Mam nadzieję, że nigdy nie mieliście ochoty rzucić książką o ścianę i nie zrezygnowaliście z tego pomysłu tylko ze względu na wspomnianą ścianę (malowanie to jednak droga i kłopotliwa sprawa – ot prawda życiowa dorosłości). Jeśli jednak raz na jakiś czas coś Was kusiło, by zafundować zlecenie malarzom pokojowym, to być może była to jedna z publikacji wskazanych poniżej.
Uwielbiane lektury szkolne
Kto nie cierpiał z młodym Werterem, ten nie wie, co to prawdziwe tortury. Lektury szkolne to świetny sposób, żeby zrazić do czytania całe pokolenia! Presja i kartkówki z detali – dokładnie tego nam trzeba! Nic więc dziwnego, że kiedy po latach sięgamy po te same powieści, jesteśmy szczerze zaskoczeni, że naprawdę da się je czytać z przyjemnością (no może oprócz Wertera)!
Bestellery, których nikt nie kupuje, a każdy zna
Ale, że co? Że ktoś te wypociny nazwał „książką” i jeszcze odważył się pochwalić oszałamiającymi wynikami finansowymi? Na domiar złego autor podjechał na wywiad nowiutkim mercem i bezczelnie szczerzy się z reklamy? Przecież ja lepsze teksty w podstawówce pisałam! Przecież moja szuflada pełna jest dziesięć razy lepiej napisanych powieści, które z niewiadomych przyczyn wracają od wydawcy z adnotacją „proszę nam dać spokój!”.
Nie lubimy, kiedy komuś się powodzi, zwłaszcza gdy nie ma ku temu dobrych powodów. Powieści dla mas rzadko kiedy zachwycają moli książkowych, jednak ich wyniki sprzedaży mówią co innego. Jak to działa? Kto kupuje takie tony makulatury, które szybciutko napędzają w głowie autora myśli o ekranizacji? Coś w nich jednak musi być. Jednak my wolimy szukać tego, czego nie ma. A tu pole do popisu bywa spore.
Głośne nazwiska
Żaden autor nie jest w stanie pisać wciąż coraz lepszych książek. Raz na jakiś czas zdarzy się ta gorsza albo wręcz fatalna. Jednak dla prawdziwego fana nie jest to powód do rozpaczy. Miłośnik twórczości danego pisarza jest mu w stanie wiele wybaczyć. Nie to... co inni. Jeśli spod pióra popularnego autora wyjdzie coś wyjątkowo przeciętnego albo nie daj Boże twór z błędami logicznymi... to nie ma litości! Klawiatura aż płonie i żadna, absolutnie żadna wcześniejsza nagroda nie jest tu okolicznością łagodzącą.
Nagradzani autorzy
A skoro już mowa o statuetkach i wyróżnieniach to przecież wiadomo, że wszystko tam jest ustawione! Jeśli książkę w ogóle dałoby się czytać, to przecież nie dostałaby nagrody! Wymogi są jeszcze bardziej rygorystyczne niż wobec lektur szkolnych (którymi kiedyś nagrodzone dzieła się pewnie staną). Jeśli miłośniczka romansów mafijnych albo fan reportaży podróżniczych nie zachwyci się książką skupioną wokół kwestii przemijania i ważkości życia to znak, że powieść zwyczajnie nie zasłużyła na dobre słowo. A tym bardziej na nagrodę (zwłaszcza pieniężną)... no kto to widział!
Powieści debiutantów
Jak już wspomniałam, moja szuflada czeka, a w niej morze literatury, dosłownie same hity. Dlaczego więc zamiast mi, wydawca daje szansę komuś innemu? I jeszcze puszcza w świat literówki, błędy interpunkcyjne i inne potworki?
Początki nie są łatwe, a wielu pisarzy szlifowało swój warsztat na przełomie lat. Czasami potrafimy przymknąć oko, jednak równie często wytykamy każdy, nawet najmniejszy błąd. Jeśli merytorycznie i kulturalnie, świetnie, jednak czasami urażone ambicje biorą górę, a my przestajemy myśleć o autorze, który dopiero zaczyna. Czasem jawi się nam jako ktoś, kto dobrowolnie wystawia się na krytykę (przecież publikuje), a więc „lanie” mu się zwyczajnie należy.
Biografie celebrytów
Zacznijmy od tego, że przecież oni sami nie napisali swoich autobiografii. No z pewnością. Nawet czytać nie trzeba, żeby to wiedzieć. A kiedy już się zacznie, napotyka się całe mnóstwo istotnych informacji, jak numer buta, ulubiona maskotka oraz liczba stron pierwszego CV. Aż ciężko się oderwać. A potem okazuje się, że mamy kolejny hit sprzedażowy.
Biografie celebrytów to pozycje specyficzne, adresowane przede wszystkim do miłośników danej osoby oraz masochistów. Jeśli lubisz ból i cierpienie to może po prostu sięgnij po lekturę szkolną i wyobraź sobie, że jutro masz klasówkę.
Co teraz? Jak żyć? Jak przestać nienawidzić?
Czy przed rozpoczęciem czytania powinniśmy podpisywać oświadczenie, że nie wypowiemy na jej temat żadnego złego słowa? A gdzieżby! Takie nasze prawo, żeby narzekać, krytykować, wkurzać się i gubić literki w komentarzach pełnych szczerego oburzenia. Czy to pomocne dla wydawców? Pewnie tak. Czy może stanowić wskazówki dla autorów? Być może... Przede wszystkim jednak możemy kulturalnie krytykować, bo... możemy. A jeśli kogoś to wkurza to... też może.
Jakie książki ostatnio Was zirytowały? Jaka powieść wzburzyła krew w żyłach i nie dała spać po nocy? Serdecznie zapraszam do komentowania, a wcześniej jeden z moich ulubionych memów, idealnie oddający punkt pierwszy.
Czy przed rozpoczęciem czytania powinniśmy podpisywać oświadczenie, że nie wypowiemy na jej temat żadnego złego słowa?