Muszę przynajmniej mieć przedsmak, namiastkę, zarodek dla imaginacji i wtedy dopiero mogę rozwinąć skrzydła.
Przez ten czas, wyobrażałam sobie różne scenariusze mojego losu, pośród tych drzew.
Mieliśmy już go prawie, w Bostonie, ale zdążył uciec.
Na wakacje do ciemnego lasu to tylko z wampirami, zabieram „Martwego w rodzinie” Charlaine Harris.
Drużyna A (bosz, jakie to było durne!)