Z mojej nogi, zwisał wczepiony swoimi małymi ostrymi ząbkami, ten brązowy parszywiec. - Kutasina - wyszeptałem jeszcze, po czym starciem przytomność.
Konrad jeszcze nie wrócił z miasta, inaczej na podjeździe stałoby tico, Szymon to Szymon, ma swoje zasady, a Szczęsny stanowczy, alleluja, zakaz wchod...