@Airain

Aaa, w kobiecym temacie, Judy Dench, Tilda Swinton, Imelda Staunton, Meryl Streep, Maggie Smith,  Glenn Close, Claore Forlani, Whoopi Goldberg, a z polskich Irena Kwiatkowska, kobieta pracująca forever, Barbara Wrzesińska, Krystyna Sienkiewicz, Krystyna Janda, Danuta Szaflarska... problem polega na tym, że jest ich za dużo, każda w swoim stylu i wspaniała...

Nie wiem, czy najstraszniejszy, ale co do Kinga - w mojej opinii straszniejsze są opowiadania niż powieści. Powieści mają w składzie i horror, i obyczajowość, i wiedzę specjalistyczną czasem, w różnych proporcjach - a opowiadania to zasadniczo straszą, oj straszą całkiem nieźle... (kto rozpoznaje cytat, ten wie).

No właśnie, no właśnie. Film powinien opowiadać swoją historię, w całości, nawet nieco różną od książki (dobry przykład to "Imię róży"), zrozumialą nawet dla tych, którzy nie czytali. 

@Dzika Bestia, co prawda ja kotolub, ale i psolub jestem, ale co do żarcia przy książkach, to popieram. Moje książki noszą ślady żywieniowych trendów, i nikomu nic do tego, howgh!

Zwykła Anna

Petroniusz. Nie chciał robić wstydu Sienkiewiczowi i podciął sobie żyły w salonie, zamiast pójść do wanny, jak każdy rozsądny Rzymianin.

W obcym mieście śpisz błogo w pokoju hotelowym na siódmym piętrze. W środku nocy słyszysz pukanie w szybę okienną. Dochodzi z zewnątrz. Co robisz?

Idź, postaw książkę

Elisabeth Bennett.
Hercules Poirot.
Boromir.
Woland.
Odyseusz.
Mała Mi (plus Włóczykij i Filifionka).

Między czystą H2O a czystym C2H5OH w odpowiednich proporcjach to się mieści cała gama wódek ;P. Można se wybrać.

A Koka i Joint to ładne imiona dla chłopca i dziewczynki. 

Pasta Kiwi

Mój ulubiony aktor niestety już nie żyje  :'(  - niezapomniany Alan Rickman...

Uproszczenia i skróty same w sobie przeżyję, ale nie cierpię: 1) kiedy reżyser wtyka coś bez sensu od siebie (ech, w Hobbicie nie ma romansu, to spiknijmy ze sobą elfkę i krasnoluda, ludziska się wzruszą!), czasem nawet kosztem treści  z książki; 2) kiedy uproszczenia i skróty są takie, że filmu się nie da zrozumieć bez przeczytania książki.

Gnioty WEDŁUG MNIE i nie oczekuję, że ktoś opinię podziela:

- Żeromski w całości
- Stendhal (Czerwone i czarne, to taki Żeromski, ale we Francji)
- Przeminęło z wiatrem (nie zdzierżyłam, ani książki, ani filmu)
- Wielki Gatsby
- Moby Dick - te kawałki o patroszeniu wielorybów naprawdę mnie zniechęciły.

Ostatnio wydaję mniej, bo aktywnie walczę z nałogiem ;), ale i tak parędziesiąt złotych miesięcznie musi z portmonetki czy karty uciec.

Ja zakładam tym, co mam pod ręką. Ale z tym trzeba uważać. Właśnie przyniosłam z biblioteki książkę, a tam między stronami... wezwanie do sądu. Z imieniem, nazwiskiem i adresem wezwanego delikwenta. O_o 

Niby czytam jedną, ale często się jakaś druga przylepia, a nawet trzecia. Ale wtedy zazwyczaj każda o czymś innym.

Hej, spokojnie, dopiero tu wpadliśmy, więc nie róbmy od razu rewolucji. Najwyżej małą, miłą, puszystą rewolucyjkę z różową kokardką na szyi. :)