Nie lubiłeś lektur szkolnych? Po te sięgnij ponownie, nie zawiedziesz się.

Autor: ·7 minut
2020-08-19 17 komentarzy 19 Polubień
Nie lubiłeś lektur szkolnych? Po te sięgnij ponownie, nie zawiedziesz się.

Nawet najwięksi miłośnicy literatury i mole książkowe znajdą w swojej biblioteczce pozycje, które przyprawiają ich o ból głowy. W wielu przypadkach rzecz dotyczy lektur szkolnych. Narzucony kanon, z którym mieliśmy styczność w latach nauki, miał za zadanie uwrażliwić młodych ludzi, nauczyć ich historii, przedstawić różnorodność kultur, poglądów i osobowości, a także zachęcić do czytania w ogóle. Oczywiście z tym ostatnim bywało różnie.


W każdej klasie znalazły się osoby, które nie czytały lektur z czystego lenistwa, ale i takie, które mimo szczerych chęci zostały pokonane przez grube tomy, albo temat danego dzieła.

Myślę, że ciężko byłoby znaleźć osobę, która z zachwytem przeczytała wszystkie lektury szkolne. Jest tu ktoś taki?

Temat, który chciałam poruszyć to ponowne przyglądnięcie się niektórym pozycjom z kanonu. Dokonany przeze mnie wybór jest subiektywny, ale liczę, że przestawicie swoje pomysły. Poniżej prezentuję listę lektur, które warto przeczytać będąc dorosłym. To jak, zaczynamy?

1. Astrid Lindgren „Dzieci z Bullerbyn”
Zaczynam od tej książki, bo zapewne wiele osób ją pamięta po dziś dzień. To wspaniała opowieść o losach mieszkańców szwedzkiej wsi. Mimo że wydana w 1947 roku, pozostaje nadal ponadczasową powieścią. Fabuła opiera się na wspomnieniach jednej z bohaterek, Lisy Erikson, będącej równocześnie narratorką. Dziewczynka opowiada o przygodach swoich i innych dzieci z osady (liczącej trzy zagrody). Opisy dziecięcych zabaw, ich niesamowite przygody, ciepło relacji rodzinnych to świetny przekaz dla młodszych, jak i starszych czytelników. Może wracając do tej powieści po latach zaczniemy tym razem utożsamiać się ze starszym pokoleniem bohaterów? Pamiętacie, jakie zabawy opisane były w „Dzieciach z Bullerbyn”?


2. Antoine de Saint-Exupery „Mały Ksiażę”
To lektura, która bez wątpienia jest ulubioną książką wielu z nas. Jest to przykład literatury, pozwalającą interpretować się na wiele sposobów. I z całą pewnością podczas jej ponownego czytania zwracamy uwagę na inne aspekty. Sama sięgam po „Małego Księcia” raz na jakiś czas i na własnej skórze odczuwam, jak zaskakująca może być to lektura. Co ważne – to jedyna książka tego autora, której nadał on formę baśni oraz sam ją zilustrował. Ciekawostką jest, że pierwowzorem róży z „Małego Księcia” była postać żony autora. Przetłumaczona na ponad 300 języków i dialektów może stać się ciekawą lekturą właśnie już w dorosłym życiu, stawiając pytania o hierarchię wartości i więzi międzyludzkie. Znacie jej różne wydania? Czytaliście ją nie tylko w oryginale? A kto z Was pamięta dedykację? Czy na pewno autor przeznaczył tę lekturę dla dzieci?


3. Jan Brzechwa „Akademia Pana Kleksa”
I do tej lektury podchodziłam z dużym dystansem. Czytając ją jako dziecko, była dla mnie za trudna, dziwna, niezrozumiała. Tajemniczy profesor wydawał mi się dziwakiem, a prowadzona przez niego szkoła wcale nie wzbudziła we mnie zainteresowania. I w żadnym wypadku nie chciałam już do niej wracać, ale przemówił do mnie fakt, że Brzechwa wykreował ten radosny świat w czasach II wojny światowej. Perspektywa odbioru tej lektury po kilkunastu, a nawet kilkudziesięciu latach zmieniła się diametralnie! Może wyobraźnia to lekarstwo na trudne czasy oraz trudne lekcje? Co sądzicie?


