Całe szczęście w ostatniej chwili zdążyłem się złapać wystającego kawałka skały i skończyło się tylko raną na dłoni, kilkoma siniakami i obitą dupą.
Z jednej strony, było ciemno jak w dupie, z drugiej – światło oznaczało wroga.
. – Ha – skwitowałem jego słowa i poczułem coś na kształt dumy.