Oto opowiadanie napisane rok temu na pewien pojedynek literacki: "Sala chemiczna była – jak zwykle – idealnie oświetlona i kompletnie zagracona.
Z dala od spojrzeń brzuchatych kobiet w poczekalni i ich spokojnych, znudzonych mężów. - Nie ma już dziecka!
Czy ból i straszna krzywda wytrwać mu dalej da?
Ale takowe myślenie jest złudne, bowiem życie samo w sobie przysparza nam wiele bolączek, czasami niezależnych od nas.
Podniósł się, uklęknął obok maty i klepnął się w nagie uda oraz klatkę piersiową, ofiarowując ból Nadduszy, po czym zrolował posłanie i schował je do ...