4. Aleksander Kamiński „Kamienie na szaniec”
Niełatwa dla młodych ludzi lektura, ale oparta na autentycznych wydarzeniach z końca lat 30. oraz okresu okupacji niemieckiej. Książka ta powstała na podstawie krótkiej relacji Tadeusza Zawadzkiego „Zośki”, który spisał swoje wspomnienia podczas Świąt Wielkanocnych, 25-26 kwietnia 1943 roku. Będąc dorosłą, inaczej odczytuję tragiczne losy bohaterów, którzy w moich oczach zyskują jeszcze większy podziw. Wzruszenie, ocena działań Małego Sabotażu i wiedza z zakresu historii pozwalają na inną ocenę powieści, którą czytało się będąc dzieckiem. Alek, Rudy i Zośka to bohaterowie, do których wraca się z ogromnym sentymentem. Kto z Was w ostatnim czasie sięgnął po tę lekturę? Jakie są Wasze wrażenia? No i kto pamięta pod jakim pseudonimem autor wydał pierwszy raz tę książkę?


5. Stanisław Wyspiański „Wesele”
Niezwykle aktualny dramat z 1901 roku, uważany za jedno z największych dzieł Młodej Polski. Utwór nawiązuje do autentycznego wydarzenia, którym było wesele poety Lucjana Rydla i chłopki Jadwigi Mikołajczykówny. Przedstawia on aktualny do dziś podział społeczeństwa oparty na konfliktach politycznych. Brak zjednoczenia, niemożność słuchania siebie nawzajem, odrębne interesy – zdaje się, że cechy opisane w tym utworze są przekazywane w genach Polaków. Ta skarbnica cytatów to wspaniały temat do refleksji i dyskusji, który jeszcze przez długie, długie lata będzie aktualny. Niestety? A może „stety”? Jakie macie zdanie?


6. Sławomir Mrożek „Tango”
Jest tu ktoś, kto przebrnął przez ten dramat z wypiekami na twarzy? Ręka do góry! Szczerze przyznaję, że z wielkim trudem czytałam tę lekturę i to z nastawieniem „byle do końca”. W liceum Mrożek nie zachwycił mnie w ogóle, za to na studiach go obdarzyłam ogromnym podziwem. „Tango” pamięta zapewne każdy z nas. To opowieść o walce tradycyjnych wartości z nonkonformizmem ubrana w relację rodzinną. Artur, będący przedstawicielem młodego pokolenia, buntuje się przeciwko anarchii, którą pielęgnują jego rodzice – Eleonora i Stomil. Zaskakujące odwrócenie ról, próba wymuszenia na starszych podporządkowania się tradycji, aranżacja własnego ślubu i farsa, która goni farsę. Z perspektywy czasu, znając podłoże historyczne, zupełnie inaczej odczytuję tę książkę. Zmiany zachodzące od czasów dwudziestolecia międzywojennego do czasów II wojny światowej spolaryzowały społeczeństwo, w tym wiele środowisk. Efektem tego było wiele konfliktów i żeby je zrozumieć, naprawdę trzeba dojrzeć do tej lektury. Z kim teraz się utożsamiacie? Wyznajecie poglądy Artura? A może przychylacie się do wartości Eleonory i Stomila?


7. Bolesław Prus „Lalka”
Ta lektura z pewnością nie należy do ulubionych książek młodzieży, choć często pojawia się na egzaminach maturalnych. Powieść prezentuje temat aktualny, skłaniający do refleksji nad relacjami społecznymi i międzyludzkimi w ogóle. To niezwykle ciekawa, zawiła i wielowątkowa historia człowieka, który osiągnął w życiu bardzo wiele, ale źle ulokował swoje uczucia. Nie brakuje w niej niedopowiedzeń. Bohaterowie Prusa bez wątpienia potrafią wzbudzić w czytelniku emocje – od irytacji, przez współczucie, aż do pełnego zaintrygowania postacią. To, co w czasach licealnych mogło być zmorą, po ponownym odczytaniu niewątpliwie zachwyca. Mam na myśli szczegółowy i interesujący opis dawnej Warszawy. Bez wątpienia Prus to niepodważalny mistrz obserwacji. Kto pełen zachwytu sięga po tę powieść nadal?


