. - mruknąłem do wiedzimna, ten jednak był zbyt pochłonięty kokoszą, by zwrócić na mnie uwagę, starzec gadał dalej: - Zaraz za tym uroczyskiem jest st...
Cmentarz, niemal opustoszały o tej porze dnia, był cichym azylem starej dzielnicy miasta.
Po kilku minutach szczęknęły zamki, do środka zajrzał barczysty mężczyzna w czarnym mundurze pozbawionym dystynkcji oraz plakietki identyfikacyjnej. –...
Na końcu ścieżki, między drzewami stał dom.