Wyszukiwarka

Wyniki wyszukiwania dla frazy "ziemi myto", znaleziono 39

Gdzież, jak nie w myślach ludzi, szukać można demonów tu, na ziemi?
Jeśli żywi mają tajemnice, zmarli, przynajmniej dla lekarza sądowego, nie mają ich wcale. (...) -oku medyka sądowego nie umknie nic lub prawie nic. Nic poza uczuciami, emocjami, myślami - czyli dowodem na to, że istota, która spędziła na tej ziemi jakąś chwilę, zanim zniknęła, była człowiekiem.
Po tej ziemi wciąż chodzą ludzie czyści i naiwni, którzy wierzą w sprawiedliwość i porządek, w kosmiczny ład i uniwersalne prawa, którzy myją zęby codziennie, rano i wieczorem, segregują śmieci, uprawiają z małżonkiem seks raz w tygodniu, żeby nie czuł się niekochany, nie prowadzą po lampce wina i spóźniają się na umówione spotkanie nie więcej niż piętnaście minut. Którzy nie hałasują po dziesiątej wieczorem, pamiętają o podlewaniu kwiatów, głosują w wyborach, nie kupują jajek z hodowli bateryjnej i od czasu do czasu wpłacają na schronisko dla bezdomnych zwierząt. Którzy oszukują urząd podatkowy wyłącznie na drobne sumy, przyjmują księdza po kolędzie, trzymają pornosy w szufladzie zamkniętej na klucz, a żony bliźniego swego pożądają tak, żeby nikt się o tym nie dowiedział.
Niezależnie od tego, w którym miejscu na świecie zamieszkasz, liczy się to, jakim będziesz człowiekiem i jak wypełnisz swój czas na ziemi
"Jaki byłem wcześniej? Zanim stworzyłem Ziemie i ludzi? Kiedy naprawdę byłem zupełnie sam?
Bez rodziny, bez przyjaciół, można powiedzieć: sam na ziemi, nie zaznawszy jeszcze uczucia miłości, byłem niejako zmiażdżony nadmiarem życia.
Jednego serca! tak mało! tak mało, Jednego serca trzeba mi na ziemi! Coby przy moim miłością zadrżało: A byłbym cichym pomiędzy cichemi
Jestem największym grzesznikiem między żyjącymi, największa czeka mnie pokuta. Nie byłbym uwierzył, że na ziemi może istnieć tak wielkie cierpienie i tak wielki lęk.
Przecież wiesz, że i na Ziemi istnieją pewne zjawiska nienazywane publicznie - chociaż się o nich wie. Na przykład w zakresie życia towarzyskiego, które byłoby niemożliwe bez pewnej dawki obłudy.
Mamy jednak nadzieję, że zawsze będziecie wspominać czas spędzony w Joylandzie jako coś wyjątkowego. Nie sprzedajemy mebli. Nie sprzedajemy samochodów. Nie sprzedajemy ziemi, domów ani funduszy emerytalnych. Nie mamy żadnych celów politycznych. Sprzedajemy zabawę.
Mówi się nam, że ,,cisi posiądą ziemię''. Wynika z tego, że cisi są wybrani przez Boga. Będę zatem starał się być cichy, nie dlatego, że pragnę Ziemi - możecie ją sobie zatrzymać, po tym, jak żeście ją rozpierdolili, nie jest nic warta - ale dlatego, że ja także chcę być wybranym przez Boga.
Adeline dotąd chciała być drzewem. Rosnąć dziko i ukorzenić się głęboko, nie należeć do nikogo, tylko do ziemi pod stopami i nieba nad głową, tak jak Estele. Byłoby to życie niekonwencjonalne i może nieco samotne, ale przynajmniej decydowałaby sama o sobie. Należałaby tylko do siebie.
Znajdź swoje miejsce na ziemi, a będziesz szczęśliwym człowiekiem. Nie jest ważne, czy to rajska wyspa, zimowa Norwegia, zatłoczone miasto, osiedle przy lesie, czy mała chatka na wsi. Chodzi o to, by współgrało ono z nami.
Dawało poczucie, że jesteśmy u siebie w domu.
Wiem, że duchy chodzą po ziemi. Bądź ze mną zawsze, przyjmij jaką chcesz postać, doprowadź mnie do obłędu - tylko nie zostawiaj mnie w tej otchłani, w której ciebie nie ma. Och, Boże, tego nie da się wypowiedzieć! Nie mogę żyć bez mego życia! Nie mogę żyć bez mojej duszy!
...Pamiętam, jak byłam młoda, jeden z moich adoratorów schylił się i podniósł z ziemi kamyk. Moja przyjaciółka powiedziała, że chciał go zachować na pamiątkę, bo dotknęła go moja stopa. Piękne, prawda? Potem wprawdzie okazało się, że ten młodzieniec studiował geologię, ale i tak to było takie romantyczne.