8. Michaił Bułhakow „Mistrz i Małgorzata”
Taką zwariowaną i trudną powieść mógł napisać tylko Rosjanin. Niezwykle głęboka i wielowymiarowa fabuła przyprawiała o zawrót głowy podczas pierwszego kontaktu z nią. Po latach szaleńcza podróż, w którą zabiera nas Bułhakow nabiera innego znaczenia – odwiedzamy moskiewski park, teatr, szpital psychiatryczny, trafiamy na bal. Macie swoją ulubioną scenę z tej powieści? A może jest też taką, której do tej pory nie możecie rozgryźć?


9. William Szekpir „Romeo i Julia”
I na tę lekturę czekałam z wypiekami na twarzy. A przynajmniej do momentu rozpoczęcia przygody z nią. Gdy czytałam ją pierwszy raz, kompletnie nie rozumiałam i nie podzielałam zachwytu nad tym dramatem. Rządna wielkich uniesień, pięknej miłości i niesamowitej historii, dostałam dialogi, których nie rozumiałam, fabułę nie taką, jakiej oczekiwałam i z trudem dobrnęłam do końca. Ta historia miłosna wszechczasów z całą pewnością nie zachwyci nastolatków albo przynajmniej znajdzie niewielkie grono adoratorów, ale dla dorosłych, mających już większe doświadczenie życiowe, może okazać się strzałem w dziesiątkę. XVI-wieczny konflikt zwaśnionych rodów, zakazana miłość i najwyższa ofiara, którą ponieśli zakochani, nabierają innego wymiaru i znaczenia. Jakie są Wasze wrażenia, dotyczące tego dramatu? A może znacie podobną historię miłosną?


10. Maria Pawlikowska-Jasnorzewska „Wiersze wybrane”
Tę pozycję wybrałam celowo, bo już jako nastolatka zakochałam się po uszy w twórczości Jasnorzewskiej. Przygotowywałam kartki, które opalałam tak, by wyglądały na nadgryzione zębem czasu, przepisywałam na nie utwory poetki i wieszałam je na ścianie w pokoju. Rodzice cierpliwie znosili moje gimnazjalne zapędy i sami kupowali mi kolejne tomiki poezji. Nie znając kontekstu utworów Pawlikowskiej-Jasnorzewskiej, czyta się je zdecydowanie zbyt lekko. Refleksyjna natura poetki zaowocowała doskonałymi tomikami poezji, w których nie brakuje miłosnych uniesień, tęsknot, świadomości przemijania, wspaniałej obserwacji, a nawet autoironii. Jeśli znacie i pamiętacie Marię Pawlikowską-Jasnorzewską tylko z ławy szkolnej, sięgnijcie po nią koniecznie w najbliższym czasie – na pewno odkryjecie jej nowe oblicze. Pamiętacie jej niektóre miniatury nadal? A może jest tu ktoś, kogo nie urzekły jej utwory?


Z całą pewnością listę lektur, do których warto wracać można mnożyć bez końca – każdy z nas wybierze coś innego. Możemy spróbować wspólnie przygotować listę lektur, które będziemy razem czytać i dzielić się wrażeniami. By uporządkować propozycje, wybierzmy jakiś temat przewodni. Co proponujecie na początek? Według jakiego motywu będziemy krążyć? Jakie zadanie domowe w postaci lektury będzie jako pierwsze? Chętnie podyskutuję z Wami – to będzie nasz Klub Lektur Odkurzonych. Zapraszam Was na forum nakanapie.pl – właśnie otwieramy wrota naszego klubu!

Ewelina Kaczmarska
× 19 Polub, jeżeli artykuł Ci się spodobał!

