1.Nie pamiętam tytułu, ale był o wróżce, która za pomocą promyka księżycowego światła otworzyła jakieś jajo czy owoc i moim oczom ukazało się dziecko ...
Znałem go dostatecznie dobrze, by wiedzieć, że pod tym lekceważącym zachowa- niem kryło się złote serduszko i że naprawdę przejmował się losem dziwolą...
Jeszcze z nikim nie rozmawiało mi się tak dobrze, jak z nim.
Najlepiej grał w piłkę nożną z miejsca stając się na osiedlu bożyszczem sportowym.
Graniowy Trakt, zgodnie ze swą nazwą, wiódł grzbietem górskim, który opadał ku wielkiej, dobrze nawodnionej równinie nadmorskiej.