Temat

Piszemy opowiadanie.

Postów na stronie:
@Wiesia
@Wiesia
657 książek 3519 postów
2020-09-02 21:47 #
- Zapewne to przewidziała - mruknąłem pod nosem, za co dostałem kuksańca w bok od Marushy.
Wiedząca znowu przybrała maskę dobrotliwej babuszki.
- Og maleńki, czy ja się kiedyś ciebie ppzbędę? Sprawdziłam już wszystkie alternatywne wersje a ty stale do mnie wracasz jak źle strawiona kolacja.
- Og robić wszystko co pani kazać zrobić. Pani nie karać Oga.
- Milcz!
- Pani nie karać?
- Milcz powiedziałam.
Og zwinął się w kłębek i potoczył w róg izby. Teraz przypominał stertę brudnych szmat.
Wiedząca chwilę pomilczała po czym odezwała się doniosłym tonem...
# 2020-09-02 21:47
Odpowiedz
@Fredkowski
@Fredkowski
260 książek 8993 posty
2020-09-03 09:30 #
- Ten og jest gówno wart i wy dobrze o tym wiecie. Ale jeśli Wiedźmin...
Wiedźmin spojrzał na nią przeczuwając, co dalej rzeknie Wiedząca.
- ... zabije dla mnie pewnego potwora, to jego dusza może w pełni uregulować wasz rachunek.
- Jakiego potwora? - spytał Wiedźmin.
- Myślę, że ty już wiesz jakiego - odpowiedziała mu z uśmiechem tak krzywym, że dałoby się nim stłuc szyby, gdyby jakieś w ogóle były w tej chacie...
Wiedźmin zacisnął usta. Myślał, a my staliśmy napięci jak struny lutni. Ogień w kominku szeleścił, górski wiatr syczał między szparami chaty. I wtedy:
- Zgoda - powiedział Wiedźmin. - Zabiję tę uzogitregę, ale ty dostaniesz tylko duszę. Ciało zostaje z nami.
- Niechaj tak będzie - rzekła z ekscytacją Wiedząca, a płomień w kominku błysnął szkarłatem i ani się spostrzegliśmy, a już byliśmy na zewnątrz.
Nasi kompani otoczyli nas w jednej chwili ciekawi uzgodnień z Wiedzącą. Wtedy też dowiedziałem się, czym jest uzogitrega: to eksperyment czarnej magii, który poszedł w niewłaściwą stronę; pradawny mutant, połączenie wielkiej pajęczycy ze żmiją, która - według legendy - potrafi wnikać w ludzkie myśli i nimi manipulować. Wiedząca od wieków stara się pozbyć tej uzogitregi. Wielu wiedźminów próbowało ją zlikwidować, ale... No cóż. Taka praca.
- A po co nam jej ciało? - zapytała Marusha.
Wiedźmin spojrzał na nią i powiedział...
# 2020-09-03 09:30
Odpowiedz
@Mackowy
@Mackowy
461 książek 2214 postów
2020-09-03 11:35 #
- Uzogitrega jest wynikiem eksperymentu magicznego. Znam podania które zdają się potwierdzać zdolności lecznicze jej truchła, w tym - spojrzał na mnie - w walce z urokami i efektami czarnej magii.
- Nie rozumiem - prychnęła ruda - czyli możemy na tm zarobić?
- Nie - wtrąciłem się - możemy mnie uleczyć.
- Jest to możliwe ale nie pewne - przyznał wiedźmin.
- No dobra - Guss jako człowiek konkretny i praktyczny postanowił skrócić tą dyskusję - gdzie to cholerstwo dokładnie znaleźć i czym zabić?
- W księgach podają, że w Górach skręconego karku - odpowiedział wiedźmin.
- Czyli gdzie?
- Czyli tutaj - odwrócił się a my zaraz za nim. Widok poszarpanych jałowych grani bynajmniej nie napawał optymizmem.
# 2020-09-03 11:35
Odpowiedz
@Fredkowski
@Fredkowski
260 książek 8993 posty
2020-09-03 12:20 #
Góry skręconego karku - pomyślałem, - brzmi ciekawie.
- Nawet bardzo hihi - znów usłyszałem w głowie głos.
- Chodźmy - rzekłem zdenerwowany. - Im szybciej załatwimy sprawę, tym szybciej będziemy mogli wrócić w doliny.
Ruszyłem przodem, ale nie byłem pewny w którą stronę mam iść...
- To nieistotne - powiedział wiedźmin. - To nie ty łapiesz uzogitregę. To ona łapie ciebie.