Komentarze

@Anyush
@Anyush · ponad 4 lata temu
Dodałabym do tej listy ''Zbrodnię i karę''. Jest to zdecydowanie moja ulubiona lektura szkolna.
× 6
@katapika
@katapika · ponad 4 lata temu
Oj, to była świetna książka - już dawno temu w liceum bardzo mi się podobała :)
× 1
· ponad 4 lata temu
Obok Granicy, Lorda Jima i Ferdydurke to jedna z tych, których nie byłam w stanie skończyć. Ale jak na 4 lata liceum 4 niedoczytane, to i tak nie jest źle. Są pewnie tacy, którzy mają tylko 4 przeczytane.
× 2
· ponad 4 lata temu
Do swojej listy wstydu dopisuję "Faraona" z całą pewnością! A jak z "Panią Bovary"? Mnie zachwyca nieustannie i często po nią sięgam, choć egzemplarz, który posiadam jest już w rozsypce
× 2
@katapika
@katapika · ponad 4 lata temu
Czytałam Pani Bovary - rewelacyjna, zapomniałam, że to lektura. Jak dla mnie kiedyś Granica była w miarę ok, natomiast Lorda Jima i Ferdydurke nie mogłam przebrnąć. Faraona nie czytałam - muszę nadrobić!
× 1
· ponad 4 lata temu
U mnie Pani Bovary i Faraon lekturą nie były, przynajmniej w LO, na studiach tak.
× 2
@jatymyoni
@jatymyoni · około 4 lata temu
Na szczęście nie było moją lekturą "Zbrodnia i kara". Natomiast przeczytałam wszystkie lektury ze szkoły średniej, nie było wyjścia. Przez 4 lata ogólniaka miałam chyba 4 lekcje z gramatyki, reszta to była literatura i lektury wałkowane tam i z powrotem. Jeżeli przez ileś tygodni przerabia się na przykład "Pana Tadeusza", to nie ma szans nie przeczytać. Nie przeczytałam ostatniego tomu "Noce i dnie" i to się upiekło.
× 3
@ania_gt
@ania_gt · ponad 4 lata temu
Ja dołożyłabym "Inny świat" Grudzińskiego. W liceum mnie odrzucała (mimo wielkiej miłości do historii), musiałam do niej dojrzeć. Reszta z powyższej listy przeczytana z większą lub mniejszą przyjemnością.
× 5
· ponad 4 lata temu
Dzięki tej książce sięgnęłam po opowiadania autora i jego dzienniki, tak mnie zachwyciła. Choć lekka nie była.
× 1
@ania_gt
@ania_gt · ponad 4 lata temu
Wiesz, miałam podobnie. Jak już ruszyłam z Grudzińskim, to poszło. Uwielbiam "Caravaggio. Światło i cień", "Wieżę" i inne opowiadania, no i "Dziennik pisany nocą".
× 1
@opisujeksiazki
@opisujeksiazki · ponad 4 lata temu
,,Lalka" jest jedyną z tego zestawienia, której nie przeczytałam. W szkole moim wytłumaczeniem było to, że mi się ,,nie podoba". Teraz chcę do niej wrócić, bez presji czasu, bez myśli, że czeka mnie kartkówka z lektury i bez strachu, że nie zapamiętam jakiegoś szczegółu. Ogólnie uważam, że dobrze jest zweryfikować nasze nastawienie do książek po ukończeniu szkoły, przeczytać je na spokojnie.
× 4
@kat.czyta
@kat.czyta · ponad 4 lata temu
Mam wrażenie, że kiedy wracam po latach do lektury czytanej w szkole, odkrywam nowe znaczenia, sensy i wyciągam więcej wniosków. Nie mówiąc już o tym, że studiując polonistykę dowiaduje się takich ciekawostek, że żałuję, że nie powiedziano mi tego wcześniej, bo na pewno bardziej polubiłabym daną lekturę :)
× 3
@Fredkowski
@Fredkowski · ponad 4 lata temu
Ja pamiętam, jak nie przeczytałem Lorda Jima i zostałem powołany do tablicy, aby streścić fabułę. Streściłem. Było śmiesznie :)

