Ja sobotę przespałam trochę, ostatnio chodzę taka nie wiadomo jaka, ciągle przemęczona, jeszcze trochę przeziębiona i w kiepskim humorze :/.
Przede wszystkim humor udało się przemycić, kilka razy się uśmiałem (jak rozsypywano prochy Jaskra).
"Narrenturm" za humor, fantazję, styl i podejscie do historii, "Władca Pierścieni" - wiadomo za co (chyba), "Mort" za styl, humor i jeszcze raz humor ...
Naprawdę dobra książka, pełna zabójczego humoru.
W drodze to jednak książka niezastąpiona, pełna krzepiących pomysłów na wybrnięcie z tarapatów, urokliwych opisów dalekich miejsc i subtelnego humoru....
Mimo, że jestem wielbicielką fantastyki czytało mi się to okropnie, akcja nudna i nie wiadomo tak naprawdę o co chodzi.
little - no dokładnie mroczne klimaty, ale podobał mi się język i humor nawiązujący do polskich hasełek czy reklam i ta jego choroba.
Wielka miłość do porywacza ukazuje się nagle, nie wiadomo w ogóle skąd, a jeszcze kilka linijek wcześniej nie było o tym mowy, bo ona go nienawidziła....
Co mi się w nich podoba nie napisałam :-) Przede wszystkim klimat i oryginalność, specyficzne poczucie humoru, połączenie muzyki i obrazu.
Pratchett "Mort" - za mega dawkę humoru i pastisz oraz tak naprawdę pierwsze profesjonalne podejście do bohaterów Świata Dysku. - H.
Przyczłapał się do mnie nie wiadomo skąd.
Papież Polak przełamał sztywny watykański protokół na nowo ożywiając w dużym stopniu zapomnianą cnotę chrześcijan – poczucie humoru.
W pierwszym przypadku jest w związku dużo świeżości i nie do końca wiadomo, co się stanie, gdy ona minie i wda się rutyna.