Trzydzieste urodziny przemilczałem bojkotem kalendarza, z przyjacielem unikając spojrzeń na wzajemne zakola, przy szklaneczce Becherovki.
Wystarczyło jedno jej spojrzenie i wszyscy – ja, tata i reszta pułku – wszyscy byliśmy gotowi skoczyć do samego piekła.
Ojciec spojrzał na niego jak na wariata.