- Aha...
Guss zaśmiał się głośno.
- Do odważnych świat należy, chłopcze. Nawet tak parszywy jak ten haha!

Po godzinie już się zgubiliśmy. Aby uniknąć złamania karku, weszliśmy wgłąb jakiejś wąskiej szczeliny, której korytarze składały się z wielu odgałęzień i zakrętów, choć na oko przejście zdawało się być proste jak strzała - bez wątpienia nasz chodząco-pełzający "eksperyment" już zaczął mieszać w naszych głowach.
- Ilu wiedźminów próbowało zabić tego stwora? - spytała Marusha.
- Wedle mojej wiedzy... - odpowiedział nasz wiedźmin - trzynastu.
- Czyli pechowa liczba już za nami. To chyba dobry znak, nie sądzisz?
- Nie.
Wiedźmin był ewidentnie poddenerwowany. Trudno mu się dziwić. Zabić trzynastu takich jak on, to nie lada wyczyn. Sytuacja zaczęła się robić jeszcze bardziej niepokojąca, gdy doszliśmy do miejsca, w którym nigdy nie było słońca. Nie rosła tam żadna roślina, nie było słychać żadnego wiatru; wszystko jak gdyby zatrzymane w czasie i szare, strome, ciasne... Monotonność tego miejsca zaczynała robić się bardzo nieprzyjemna, a im szliśmy dalej, tym bardziej przeczuwałem, że wiedźmin popełnił błąd, godząc się na to zadanie.
- Popas - rzekł w końcu Guss, ale nie znalazł niczego, czym by mógł rozpalić ognisko.
Wkrótce potem zapadła noc. Najciemniejsza, jaką tylko można sobie wyobrazić.
# 2020-09-03 12:20
Odpowiedz
2020-09-03 14:03 #
A nocą, jak to nocą - najczarniejsze i najbardziej skrywane lęki wizualizują się i wychodzą z gęstej oblepiającej wszystko na wyciągnięcie ręki niewidzialnej energii, która szuka najsłabszego ogniwa, najdrobniejszej szczeliny, którą wedrze się z całą siłą i zmieni bieg zdarzeń, by uniemożliwić wykonanie zadania.
- Cisza! - syknął Wiedźmin i wszyscy stanęli jak wryci.
# 2020-09-03 14:03
× 1
Odpowiedz
@Mackowy
@Mackowy
461 książek 2214 postów
2020-09-03 15:22 #
Wstrzymałem oddech. Kątem oka spojrzałem na Wiedźmina.
Medalion na jego klatce piersiowej drgał cichutko pobrzękując, a sam wiedźmin ostrożnie położył dłoń na rękojeści miecza. Tego na potwory.
- Zastanów się czy na pewno tego chcesz - powiedział wiedźmin spokojnym głosem. Jego dłoń powoli, bezszelestnie wyciągała miecz z pochwy.
Medalion zaczął podskakiwać.
Starałem się spojrzeć w ciemność, tam gdzie patrzył łowca potworów, ale mój wzrok nie był w stanie jej przebić. Stałem jak zahipnotyzowany i widziałem, że w razie czego nie będę zdolny uczynić kroku, ani ruszyć ręką - żałowałem, że bogowie nie pozwolili mi stracić przytomności.
Medalion podskoczył ostatni raz po czym zawisł bez ruchu.
- No i byłoby na tyle - wprawnym ruchem wsunął miecz do pochwy.
- Co to było? - Guss bardzo starał się brzmieć spokojnie, ale czuć było, że głos mu drży - to coś czego szukamy?
- O nie - zaprzeczył wiedźmin - to coś czego szukamy nie ostrzeże nas przed atakiem.
Wszystkim momentalnie odeszła ochota na sen.

# 2020-09-03 15:22
Odpowiedz
@Tanashiri
@Tanashiri
501 książek 4809 postów
2020-09-03 15:39 #
I nagle przed nami kompletnie zszokowanymi pojawiła się dziewczyna. Miała turkusowo niebieską zwiewną szatkę i włosy w kolorze dojrzałej w lipcowym słońcu pszenicy. We włosy miała wplecione stokrotki i kwiaty kapryfolium. Jej oczy lśniły szmaragdowym blaskiem.
# 2020-09-03 15:39
Odpowiedz
2020-09-03 16:06 #
To mogła być tylko ONA...