ps. do tej pory nie przeczytałem - mój własny szczyt szczytów...
× 3
@8dzientygodnia
@8dzientygodnia · ponad 4 lata temu
Ja z Lorda Jima pamietam tylko guano 🤭
× 1
@JMG
@JMG · około 4 lata temu
W życiu do tej pory przeczytałam wszystkie lektury, choć nie zawsze w terminie, ale Akademii Pana Kleksa nie znoszę i nie zamierzam do niej nigdy wracać. Zanudziłam się prawie na śmierć
× 3
@Renax
@Renax · około 4 lata temu
A mi się spodobała. Pamiętam, że z pasją czytałam o tej lekcji geografii z globusem. Całą trylogię przeczytałam. Najlepszy był 'Tryumf Pana Kleksa'. Piosenkę o kokoszce, która ma dać jajko śpiewałam przez całe wakacje.
@jatymyoni
@jatymyoni · ponad 4 lata temu
Prawie zawsze czytałam lektury. Niestety prawie. Nie przeczytałam "Placówka" Prusa i to było na egzaminie pisemnym do ogólniaka. Na szczęście byłam olimpijką z matematyki, bo inaczej byłoby krucho.
Większość z opisanych książek nie mogła być moimi lekturami. Zamiast wierszami Pawlikowskiej mieliśmy Majakowskiego i inną poezję rewolucyjną.
Miałam takie egzotyczne lektury jak
Wandy Wasilewskiej "Pokój na poddaszu"
Janina Broniewska : "Filip i jego załoga na kółkach", "O człowieku, który się kulom nie kłaniał"
Arkady Gajdar: "Czuk i Hek" i "Timur i jego drużyna"
Polevoj "Opowieść o prawdziwym człowieku"
"W pustyni i w puszczy" to była sama przyjemność
Oprócz tego męczono nas powieściami i opowiadaniami z pozytywizmu, żeby wykazać jak to przed wojną było źle. Więc były opowiadania: "Antek", "Janko muzykant", "Katarynka", "Siłaczka", "Łysek z pokładu Idy", "Nasza szkapa" , "Miłosierdzie gminy"i powieści "Syzyfowe prace", "Placówka", Ludzie bezdomni", "Chłopi", "Noce i dnie", "Granica". Do dzisiaj nie lubię polskiego pozytywizmu.
W tym duchu był też Balzac "Ojciec Goriot" i "Chata wuja Toma"
Z okresu wojny była mieczysław Moczar "Barwy walki"
Nałkowska "Medaliony", "Siódmy krzyż" Seghers , "Niemcy" Kruczkowskiego, "Popiól i diament", Żukrowski "Lotna i inne opowiadania", Szołochow "Los człowieka",
Jedynymi książkami z literatury europejskiej XX wieku to Camus "Dżuma" i "Stary człowiek i morze" Hemingway.
× 2
· około 4 lata temu
Znam te tytuły. Literatury rewolucyjnej już nie czytałam, ale wszystkie książki, które wymieniłaś, dostałam w spadku gdy przyszłam pracować do biblioteki.
@jatymyoni
@jatymyoni · około 4 lata temu
Chociaż Polevoja "Opowieść o prawdziwym człowieku" jest interesującą książką. Jest to opowieść o prawdziwym człowieku, który był lotnikiem. Został strącony i ranny czołgał się ileś kilometrów. Uratował się, ale stracił obie nogi. Pragną jednak wrócić do latania i to zrobił. Jak się pominie całą otoczkę propagandową to naprawdę ciekawa historia i trzeba podziwiać tego człowieka.
@milena9
@milena9 · ponad 4 lata temu
Bardzo ciekawy wpis ;):). Uważam, że do każdej lektury należy dorosnąć. Inna sprawa, że samo określenie lektura obowiązkowa odrzuca człowieka raczej z zasady ;):). Lalkę czytałam z przyjemnością ;):). Natomiast Tango to koszmar. Dla mnie przynajmniej. Poezji też nie darzę czytelniczą miłością. To pytanie z cyklu oczywistych: Co autor miał na myśli? Szkoda, że wpisy nie są udostępniane na fb ;):)

