebra Adama znalazły się pod dłońmi Ronana, usta Adama na jego ustach, i znowu, znowu, znowu. Ronan poczuł zarost pod wargami i musiał przerwać, by odzyskać oddech, by na nowo skłonić serce do działania. Obydwaj byli niczym wygłodniałe zwierzęta, lecz Adam czuł głód od dłuższego czasu.
We wnętrzu udawali, że śnią, lecz nie śnili. Ułożyli się na kanapie w salonie i Adam przyglądał się tatuażowi przykrywającemu plecy Ronana, wszystkim ostrym krawędziom, które wspaniale zakleszczały się ze sobą i z lękiem wpływały w siebie.
-Unguibus et rostro - powiedział Adam.
Ronan wsunął palce Adama do swych ust.
Już nigdy nie miał spać.
Adam, całkiem nieświadomie, wybiera jeden z najbardziej romantycznych i wzruszających filmów z mojej kolekcji. Kiedy zaczynam szlochać, podaje mi chusteczki i pyta, czy skoczyć po lody.
Mam na imię Adam i uważam, że dobry marketingowiec może sprzedać wszystko. Może sprzedać samochód, furmankę, jogurt, trumnę i długopis. Bo czymże różni się długopis od trumny? Jedynie wkładem.
Ha! Adam porozumiewa się z drzewami, Noah wciąż odtwarza swoją śmierć, zaś Ronan rozwala, a później tworzy mi nowe samochody. Co nowego u ciebie? Pewnie coś strasznego?
Podśpiewując sobie pod nosem, zwyczajnie robiła swoje. Adam Małysz zawsze mówił, że skupia się na tym, żeby oddać dwa dobre skoki, tak też i ona koncentrowała się na ugotowaniu trzech dobrych dań. I tyle.
- Nie martw się. Jeszcze jakiś czas pociągniemy dzięki twoim pieniądzom. Większość z tego, co płacisz tutejszym, trafi do mnie - zaśmiała się.
- Nie chcę rozpijać wsi - oburzył się Adam.
- Nie musisz, wieś już jest rozpita.
Adam zawsze był człowiekiem czynu, aktywnym, pomimo skłonności do rozpamiętywania przeszłości i ciągłego przetrawiania rzeczywistości. Teraz miał sposobność wyżycia się w górskiej przestrzeni parku narodowego i w pełni korzystał z tej możliwości.
Adam minął wejście, wpadł do holu i zamarł. Dziewczyna stała kilka kroków od miejsca, które wybrali na swoje legowisko. Była wyprostowana, z przekrzywioną w bok głową. I klaskała. Energicznie, szybko, jakby wiwatowała komuś podczas fetowania wielkiego sukcesu. Jak mógł jej nie usłyszeć? Teraz ten dźwięk prawie go ogłuszył. Dziewczyna wpatrywała się w dół, tam gdzie spał Mirek… …i tam gdzie nadal spał Adam. Leżał na plecach, z plecakiem włożonym po głowę. Dokładnie tak jak ułożył się wieczorem.
Miejsca, w których się rodzimy, powracają w przebraniu, jako migreny, bóle brzucha, bezsenność. Sprawiają, że budzimy się, spadając, i szukamy po omacku lampki, przy łóżku, przekonani, że wszystko, co stworzyliśmy, zniknęło w nocy. Stajemy się obcy dla miejsc, w których się rodzimy. One nas nie rozpoznają, ale my rozpoznajemy je zawsze. Są naszym szpikiem kostnym; są w nas wrośnięte. Gdyby wywrócono nas podszewką na wierzch, ukazałaby się mapa wycięta na lewej stronie naszej skóry, abyśmy mogli znaleźć drogę powrotną. Tyle że na lewej stronie mojej skóry są wycięte nie kanały ani tory kolejowe, ani łódź, tylko zawsze ty.
Wyciągnęła przed siebie ręce. To, co Adam wcześniej uznał za kuwetę, było w rzeczywistości brytfanką, której zawartości dalej nie potrafił rozszyfrować. Zastygła breja miała w sobie makaron i fragmenty czegoś, co mogło być zarówno brokułem, jak i żwirem z drogi.
Spierdalać, jebane dziady, powiedziałem! Okazało się, że autorem wypowiedzi jest trzydziestokilkuletni gnom, na którego twarzy malowały się lata spędzone przy pługu, w polu i oborze. Wąskie horyzonty i trudne dzieciństwo nie usprawiedliwiają chamstwa i braku ogłady.
One nie mają końca, te wrzaski. Są wszędzie wokoło, ale też już i wewnątrz. Przedarły się. Wypełniają czaszkę po brzeg, wywołują ucisk i szum w uszach. Ludzie mówią, że to chore, że tak nie można, ale Adam i tak spogląda na niego. Idą teraz wzdłuż ulicy. Udają, że osobno.
Facet coraz bardziej się nakręcał, a to nigdy nie prowadziło do niczego dobrego. Adam zdążył już zapomnieć, że narzekanie to sport narodowy Polaków. Mogli to robić o każdej porze dnia, niezależnie od pogody, choć im gorsza była, tym lepiej im to wychodziło.
PRZE­SŁU­CHU­JĄ­CY
Po­ja­wi­ły się po­dej­rze­nia, że skoro po­tra­fi pan skła­mać w jed­nej spra­wie – na przy­kład swo­je­go ro­man­su – to bę­dzie pan w sta­nie skła­mać rów­nież w innej.
ADAM MOR­GAN
To bez­pod­staw­ny za­rzut. Wiele ludzi zdra­dza, nie­wie­le mor­du­je.
Czuję, że relacje, które buduję w życiu, polegają na tym, że ludzie niby mnie kochają i niby mi coś dają, ale ja cały czas mam poczucie, że wrzucają mi jakieś ochłapy lub tylko trochę tego, co naprawdę mogą mi dać. Ja zaś ciągle szukam kogoś, kto wrzuci mi wszystko, czyli jak to zrobiła ta wdowa, wrzuci mi całe swoje utrzymanie. Szukam kogoś, kto odda mi wszystko, bo sama też chcę komuś ofiarować wszystko, co posiadam.
Noc to także wewnętrzny stan, gdy człowiek nic nie widzi, gdy siedzi w ciemności i chaosie. gdy mieszka w dolinie słabości lub na dnie swych grzechów. Tam również, a może nawet przed wszystkim tam, Bóg lubi przychodzić. Pan Bóg uwielbia przybywać nocą, gdy jest ciemno, zimno i gdy mrok ogarnia nie tylko zmysły, ale i serce. On przychodzi jak nocny złodziej, przebiegle wchodząc w miejsca zamknięte i niedostępne.
Nie mów raczej
spójrz raczej podziękuj w milczeniu
Oto rumieniec wiewiórki
spada na nas
Zostajemy
obok w nad za i poza wierszem
Jeżeli będziesz robił pewne rzeczy dookoła, które są związane z radością, z nadzieją, ze światłem, z dobrocią, to to będzie wpływało na Twój nastrój.
© 2007 - 2025 nakanapie.pl