# 2020-09-03 16:06
Odpowiedz
@Mackowy
@Mackowy
461 książek 2214 postów
2020-09-03 16:08 #
(piszcie trochę dłuższe fragmenty, bo następny nie ma z czego kleić 😉)
# 2020-09-03 16:08
Odpowiedz
2020-09-03 16:09 #
😶
To mój wpis uznajcie za anulowany. Sorry.
# 2020-09-03 16:09
Odpowiedz
@Wiesia
@Wiesia
657 książek 3519 postów
2020-09-03 18:53 #
♥️
# 2020-09-03 18:53
× 1
Odpowiedz
2020-09-03 18:58 #
:*
# 2020-09-03 18:58
Odpowiedz
@Wiesia
@Wiesia
657 książek 3519 postów
2020-09-03 19:10 #
Rozejrzałem się na boki i chociaż było ciemno, wyobraziłem sobie głupie miny moich towarzyszy.
Od dziewczyny bił taki blask, takie zniewalające piękno, że moje nogi same zaczęły kroczyć ku niej.
Nagle ktoś chwycił mnie za ramię i przytrzymał. Szarpnąłem się, ale na nic się to zdało.
- Stój nieszczęsny - szepnął mi wiedźmin do ucha, bo to on mnie trzymał. - Stój jeśli życie ci miłe...
Słyszałem trwogę w jego głosie, rozumiałem co do mnie mówi, ale moje ciało pragnęło się wyrwać i podejść do zjawiskowej kobiety. Czułem taką ogromną potrzebę dotknięcia jej, że aż skręcało mnie w środku a moje myśli otuliła mgła.
- To Uzogitrega - syknął wiedźmin - walcz z tym omamem...
# 2020-09-03 19:10
× 1
Odpowiedz
@Fredkowski
@Fredkowski
260 książek 8993 posty
2020-09-03 19:22 #
W tym czasie u stóp piękności klęczał już Guss i je namiętnie całował.
- Nie! - krzyknął wiedźmin.
Wtedy spostrzegliśmy wszyscy, jak ciało dziewki się wydłuża; jak jej ręce i nogi przekształcają się w pajęcze odnóża; jak jej twarz, tak przecież urocza, tak cudowna, przybiera kształt pyska o wężowym języku i ośmiu oczach, przed którymi niczego nie dało się ukryć.
- Jam przeklęty - wymamrotał Guss i to było wszystko.
Potwór jednym ruchem odgryzł mu głowę. Krew trysnęła w powietrze, jak i przerażający wrzask Marushy.
Wiedźmin dobył miecza i ruszył na bestię.

# 2020-09-03 19:22
× 1
Odpowiedz
@Tanashiri
@Tanashiri
501 książek 4809 postów
2020-09-03 19:59 #
Zwinnie uskoczył przed mackami potwora, wykonał piruet i jednym, zdecydowanym ruchem odciął maszkaronowi macki. Potworzysko zawyło wsciekle, po czym zaatakowało długą głową. Łeb uzogitregi uderzył Wiedźmina prosto w brzuch, ten padł na kolana, pod wpływem ogromnej siły uderzenia zrobił się fioletowy i nie mógł zaczerpnąć tchu.
Marusha wyrwała się z otępienia i ruszyła na pomoc Wiedźminowi. Gdyby dalej trwała w bezczynności, maszkara przy drugim uderzeniu w wiedzmaka, zrobiłaby z niego kotlet.
Dziewczyna skoczyła do przodu, uprzednio wyciągając z cholewek butów dwa długie sztylety i wbiła je prosto w parę szkaradnych oczu uzogitregi.
# 2020-09-03 19:59
× 1
Odpowiedz
2020-09-03 20:30 #
(Chciałam powiedzieć, że Was podziwiam z tym opowiadaniem. Dla wszystkich 💖)
# 2020-09-03 20:30
× 2
Odpowiedz
@Wiesia
@Wiesia
657 książek 3519 postów
2020-09-03 21:40 #
Na chwilę wszystko zamarło. Bezruch i cisza... Zdawało się że nawet serca przestały bić w piersiach.
Pierwsza ocknęła się Marusha, wyprostowała się i wytarła sztylety w cholewkę buta.
- Poszukajcie czegoś zdatnego na pochodnię - poprosiła zachrypniętym głosem.
Młody łucznik oderwał kawałek rękawa lnianej koszuli, owinął tym skrawkiem jedną ze swoich strzał, poczym wykrzesał iskrę i podpalił.
Nikłe światło ukazało nam straszny widok.
- O nie... Guss druhu - padłem na kolana koło pokaleczonego ciała towarzysza.
- Będzie nam go brakować. Nie zdołałem ostrzec was na czas. - wiedźmin spuścił głowę - nie byłem dość czujny.