× 2
@Airain
@Airain · ponad 4 lata temu
Bo autor (poeta) miał na myśli:
- że on się cholera tak męczy, a znowu mu nie zapłacą
- że, no właśnie, czy zapłacił ostatni rachunek za prąd (dla starszych epok - za świece), bo inaczej będzie siedział po ciemku
- że kolega X zjechał jego ostatni utwór, świnia jedna
- że to krzesło jest okropnie niewygodne
- że głodny jest, zjadłby co dobrego, i w ogóle czas skończyć ten przeklęty wiersz i iść się napić.
× 2
· ponad 4 lata temu
Poezję zaczyna doceniać się wówczas, gdy nie trzeba poddawać jej obowiązkowej analizie i interpretacji. Zresztą, nie wiem gdzie o tym czytałam, czy ktoś mi mówił, ale podobno krąży taka informacja ( nie wiem też czy prawdziwa), że Szymborska jak dostała do zinterpretowania swój własny wiersz, to też nie poszło jej najlepiej. Uniwersyteckie głowy wiedzą lepiej „co poeta miał na myśli”. Myślę, że połowa poetów mogłaby się poważnie zdziwić jak obecnie interpretujemy ich twórczość. Ile do niej dopowiadamy, ile tworzymy teorii i wysuwany nieistniejących wniosków. Bo czy Mickiewicz pisząc:
„Wpłynąłem na suchego przestwór oceanu,
Wóz nurza się w zieloność i jak łódka brodzi„
nie powiedziałby: ludzie, ja tylko jechałem wozem przez akermański step...
Oczywiście użycie wspaniałych rozbudowanych metafor daje nam środki i narzędzia do odpowiedniej interpretacji tego fragmentu i od razu nasuwa się nam skojarzenie do morskiej podróży.
Pamietam jak na studiach na zaliczenie musiałam dokonać analizy i interpretacji „Rzeki” Herberta. Piękny wiersz. Ale na bank autor pisząc go nie przeanalizował dokładnie każdego wersu czy słowa. A student musiał dorobić teorię opierając się na symbolice, kulturze, znaczeniu wyrazów itp.
Poezję doceniłam po studiach, gdy nie musiałam jej rozkładać na czynniki pierwsze.
× 5
@ksiazkiagi
@ksiazkiagi · ponad 4 lata temu
Właśnie ja też polubiłam poezję dopiero, kiedy nie musiałam jej analizować. Wtedy zobaczyłam piękno w wierszach, nie musiałam się bowiem zastanawiać, co autor chciał przez to powiedzieć, tylko co dla mnie to znaczy i jak ja odbieram te słowa...
× 3
@OutLet
@OutLet · ponad 4 lata temu
A ja lubię interpretować poezję...
× 2
@Airain
@Airain · ponad 4 lata temu
Ja też, ale nie według "co autor miał na myśli".
× 1
@jatymyoni
@jatymyoni · około 4 lata temu
W szkole lubiłam poezję, która była poza programem, a więc nie musiałam interpretować : "Co poeta miał na myśli". Zawsze miałam odpowiedź: "W pijanym zwidzie nic nie miał na myśli." Bardziej mnie interesuje od tego co poeta ma na myśli, to co ja mam na myśli czytając dany wiersz, jakie uczucia i skojarzenia wywołuje u mnie.
× 1
@ksiazkiagi
@ksiazkiagi · ponad 4 lata temu
Wspomniane lektury również należą do moich ulubionych, może poza "Tangiem". Za to bym dodała do tej listy "Dżumę", nie wiem czemu, ale dobrze wspominam tę książkę 😉
× 2
@jatymyoni
@jatymyoni · około 4 lata temu
"Dżuma" to jedna z nielicznych lektur szkolnych, który pamiętam z sympatią.
× 2
@Mackowy
@Mackowy · ponad 4 lata temu
