Znałam go już trzy lata i mogłam spodziewać się różnych odruchów z jego strony.
Książeczki, te mięknie lub kartonowe z obrazkami i pojedynczymi słowami, podsuwałam im dopiero wtedy, gdy wiedziałam, że obejrzą, a nie tylko pogryzą....
Nie, są takie, co czytają dla frajdy i nie płaczą a maile do wydawnictw.
Przez moje ciało przetoczyły się miliony impulsów...
Tyle czasu milczała, a obecnie nie mogła przestać mówić.