# 2020-09-03 21:40
× 1
Odpowiedz
@Tanashiri
@Tanashiri
501 książek 4809 postów
2020-09-03 21:49 #
- Uzogitrega to jedna z najgorszych potworów w tej części półkuli - powiedziała Marusha kładąc pocieszająco rękę na ramieniu wiedźmina - mamy szczęście, że nie żyje tylko Guss. Mogliśmy wszyscy zginąć.
Byłem zdruzgotany. Guss stał się mi bliski, rozmawiałem z nim wiele razy, zwierzałem się ze zmartwień. Był moim przyjacielem.
- Poczwara ubita, wleczem ją do Wiedzacej?- spytał jeden z łuczników.
Wiedźmin i Marusha spojrzeli po sobie. Jakby rozumieli się bez słów. Widocznie tak już działa na kobietę i mężczyznę wspólne ubicie potwora.
Wiedźmin splunął pod nogi gęstą śliną i rzekł:
- Idziemy do Wiedzącej, a jakże!
- Wkrótce ta swołocz zajmie miejsce u boku uzogitregi!- dodała Marusha.
# 2020-09-03 21:49
Odpowiedz
@Mackowy
@Mackowy
461 książek 2214 postów
2020-09-04 08:01 #
Wiedźmin podszedł do truchła z małą buteleczką. Kryształ, z którego była wykonana, lśnił i mienił się tęczowo w blasku pochodni. Pochylił się nad miejscem gdzie, jak podejrzewałem, znajdowało się martwe serce potwora i przyłożył tam wylot naczynka, po czym wymamrotał jakąś niezrozumiałą dla mnie inwokację, gdy skończył buteleczka zaczęła napełniać się czymś, co zdawało się czarną, gęstą mgłą, jednak w momencie, zetknięcia z powierzchnią kryształu tężało, jakby zastygająca mroczna lawa. Po mniej więcej minucie wiedźmin odjął pojemnik od martwego ciała i delikatnie schował go do mocnego skórzanego etui, wstał, otrzepał zakurzone kolana i powiedział:
- Dusza Uzogitrega, teraz możemy wracać.
# 2020-09-04 08:01
Odpowiedz
@Fredkowski
@Fredkowski
260 książek 8993 posty
2020-09-04 08:35 #
- A Guss? - spytałem. - Zostawimy go tak?
- Racja - rzekła Marusha. - Należy mu się pochówek...
Milczenie pozostałych mówiło więcej niż tysiąc słów, problem jednak polegał na tym, że w tym wstrętnym miejscu nie było jak ani gdzie pochować zmarłego. Wszędzie tylko lita skała.
- Zrobimy to wedle wierzeń mojego plemienia - odezwał się nasz łucznik. - W moich stronach dawniej wnoszono wojowników na szczyt góry, gdzie w noc pełni palono ciało, aby wraz z dymem mogło szybciej sięgnąć wieczności. Myślę, że Guss zasłużył na taki pochówek.
Wszyscy się zgodziliśmy. Teraz trzeba tylko było wynieść ciało na jakiś szczyt.
- Po drodze tutaj widziałem idealne miejsce - rzekł wiedźmin. - Góra miała płaski wierzchołek.
- A podejście? - spytałem.
- Strome, jak zawsze.
Wkrótce potem okazało się, że nie tylko było strome, ale i wietrzne, ze śliskimi kamieniami, a jakby tego było mało - zaczął sypać grad. Momentalnie sobie przypomniałem nazwę tej okolicy: góry skręconego karku...
# 2020-09-04 08:35
× 1
Odpowiedz
@Mackowy
@Mackowy
461 książek 2214 postów
2020-09-04 09:38 #
Już po chwili żałowałem, że podjąłem temat pochówku Gussa, co prawda przez ten krótki czas, jaki spędziliśmy razem zdążyłem bardzo polubić starego wojownika, ale ryzykowanie życia pozostałych członków ekspedycji, aby uhonorować jej zmarłego członka wydało mi się niedorzeczne - człowiek bardzo szybko przewartościowuje swoje wartości jadąc z wielką prędkością na plecach w dół śliskiego, kamiennego zbocza prosto w przepaść. Całe szczęście w ostatniej chwili zdążyłem się złapać wystającego kawałka skały i skończyło się tylko raną na dłoni, kilkoma siniakami i obitą dupą.