Od jakiegoś czasu chcę wrócić do Faraona, bo w liceum były ważniejsze sprawy niż czytanie takich "nudziarstw", a Mistrz i Małgorzata - szczyt mojej listy wstydu ;-/
× 2
· ponad 4 lata temu
Każdy ma swoją listę wstydu. Nawet poloniści. Mam wiele tytułów z klasyki, których wstydzę się, że nie przeczytałam, ale nie mam jednego konkretnego, który byłby tym najbardziej hańbiącym. Z drugiej jednak strony przeczytanie (+\-) 300 tytułów lektur rocznie i tak nie było możliwe, więc odpuszczało się pewnym pozycjom. Może jeszcze uda się kiedyś do nich wrócić.
× 6
@Fredkowski
@Fredkowski · ponad 4 lata temu
Mysmy już kiedyś rozmawiali o tym Faraonie, kolego Mackowy, i ja wciąż czekam na Twoją recenzję, żeby mi powiedziała, czy sam powinienem się za to zabierać. Tak więc tego, yghm... no.
× 1
@Mackowy
@Mackowy · ponad 4 lata temu
@Fredkowski
Trafiony celnie ;)
× 1
@Rudolfina
@Rudolfina · ponad 4 lata temu
O, jak ja Ci zazdroszczę, Maćkowy, że jeszcze nie czytałeś Mistrza i Małgorzaty. To prawdziwa rozkosz czytać te książkę pierwszy raz. Przypominam ją sobie co kilka lat i zawsze znajduję coś nowego, ale to nie to samo...
× 1
@jatymyoni
@jatymyoni · około 4 lata temu
Ja też lubię sobie przypominać co pewien czas "Mistrza i Małgorzatę". Na szczęście to nie była moja lektura szkolna i dzięki temu nie obrzydzili mi jej.
× 1
@milady_2
@milady_2 · ponad 4 lata temu
Witam. Ja bym dodała do tego spisu obowiązkowo Chłopi, Pan Tadeusz, Krzyżacy. Ogólnie miło wrócić myślami do czasów lektur szkolnych. Czytałam wszystkie. Dzieci z Bullerbyn, to chyba do dziś moja ulubiona. Jedyna, przez jaką nie przebrnęlam, lub poprostu nie zrozumiałam to Bajki robotów Lema. Tego jakoś nie mogłam unieść.
× 1
@Renax
@Renax · około 4 lata temu
A ja w podstawówce nie lubiłam 'Dzieci z Bullerbyn', 'Sierotki Marysi' i 'Puchatka' oraz wojennych. A Lem to w podstwówce za wcześnie, według mnie.
× 1
MA
@marakub · około 4 lata temu
Z tego zestawienia nie czytałam "Tanga" i "wierszy wybranych". Z sentymentem wspominam za to "Mistrza i Małgorzatę ", czytałam w liceum 2 razy. Bardzo wtedy ceniłam Bułhakowa i właściwie właśnie sobie uświadomiłam, że mam ochotę coś znowu jego przeczytać. Dziękuję za inspirację !!!
× 1
AL
@Alojka · ponad 4 lata temu
Wciąż do niektórych tytułów ze szkolnych lat czuję niechęć. Czy do nich wrócę? Nie wiem, na razie kusi mnie wiele więcej innych tytułów. Ale kilka z lektur mam na swojej półce, rozstać się z nimi nie chcę.
× 1
@jatymyoni
@jatymyoni · około 4 lata temu
Odczuwam to samo i raczej nie powrócę do lektur szkolnych. Jest tyle ciekawych książek do przeczytania, których nie znam, pisarzy których nie znam.
@jatymyoni
@jatymyoni · około 4 lata temu
Pamiętam,że w trzeciej klasie moja córka czytała "Awanturę o Basię" Makuszyńskiego. Oprócz tego, że było to za wcześnie i nie rozumiała całego kontekstu.
@Zaczytane_koty
@Zaczytane_koty · ponad 4 lata temu
Cierpienia młodego Wertera. Cierpiałam razem z bohaterem😂😂😂

@ilona_m2
@ilona_m2 · około 4 lata temu
Ja z pewnością sięgnę po "Dolinę Issy" czy "Dzieci z Bulerbyn"