Za mną jedzie jakiś pan, a tu nagle kątem oka widzę... 50-70 metrów od drogi, w trawach pięknych, stoi sobie przepiękny, nadobny i patrzy.
Ona lekko onieśmielona przystanęła w pół drogi do Henia.
Co chwila wyglądała przez okno na drogę wypatrując gościa.