Pozwolił sobie pomacać łapę, zawiązać, a potem wsadzić do samochodu i zawieźć do weta, który (która, własciwie, bo była to pani doktor) stwierdziła, ż...
Mundurowy strażnik wniósł za nim krzesełko, które postawił tuż przy drzwiach. – I co my tu mamy?