Słońce zbliżało się już do zenitu, gdy po mozolnym ostatnim podejściu stanęliśmy na płaskim szczycie wzniesienia. Łucznicy złożyli ciało na kamieniu jakby specjalnie ułożonym tam w tym celu. Otoczyliśmy nieboszczyka kręgiem. jeden z ludzi Marusych wsunął w dłonie Gussa rękojeść miecza.
Staliśmy przez chwilę w zadumie, ledwie powstrzymywałem się od płaczu, Rudowłosa nawet nie udawała, że się trzyma łkając bezgłośnie.

I wtedy stało się coś bardzo dziwnego.

Najpierw usłyszeliśmy trzask tłuczonego szkła a potem chrzęst. Wiedźmin zaklął szpetnie, łapiąc się za udo. W miejscu gdzie schował flakon z duszą potwora wykwitła plama krwi, z kieszeni łowcy wyprysnęła smuga czerni i jak błyskawica pognała w stronę twarzy nieboszczyka i znikła w jego nozdrzach.
Staliśmy jak sparaliżowani patrząc ze zgrozą jak płucna naszego ledwo co zmarłego kompana napełniają się powietrzem:
Guss westchnął i spojrzał na nas czarnymi jak studnie piekieł oczami:
- Co tak stoicie tępaki, znaleźć wam coś do roboty?
# 2020-09-04 09:38
× 1
Odpowiedz
@Fredkowski
@Fredkowski
260 książek 8993 posty
2020-09-04 13:49 #
Zaiste, staliśmy jak wryci. Potwór tymczasem w pełni wykorzystał swoje nowe ciało i uciekł między chmury, które gęsto spowijały wierzchołek góry. Słyszeliśmy tylko gromki śmiech.
- Niedobrze - powiedział wiedźmin. - W ciele Gussa Uzogitrega pozna wszystkie nasze plany i...
- Słabości... - wszedłem w słowo wiedźmina, przełykając ślinę.
Wiedźmin nie czekał. Znów dobył swój miecz i podjął działania.
- Stój - powiedziała Marusha, dodając zaraz: - Ja wiem, co tu się dzieje, ale może... może to dla Gussa jakaś druga szansa?
- Nie rozumiem cię, kobieto - skwitował zabójca potworów. - Guss już przepadł, to tylko jego zwłoki z pasożytem w środku. Nic więcej.
- Coś mi mówi, że jednak nie powinniśmy działać pochopnie.
- Gvaaall - zaklął w jakimś tajemnym języku wiedźmin, który pojął, że ruda może mieć rację i schował swój potężny miecz. - Co więc proponujesz, Marusha?
# 2020-09-04 13:49
× 2
Odpowiedz
@Wiesia
@Wiesia
657 książek 3519 postów
2020-09-04 18:41 #
Zanim Marusha się odezwała, ja wystąpiłem na środek zgromadzonych i ryknąłem :
- Czy wyście rozum stracili???
Marusha znowu chciała coś powiedzieć ale nie dałem jej dojść do głosu.
- Maszkara prawie odgryzła Gussowi głowę, zapomnieliście już?
I co, myślicie że mu się zrośnie, nie no pewnie, jemu wyrośnie druga głowa, gadzia - mówiłem coraz głośniej śmiejąc się ironicznie - To była dusza bestii! Jesteście szaleni puszczając ją wolno. A jeśli podkradnie się do nas i nas omami? Będziecie Gussa całować po stopach w amoku?
- O nie, na mnie nie liczcie - uniosłem dłonie w geście rezygnacji.
- spokojnie jest jeden sposób - uśmiechnęła się chytrze Marusha - ja go znam i wiedźmin także.
- Ale ja nie wiem co to by mogło być, i czy ufać takiej wiedzy jeśli ją macie.
- gdybyś nie przerywał to już dawno byśmy wyjaśnili - odezwał się tym razem Wiedźmin - Znałem kiedyś uczonego męża, zwał się Fredkowski. On to zdradził mi sekret...
# 2020-09-04 18:41
× 2
Odpowiedz
@Tanashiri
@Tanashiri
501 książek 4809 postów
2020-09-04 19:13 #
- Zdradził mi sekret jak robi się wino z ziemniaków. Nawet mi to pokazał, pomagałem mu przy wykopkach. Potem wtajemniczył w arkana fermentacji i destylacji...
- A mówił przypadkiem jak postępować w przypadku zbiegłej uzogitregi, która dodatkowo ukradła ciało innego człowieka?- spytałem poirytowany.