W normalnej sytuacji wzmianka o ognistych mrówkach byłaby genialną wiadomością. Franek słyszał o nich legendy: że są dobre, że pochłaniają ciepło, że pomagają stabilizować temperaturę naszej planety. Podobno dzięki ich pracy jest mniej trzęsień ziemi i wybuchów wulkanów. Same korzyści!
Powiedzmy tylko, że gdyby ci naukowcy wykorzystali swój geniusz w sprawie dobra, a nie zła, samochody jeździłyby na parę i zostawiały świeży kompost, nikt by nie chorował, nie byłoby głodu, wszystkie budynki stałyby się odporne na trzęsienia ziemi, bomby i powodzie, a cała światowa gospodarka przeszłaby radykalną zmianę i środkiem płatniczym byłaby czekolada.
Odkrywa pole bitwy, które nie zna okresów pokoju. Bo dawno temu zawarto cichy pakt: istnieje terytorium, które nie jest i nigdy nie będzie niezawisłe, terytorium, które każdy może najechać i splądrować. Zaorane pole. Pas czarnej płodnej ziemi. Terytorium nazywa się ciało słabszego. Stawiać zwycięzców przed sądem byłoby śmieszne.
Byłbym gotowy oddać ci wszystko, co mam, bo doskonale wiem, że nie jestem dla ciebie tym, kim pozostaje dla wszystkich innych ludzi na ziemi. Wiem, że nie widzisz we mnie przystojnego bogacza, tylko dostrzegasz we mnie człowieka. Takiego jak każdy inny. Widzisz we mnie to, czego nikt nigdy wcześniej nie odkrył, więc przestań nawet myśleć, że na mnie nie zasługujesz.
Dwa słowa, których tak się bałem, sprawiły, że byłem najszczęśliwszym człowiekiem na ziemi. To było jak złoty strzał, po którym nadchodzi wieczny sen, a ja nie mam ochoty się z niego obudzić. Gdybym był jeszcze bardziej popieprzony, niż jestem, wyciągnąłbym telefon, włączył dyktafon i poprosił ją o to, by powtórzyła te dwa słowa. A potem nocami słuchałbym tego na okrągło, gwałcąc replay.
Na Ziemi ta scena byłaby po prostu groteskowa. Tam nikt nikomu nie wierzy ot tak, nikt nie dotrzymuje słowa i nikt nie spełnia obietnic danych bez świadków, prawników, papierów, dowodów, nagrań i pisemnych gwarancji, a i to tylko czasem. Tu jednak jest tylko nas dwóch, słowo i uścisk dłoni. To świat, w którym reputacja człowieka zależy od jego uczciwości i jest cenniejsza od gór złota. Tu nie ma większej gwarancji niż słowo. I jakoś tak nie wydaje się to aż tak bardzo śmieszne.
Na Ziemi ta scena byłaby po prostu groteskowa. Tam nikt nikomu nie wierzy ot tak, nikt nie dotrzymuje słowa i nikt nie spełnia obietnic danych bez świadków, prawników, papierów, dowodów, nagrań i pisemnych gwarancji, a i to tylko czasem. Tu jednak jest tylko nas dwóch, słowo i uścisk dłoni. To świat, w którym reputacja człowieka zależy od jego uczciwości i jest cenniejsza od gór złota. Tu nie ma większej gwarancji niż słowo. I jakoś tak nie wydaje się to aż tak bardzo śmieszne.
Płyty nagrobne leżą płasko na ziemi i przykrywał je jedynie śnieg, ponad nie wystają jedynie niewysokie krzyże. Jedynymi cieniami, jakie dawały się zauważyć, były te rzucane przez nasze dwie sylwetki i owe niewielkie krzyże. Kościół był skąpany w blasku - nigdy jeszcze nie widziałem podobnie lśniącego światła w nocy. Był to piękny widok czysty i bardzo zimny. Nie byłem przedtem nigdy nocą na cmentarzu, nie spodziewałem się więc ujrzeć tam takiej niesamowitej poświaty.
Moi ludzie uznali więc, że może coś jednak się za tym kryje, jakiś stwórca, wielki duch, i dziękowali mu, bo zawsze lepiej jest podziękować. Nigdy jednak nie budowaliśmy kościołów. Nie potrzebowaliśmy ich; sama ziemia była naszym kościołem, naszą religią. Ziemia starsza i mądrzejsza niż ludzie, którzy po niej stąpali. Dawała nam łososie, kukurydzę, bizony i gołębie, dziki ryż i szczupaki. Melony, dynie i indyki. A my byliśmy dziećmi tej ziemi, tak jak jeżozwierz, skunks i sójka.
