Pisząc książkę nie myślałem o tym, dla kogo ją piszę.
Ładnie się wszystko rozwija, można się dzielić na teamy, chociaż wiadomo z miejsca kogo kochać.
Dla kogo została ona napisana?
Lecz, ku ogólnemu zdziwieniu, nie było to słońce, nie było to nic, co normalnie wydałaby na ten świat matka natura, to było coś zgoła innego, nienatur...
Osobnik płci męskiej, blady, nieszczególnie szczodrze obdarzony przez naturę, choć trudno to orzec w przypadku kogoś, kto jest martwy i właśnie zakrwa...
– Nie jestem tym, kogo chcieliście złapać.
Do kogo pójdziemy z prośbą o pomoc?