Wpatruję się przez chwilę w martwą kupkę nieszczęścia opadłą na dno mojej macicy.
Jacek na górę dotarł pierwszy, winda dojechała po chwili.
Ta wychwalania przez ciebie miłość To daję nadzieję, że jako mąż nie będę budził w tobie niechęci Myśl, że za chwilę może Sofię, była tak przeraża...
Pamiętam, gdy byłam małą dziewczynką, mój dziadek opowiadał mi bajkę „Jaś i Małgosia”, opowiadał o konikach, śpiewał wymyślone przez siebie piosenki.
– Widziałem, jak pada, ale nie miałem zamiaru wracać i sprawdzać, więc może tylko potknął się i upadł dokładnie w chwili, kiedy wystrzeliłem.