Moim zdaniem pojawiła się książka, która nadaje fantastyce naukowej znaczenie, jakiego brakuje jej od czasu odejścia Stanisława Lema.
Moim zdaniem może to być wprowadzenie odautorskie, które opisuje, jak odnalazł ten dziennik w Saragossie/w wannie (*niepotrzebne skreślić) [por.
@Wehikuł poszłam do lekarza po receptę, a wyszłam bez i to z niezłym opie***lem!
Taki Tolkien, to moim zdaniem genialny pisarz, który stworzył coś ponadczasowego i ponadwymiarowego.