Jeszcze parę tygodni temu myśl o siedzeniu w domu i czytaniu książek brzmiała naprawdę atrakcyjnie. Ale… ile można? To, co wcześniej wydawało się marzeniem, powoli zaczyna się przejadać. Mimo wszystko wciąż chcę być na bieżąco, wykorzystać dodatkowy czas na moją pasję i nie stracić miłości do literatury.
Jak nie zwariować i po kwarantannie wciąż kochać książki?
1) Po prostu mniej czytaj
To bardzo logiczna i sensowna odpowiedź każdego… kto nie jest takim zapalonym książkoholikiem, jak ja. Wiem, czytanie to nie przymus i naprawdę nie trzeba tego robić. Jednak załóżmy, że się chce i… nie chce jednocześnie. Niby brzmi sprzecznie, ale przecież nikt nie marzy, by nadrabianie książkowych zaległości skończyło się przesytem na parę miesięcy! Zwłaszcza teraz, gdy cześć z nas naprawdę zyskała kilka dodatkowych chwil w domu.
2) Czytaj… inaczej
Obok wydań papierowych, książki to również ebooki. Jeśli wcześniej nie eksperymentowaliście z tą formą, to myślę, że teraz warto spróbować. Czyta się… zupełnie inaczej i ta nowość chociaż przez jakiś czas będzie was zaskakiwać i utrzymywać wasze zainteresowanie. W tym celu warto mieć czytnik, ale można też spróbować z telefonem czy komputerem. Zawsze coś innego. Do takich eksperymentów najbardziej nadają się darmowe, legalne ebooki lub powieść kupiona w ramach promocyjnej oferty. Teraz świetne tytuły w wydaniu cyfrowym można dostać już… za złotówkę! Wszystko w duchu #zostańwdomu.
Jeśli interesuje was temat książkowych promocji to odsyłam do artykułu redakcyjnej koleżanki ->
#NieWychodzęZDomu.
3) Czytaj i… słuchaj
Co jakiś czas po prostu „mnie nosi”. Mam ochotę na książkę, ale nie jestem w stanie się skupić. Co chwilę wstaję, coś przestawiam, trochę kurzu zetrę. Zwyczajnie nie chce mi się siedzieć. Wtedy korzystam z audiobooków (bezprzewodowe słuchawki w takiej sytuacji to prawdziwy skarb, polecam). „Czytam książkę” i… robię zaległe obowiązki domowe, zmywam, piekę ciasteczka, czy układam rzeczy na półkach. W starych, dobrych czasach ten patent świetnie sprawdzał się też na siłowni. Jeśli jednak macie więcej samodyscypliny niż ja i regularnie ćwiczycie w domu, to audiobook z pewnością sprawdzi się podczas jazdy na rowerku czy robienia brzuszków. Przyjemne z pożytecznym, a może nawet przyjemne z przyjemnym?
4) Podążaj za głosem serca, w sensie czytaj to, na co masz ochotę
To niby oczywiste, ale… jeśli tylko możesz i czytanie nie jest twoją pracą, to porzucaj tytuły, które Cię męczą. Może do nich wrócisz, może nie. Jeśli z książką „nie ma chemii” to nie warto się męczyć. To strata czasu. Zwłaszcza, gdy nastawiasz się na pobicie rekordu życia w ilości przeczytanych książek, uleganie chwilowym kaprysom pomoże ci zachować miłość do czytania.
5) Dyskusyjny klub książki
Rozpalić lekko przygasłą namiętność do literatury może też pomóc klub dyskusyjny. Rozmowy na forach, czy nawet wymiana opinii pod artykułami potrafi się okazać początkiem intrygującej konwersacji. Odmienne punkty widzenia czy wspólne zachwyty – zawsze robi się jakoś przyjemniej. Nie mówiąc już o trafnych rekomendacjach innych czytelników.
6) Czytanie książek to sama przyjemność
Gdy zabierasz się za czytanie, zapewnij sobie do tego odpowiednie warunki. Przyjmijmy, że jesteś w stanie. Bo z radosną gromadką dzieci to przecież nie można się znudzić czytaniem (to tylko założenia teoretyka, ale obiło mi się o uszy, że maluchy potrafią skutecznie ingerować w czas przeznaczony na książki, czyniąc z niego dobro luksusowe). Więc możesz i chcesz. W takim razie zapewnij sobie jak najprzyjemniejsze warunki, kocyk, kawa, świeczka i delikatna muzyczka, ewentualnie heavy metal, generalnie co tam lubisz. Do przyjemnych chwil chce się wracać, prawda?
A jak to wygląda u was? Wpadliście w szał czytania i nie możecie przestać? Czy raczej już przesyciliście się tym dodatkowym czasem na książki? Podzielcie się ze mną swoimi radami, jak uniknąć klasycznego „co za dużo, to niezdrowo”!