- Owszem, podczas długich zimowych wieczorów opowiadał swoje przygody. Sam byłem jeszcze wtedy pacholęciem, ale wiele pamiętam do dziś. Otóż trzeba zaczekać aż słońce zacznie budzić się ze snu. Kiedy tylko pojawi się brzask, trzeba nad najbliższym stawem lub rzeką, w każdym razie w pobliżu wody położyć truchło zająca. Dookoła martwego zwierzaka poustawiać okrągłe kamienie, jednej wielkości. O brzasku maszkaron poczuje zwłoki i przybędzie w to miejsce.
- Czy to oznacza, że potrzebujemy zająca - spytał jeden z łuczników.
- Nie, słonia - parsknęła Marusha- oczywiście, że zająca, gamoniu! I radze ci, wytęż wzrok i upoluj jakiegoś. Do świtu mamy tylko pół godziny.
# 2020-09-04 19:13
× 2
Odpowiedz
@Airain
@Airain
1090 książek 5374 posty
2020-09-04 19:56 #
- No i jeszcze - dodałem - musimy znaleźć staw albo rzekę. I co najważniejsze, jakoś zawlec tam... TO - wskazałem ciało Gussa, które usiłowało chwiejnie wstać, ale zwisająca pod dziwnym kątem głowa najwyraźniej zaburzała mu orientację. Mimo okropieństwa tej sceny wezbrał we mnie histeryczny chichot. To już nie były góry skręconego, tylko nadgryzionego karku.
Wiedźmin i Marusha jednocześnie pokiwali głowami, a mnie ogarnęła desperacja. Jeśli w tej kompanii to JA wykazuję najwięcej rozsądku, to czeka nas straszliwy koniec.
Zabójca potworów wyjął z sakwy zwój liny, pomamrotał nad nim przez chwilę, uczynił w powietrzu znak i zarzucił linę na chwiejące się zwłoki. Nie spodobało się to potworowi, który zawarczał i wyszczerzył na niego zęby. Wszyscy się wzdrygnęliśmy. Guss z pewnością przeżył swoje długie życie nie napotkawszy nigdzie nawet koncepcji szczoteczki do zębów. Jego jama ustna zapewne miała mi się śnić do końca życia. Co zresztą wcale nie musiało oznaczać - długo.
- U stóp wzniesienia widziałam potok - rzekła Ruda - Schodzimy!
Znów przekląłem mój sentymentalny pomysł z pogrzebem Gussa. Ta sama droga przez mękę, tylko w dół i z maszkaronem na słabej, choć magicznej uwięzi.
Zanim ruszyliśmy, wiedźmin obszedł wszystkich, wręczając im po kawałeczku jakiejś tajemniczej substancji.
- Masz - rzekł, podchodząc do mnie - Ów słynny mag twierdził, że to pomaga.
- Ale co to jest? - spytałem nieufnie.
- Czosnek.
# 2020-09-04 19:56
× 2
Odpowiedz
2020-09-08 16:55 #
Dla pewności działania owego magicznego warzywa z rodziny cebulowatych, przed zjedzeniem go w ilości trzech ząbków na głowę, natarliśmy nim wszelkie odkryte części ciała. To była baaaardzo magiczna chwila, a woń czosnku rozchodziła się po okolicy z prędkoscią światła. Pomyślałem, że każdy kij ma dwa końce i w końcu coś z tego wyniknie. Niekoniecznie pożądanego i przewidywanego. Czułem to w kościach i w swoim już sparaliżowanym otworze nosowym.
# 2020-09-08 16:55
× 1
Odpowiedz
@Wiesia
@Wiesia
657 książek 3519 postów
2020-09-04 22:27 #
Dobra, czosnek już mamy ale potrawki z zająca to z niego nie zrobimy hi hi - ciągle miałem napady głupawki.
- I jak znaleźć zająca na tym kopcu kamieni, chyba że sobie złamał kark kiedy wybiegł na spacer hi hi - zrozumiałem że jeśli nie zażyję czegoś na uspokojenie to panika wpędzi mnie w obłęd.
- Ma ktoś może to wino z ziemniaków? - spytałem - nie pogardzę łyczkiem.
Dobrze wiedziałem że zając ma być na ceremonię ale panika była większa niż logiczne myślenie.
# 2020-09-04 22:27
Odpowiedz
@Wiesia
@Wiesia
657 książek 3519 postów
2020-09-05 16:39 #
Moim towarzyszom udzielił się nastrój zwątpienia, wszakże swoją wiedzę opierali na wątpliwej informacji od podobno uczonego męża. A jeśli to wszystko stek bzdur? Wiedźmin z ledwością pojmał potwora/Gussa i nie wiadomo jak długo utrzyma go w ryzach tymi swoimi zaczarowanymi sznurkami. Widać że bestia czeka tylko na sposobność by się do nas dobrać. Nikt jednak nie chciał wypowiedzieć tych obaw na głos.
