Autor „Gry o tron”, delikatnie mówiąc, nie należy do najprężniej działających pisarzy. Przynajmniej nie wtedy, kiedy czuje presję. Jego „Wichry Zimy” (tytuł oryginalny: „The Winds of Winter”) już teraz zostały okrzyknięte jedną z najbardziej wyczekiwanych książek. Tymczasem kolejne terminy mijają, a nowej powieści wciąż nie ma…
Gra na czas
Pierwsza część cyklu „Pieśni Lodu i Ognia”, czyli „Gra o tron”, miała swoją premierę w 1996 roku, zaś ostatnia („Taniec smoków”) w 2012 roku. 9 lat to szmat czasu, podczas którego o uniwersum zrobiło się naprawdę głośno, a sam cykl zyskał wielu zagorzałych fanów. Jednak nawet prace nad serialową ekranizacją nie zmotywowały Martina do wytężonych działań. Już przymykając oko na to, jak nie do końca wiernie scenariusz podchodził do książkowego pierwowzoru, w pewnym momencie doszło do paradoksalnej sytuacji, gdy… przed końcem historii zabrakło dwóch tomów cyklu. Tak! Ni mniej, ni więcej, ostatnie, finałowe sezony, nagrywane były w porozumieniu z Martinem, ale bez oparcia w powieściach. Tych bowiem nie udało się autorowi napisać!
Bez bata nie da rady!
Sam Martin wielokrotnie zarzekał się, że z pewnością uda mu się zachować kolejny termin. Ostatni wyznaczył sobie na 29 lipca 2020 roku, czyli na otwarcie World Science Fiction Convention w Nowej Zelandii. Co więcej, żeby się zmotywować, zadeklarował, że jeśli po raz kolejny nie uda mu się ukończyć dzieła, dobrowolnie podda się surowej karze. Ogłosił wtedy:
„Macie tutaj moje formalne pisemne pozwolenie na uwięzienie mnie w małej chatce na wyspie White, z widokiem na to kwaśne jezioro siarkowe. Dopóki nie skończę. Jeśli gryzące opary nie zepsują mojego starego edytora tekstu DOS, wszystko będzie dobrze”.
Krater wulkanu na wyspie White. Źródło: Wikipedia.
Nowozelandzki Worldcon, chociaż wirtualnie, odbył się według planów, tymczasem prawie dwa miesiące od wyznaczonego terminu książki wciąż nie ma! Od tego czasu w Internecie pojawiło się kilka żartobliwych wezwań, by autor rzeczywiście poddał się karze i udał na wyspę Nowej Zelandii. Być może bliskość podwodnego, aktywnego wulkanu, zmotywowałaby Martina bardziej, niż rzesze zawiedzionych fanów.
Może 2021?
Tymczasem autor twierdzi, że dzięki wymuszonej izolacji, prace nad „Wichrami Zimy” idą szybciej… niż zakładał. Nie łudźcie się jednak – 2020 to termin nierealny. Tym razem autor wskazuje rok 2021.
Czy tym razem uda mu się go zachować? Co o tym myślicie? Czekacie na „Wichry Zimy”, a może serial w całości zaspokoił waszą ciekawość?
Ja mam wrażenie, że on po prostu nie ma już weny/chęci, żeby... de facto spisywać serial :-) Skoro odcinki zostały już wyemitowane to w sumie czy nie będzie to... książka na podstawie serialu na motywach nienapisanej powieści? :D Trochę odtwórce już.
× 1
@sehar · około 4 lata temu
@dominika.nawidelcu Nope.... Przez pierwsze 5 sezonów serial tak mniej więcej czerpał z książkowej Sagi Pieśni Lodu i Ognia. Sezony 6,7 i 8 to już głównie oryginalny scenariusz twórców GoT'a. Jako że Martin wciąż nie napisał dwóch ostatnich części, czyli Wichrów Zimy i Snu o Wiośnie scenarzyści musieli posiłkować się własnymi pomysłami, żeby zakończyć serial. Liczę, że Martin w końcu skończy to co ma skończyć i będzie to nie tylko różnić się od serialu wyjdzie dużo lepiej od tego co zaoferowali D&D. Bo szczerze mówiąc zakończenie serialu mocno mnie rozczarowało.
