Policzył do dziesięciu i z bijącym sercem zastukał w odrapane, pomalowane kiedyś na zielono drzwi.
- Bo jest - zgodził się mężczyzna - dla niego, bo nie on podpisywał papiery, bo on mój przyjacielu nie jest księgowym, tak naprawdę to on jest nikim.
A więc mimo wszystko Issib słuchał