Moi ludzie uznali więc, że może coś jednak się za tym kryje, jakiś stwórca, wielki duch, i dziękowali mu, bo zawsze lepiej jest podziękować. Nigdy jednak nie budowaliśmy kościołów. Nie potrzebowaliśmy ich; sama ziemia była naszym kościołem, naszą religią. Ziemia starsza i mądrzejsza niż ludzie, którzy po niej stąpali. Dawała nam łososie, kukurydzę, bizony i gołębie, dziki ryż i szczupaki. Melony, dynie i indyki. A my byliśmy dziećmi tej ziemi, tak jak jeżozwierz, skunks i sójka.
Nieraz nocą, gdy księżyc jest w pełni bądź prawie w pełni, a ziemia pluje mgłą w paszczę nieba, patrzę przez okno i widzę je. (...) Opalizujące sylwetki wydobyte z przeszłości, które unoszą się przed świtem, może szukając drogi. (...)
Wrzeszczą, ale nic nie słyszę.
Grożą, ale niczego się nie boję.
Oskarżają, ale mnie to nie dotyka.
Płaczą, ale mnie to nie wzrusza.
Zwykłe bezbronne anioły, które wychodzą z ziemi, zamiast zstąpić z nieba, by nawiedzić moje piekło w poszukiwaniu raju.
Życie w spokojnej dzielnicy po tym wieczornym incydencie zamieniło się w piekło na Ziemi. Istny koszmar. Ciekawe czy ta staruszka też musiała skądś uciekać? Jak wyglądało jej życie? Inność zawsze była, jest i będzie piętnowana, szczególnie w naszym kraju. I nieważne jest czy ta inność jest niebezpieczna dla tłumów. To bez znaczenia. Chętnie odwiedzę ją i porozmawiam jeszcze raz. Mam nadzieję, że Monika będzie chciała mi towarzyszyć. Jestem przekonany, że przypadły by sobie do gustu. Może nawet Monika zaczęłaby rozmawiać z naszymi roślinami i trawą? To byłoby bardzo interesujące.
Gdy tylko przyjeżdżamy do obcego miasta, ogarnia nas uczucie bezdennej samotności. Myśl powraca uparcie do krajobrazu, murów, ulic, które opuściliśmy. Ale kiedy spotykamy kobietę, która gotowa jest nam się oddać, staję się ona dla nas natychmiast nowym światem, nową ojczyzną, jej szczera lub udana czułość otacza nas niby ochronna tarcza. Staje się dla nas ostoją, przytułkiem. Kobieta jest dla cudzoziemca cząstką ojczyzny na obcej ziemi. Komitet emigracyjny powinien utworzyć na granicach stacje, na których kobiety byłyby przydzielone samotnym podróżującym.
Jeśli jesteście czegoś bardzo pewni [...] to spróbujcie pomyśleć o tym z innego punktu widzenia, nawet jeśli wiecie, że to śmieszne albo głupie. Kiedy czytacie książkę, nie bierzcie pod uwagę tylko tego, co mówi autor, weźcie pod uwagę również to, co myślicie wy. Musicie starać się odnaleźć swój własny głos, chłopcy. Im dłużej będziecie zwlekać z rozpoczęciem tych poszukiwań, tym mniej możecie liczyć na to, że będą uwieńczone sukcesem. Thoreau powiedział tak: „Większość ludzi wiedzie życie w milczącej beznadziei”. Dlaczego tak strasznie siebie zubażać? Zaryzykujcie, postawcie stopę na ziemi nieznanej.
Maddie: Może się trochę prześpię. Byłam na nogach przez całą noc i chyba w najbliższą będzie podobnie.
Horace: Możesz spać w moim namiocie. Mam tam wygodne łóżko i miękkie posłanie.
Gilan: Oczywiście jako zwiadowczyni mogłaby spać całkiem wygodnie na gołej ziemi, owinięta peleryną
Maddie: Masz rację, mogłabym, ale to nie jest obowiązkowe.
Gilan: Mógłbym wydać ci rozkaz.
Maddie: A ja bym go zignorowała.
Gilan: Mój autorytet najwyraźniej podupada. Młodzi ludzie nie traktują już starszych z należnym poważaniem. Ja w jej wieku nigdy nie zwróciłbym się do dowódcy z takim brakiem szacunku.
Maddie: W tamtych czasach życie było zupełnie inne. Często się zastanawiała, jak sobie radziliście, nim nauczyliście się krzesać ogień?
Gilan: Prześpij się.
(Po odejściu Maddie)
Gilan: A ty? Ty także nie spałeś przez większość nocy.
Horace: Zajmę twój namiot. Ty możesz się przespać na gołej ziemi, owinięty peleryną. Jesteś przecież zwiadowcą.
© 2007 - 2024 nakanapie.pl