- Hej ho - stęknął jeden z nich, ten z najdłuższą brodą. - Hej ho - słabo odparli jego kamraci i zaczęli się otrzepywać. - Nie rozumiem, o co chodziło...
. – Oho, obudziłeś się – powiedział. – Śniadanie. – Podał mi srebrną torbę ze zgrzewanej folii i zaczął zamykać drzwi. – Zaraz!