- Niedługo czas nam się kończy - powiedziałem spokojnie. Panika minęła i mogłem trzeźwo myśleć.
- Zabijmy maszkarę - Marusha podzielała chyba moje obawy.
- Zabijmy! - przytaknąłem
- Stop, stać!! - usłyszeliśmy nagle w naszych głowach. Czyżby sztuczki potwora?
Okazało się jednak że to nie potwór tylko Og. Zobaczyliśmy go niebawem jak wspina się ku nam.
- Ja prawie skręcić kark spiesząc tu do was - powiedział już normalnym głosem - ale szczęście ja zdążyć. Wiedząca przysłać mnie Oga, bo tylko sprytny Og zapobiec katastrofie hi hi.
- Wiedząca cię przysłała?
- No przecie Og mówi że Wiedząca. Ona wiedzieć że wy stracić jej własność. Ona mówić "biegnij Og powstrzymaj tych głupków".
- to co mamy robić?
- Ona mówi, wy przyprowadzić bestię do niej, tylko wy zatkać wszystkie jej otwory. Oczy, uszy, gębę i... i te inne też. Wszystkie otwory, wszyściutkie, żeby dusza potwora nie uciekła.
# 2020-09-05 16:39
Odpowiedz
@Tanashiri
@Tanashiri
501 książek 4809 postów
2020-09-06 22:28 #
- To jest jakaś kpina!- krzyknęła wściekła Marusha- nie dość, że ledwo uszliśmy z życiem to na domiar tego wszystkiego mamy zatykać otwory w ciele Gussa?! Co jeszcze wymyśli ta szarlatanka?
- Wiedzaca to nie być szartalanka, być ona dobra, mądra i być ona pomoc Og - potworzątko zaczęło bronić swojej chlebodawczyni najlepiej jak umiało - pani pomoc ty i ty i ty- wyliczał Og, pokazując na każdego z nas palcem- ona pomoc, ona tylko chcieć tego dusza, tego dusza jest potężna...- Og skurczył się i gwałtownie zamilkł. Zorientował się, że powiedział za dużo.
- Potężna - spytał Wiedźmin- jak bardzo?
Og uparcie milczał, stopą zaczął dłubać w mrowisku.
Wiedźmin jak to wiedźmin nie mówiąc nic więcej wyciągnął miecz zza pleców i przyłożył go do gardła Oga.
- Mów, jaką moc ma dusza, która utkwila w Gussie, poczwaro. Nie zapytam po raz trzeci, tylko zrobię sobie z ciebie buty jeśli nie odpowiesz!
Og bał się. Wiedzącej bał się najbardziej, ale teraz bał się wiedźmina. Dobrze policzył, że jeśli nie odpowie na pytanie naprawdę skończy jako buty.
Przełknął śline, głośno.
- Tego dusza jest potężny jak rzeka, jak drzewo. Tego dusza jest bardzo gorąco, jest okropny zima. Tego dusza widzi co będzie.
- Czyli swołocz chce posiąść tę duszę, by być najpotężniejsza na świecie!- jęknęła Marusha- choćby nie wiem co, nie można jej tej duszy oddać.
# 2020-09-06 22:28
× 1
Odpowiedz
@Mackowy
@Mackowy
461 książek 2214 postów
2020-09-07 21:17 #
Wlekliśmy się w dół, powoli i ostrożnie. Niedawna złość ustąpiła miejsca zmęczeniu i nudzie, a monotonia marszu jeszcze potęgowała te uczucia. Nie miałem pojęcia co z robić z potworem, który zadekował się w zwłokach mojego przyjaciela, i co gorsza wiedziałem, że inni też nie nie mają żadnego pomysłu. Oddać go wiedzącej? A może lepiej zepchnąć truchło w przepaść i niech się dzieje co chce - równie dobrze mogliśmy zawrócić i przejść na drugą stronę gór, byle dalej od wiedźmy... Co gorsza łapałem się na tym, że zaczynam żałować gada ukrytego w skórze Gussa, no bo co ma zrobić stworzenie, żyjące cieniu, mroku i ciągłej ucieczce przed żelazem, którym każdy błędny rycerz próbuje cię przeszyć nie pytając wcześniej o nic?
"Nie musicie tego robić" - myśl w mojej głowie pojawiła się nagle. Rozejrzałem się, ale Ogga już dawno nie było w pobliżu.