Wiem wiem, że inspiracja była bardzo luźna. Z tego co pamietam to producenci serialu konsultowali rozwój akcji z Martinem, kiedy już nie było książek. Nie wyobrażam sobie, żeby autor napisał coś zupełnie innego.
@sehar · około 4 lata temu
Pożyjemy zobaczymy. Martin był konsultantem do któregoś tam odcinka, potem zakończył współpracę ze scenarzystami. Niby w późniejszych sezonach wykorzystano jakieś wątki z nienapisanych jeszcze książek, ale... nawet jeśli książkowe zakończenie będzie podobne do serialowego (chociaż serial powyrzucał albo uprościł co ważniejsze elementy magiczno - fantastyczne i niektóre postacie, więc nie wiem) to można będzie pocieszyć się tym, że poszczególne wątki bohaterów będą miały w sobie więcej sensu i logiki. Martin chyba nie wyskoczy z czymś w stylu D&D, czyli " widzowie spodziewają, że Jon zabije NK, więc dajmy na jego miejsce Aryę, będzie niespodzianka". Zdarza się, że pisarzowi zmieniają się pomysły i koncepcje co do losów bohaterów. Wystarczy poczytać jak wyglądał "szkic" PLiO przed napisaniem pierwszej części tej sagi. Nie twierdzę, że Martin napisze powieść w ogóle nie podobną do tego co było w serialu, no ale wypadałoby, żeby skończył pisać to co się zaczął (skoro tyle naobiecywał fanom), a nie próbował szukać wymówek ala "jest serial, to po co książka". Cóż, Tolkien pisał Władcę Pierścieni przez jakieś 17 lat. Widać Martin wzoruje się na nim nie tylko pod względem samej twórczości ;)
PS. Tak na usprawiedliwienie Martina, trochę rozumiem jego ociąganie się. Fani natworzyli tyle teorii i nabudowali sobie tyle oczekiwań względem Wichrów Zimy, że autor pewno ma wewnętrzną presję oraz stresy z powodu potrzeby napisania czegoś, co zadowoli większość z nich.
W pełni się z Tobą zgadzam ;) 9 lat to jednak sporo czasu i wtedy mógł ogarnąć temat zanim narosły oczekiwania. Niemniej nie wyobrażam siebie żeby nie dokończył serii. Tylko jak już do tego dojdzie to sądzę, ze będę musiała wszystko sobie przypomnieć.
A ja bym się nie zdziwił, jakby to wszystko było skrupulatnie zaplanowanym zabiegiem marketingowym, no bo nie ma to jak szczypta kontrowersji. Gorzej, jak ci wszyscy zniecierpliwieni klienci dostaną w końcu książkę, która okaże się gniotem. Wtedy to się Martinowi dostanie podwójnie.
"Pierwsza część cyklu „Pieśni Ludzi i Ognia”, czyli „Gra o tron”, miała swoją premierę w 1996 roku..." - a mnie się wydawało, że to cykl "Pieśń lodu i ognia"...
U mnie to było tak, że zaczęłam oglądać serial, zaciekawił mnie, sięgnęłam po książkę i wciągnęłam się tak, że do serialu już nie wróciłam. Chętnie bym już przeczytała ten zapowiadany tom, bo ostatni czytałam 6 lat temu...
× 2
Komentarze (3)
· około 4 lata temu
Ja jeszcze nie czytałam i nie oglądałam. To znaczy widziałam z doskoku kilka scen, ale mnie nie porwały, by skusić się na cały serial.
Historia i świat są super, ale książkowo opowiedziane tak, że w życiu tak się nie męczyłem na lekturze. Rozwleczona, przegadana, zwyczajnie nudna. Naprawdę mocno średnia literatura. Paradoksalnie serial był THE GREATEST i oczywiście #TeamDaenerys <3 piekności! Pomijając ostatni sezon, ten jest za zasłoną milczenia.
Nie czytałam, nie oglądałam...🤫Ale mam nadzieję, że uda mu się zakończyć cykl, bo nie powiem, że nie kusi, ale wolę nie zostawać za kilka lat bez zakończenia z wiadomych powodów...