"Spokojnie, nie zrobię ci krzywdy, ani nikomu innemu" znowu cudza myśl w mojej głowie, tym razem już wiedziałem czyja.
"Wiem o czym myślisz i jeśli mi pomożecie, możemy razem przechytrzyć wiedźmę" - ze zgrozą stwierdziłem, że w swojej głowie słyszę głos Gussa.
"Odpowieadajac na niewypowiedziane pytanie: tak rycerz Guss jest tu ze mną, właściwe to jest mną a ja nim, a teraz wołaj rudą i łowcę"
-Marusha! Wiedźminie! musimy porozmawiać...

# 2020-09-07 21:17
× 1
Odpowiedz
@Fredkowski
@Fredkowski
260 książek 8993 posty
2020-09-07 21:42 #
- Głupiś - stwierdził bez oporów wiedźmin. - Właśnie przez takie manipulacje trzynastu moich pobratymców gryzie teraz piach. Nie możemy słuchać tych bredni.
"Ci twoi pobratymcy rzucili się na mnie z mieczami. Trzeba mi było się bronić" - tym razem usłyszeliśmy to wszyscy. Wiedźmin był jawnie skonsternowany. Widać nie lubił takiej formy konwersacji.
- Musimy ten głos ignorować - powiedział. - Idziemy i ani słowa więcej.
"A ty myślisz, że po co tych zabójców wysłała do mnie Wiedząca? - kontynuował stwór. - Że o czyje dusze jej tak naprawdę chodziło? Zapomniałeś już, że ten mały Og dopiero co spuścił na was głaz? Nie bądź naiwny..."
- Milcz! - krzyknął wiedźmin, ewidentnie draśnięty.
"Dusze twoich braci nie są jeszcze stracone, wiedźminie. Możesz im pomóc."
- Ma to sens - powiedziałem, a wiedźmin obrócił się w moją stronę. Jego oczy wbiły się we mnie niczym dwa sztylety.

# 2020-09-07 21:42
× 1
Odpowiedz
@Wiesia
@Wiesia
657 książek 3519 postów
2020-09-07 23:45 #

"Pozwólcie że wytłumaczę" - potwór nie dawał za wygraną.
- Niech tłumaczy, co nam szkodzi - spojrzałem na Wiedźmina niemniej ostrym wzrokiem.
" Dziękuję. Zapewne wiecie, że jestem wynikiem eksperymentów magicznych. Zabrano mi ciało a moją duszę uwięziono w potworze"
- Ale kto to zrobił?
"Wiedząca, to ona za tym stoi. To jej ciało było kiedyś moim, a teraz chce mnie zniszczyć całkowicie. Kiedy już mnie zniszczy to biada wam, nikt się nie ochroni przed utratą duszy. Ona się nimi karmi"
# 2020-09-07 23:45
Odpowiedz
@Tanashiri
@Tanashiri
501 książek 4809 postów
2020-09-08 21:55 #
Każdy z nas był rozdrażnieny, zmęczony i głodny. Po wielu niebezpieczeństwach, które pokonaliśmy mieliśmy dość. Obecna sytuacja zapędziła nas w kozi róg, w ślepą uliczkę.
Wiedźmin był sceptycznie nastawiony do pomysłu pomocy tajemniczej duszy. Wciąż pamiętał twarze bestialsko zamordowanych asasynów, swoich druhów. Obraz ten przesłaniał mu zdolność do podejścia do tej sprawy obiektywnie.
Ja miałem jednak przeczucie, że duch mówi prawdę, że sam jest ofiarą Widzącej.
- Ja ci wierzę - powiedziałem - musisz tylko powiedzieć, jak można ci pomóc.
Wiedźmin spojrzał na mnie ostro, ale pozostała część kompanii wciąż się zastanawiała, łącznie z Marushą.
"Wiedzącą trzeba pokonać odcinając jej głowę. Wówczas trzeba zakopać osobno czerep i resztę ciała. Ona posiada zdolność regeneracji, może się odrodzić"
- Ha!- krzyknął jeden z wojowników, który nam towarzyszył- ty nam powiedz lepiej, jak my mamy do niej się zbliżyć. Skoro jest taka potężna, z daleka wystrzela nas jak kaczki.
"Chłopak ma znaki na ciele... one go obronią przed magią Wiedzącej"
# 2020-09-08 21:55
× 1
Odpowiedz
Postów na stronie:
Odpowiedź
Grupa

Wasza Twórczość

Opowiadania, wiersze, miniatury...
© 2007 - 2024 nakanapie.pl