Cytaty "Paulina Świst"

Dodaj cytat
Kiedy zobaczyłem, że chodzi o Irak, wiedziałem, że będę musiał załatwić to sam. Nikt, kto tam nie był, nie był w stanie objąć tego rozumem. Ci, którzy byli, nie musieli o tym gadać. Po prostu wiedzieli.
Czułem zupełny spokój. Tak jakbym wyszedł z siebie i stanął obok. Doskonale wiedziałem, że to nie jest normalne. Po prostu przekroczyłem pewną granicę wrażeń, po której zostały już dwie drogi - załamać się albo wyłączyć wszystkie emocje. Najwyraźniej mój mózg wybrał drugą opcję.
Niepotrzebnie to zaczynałam. Byłam beznadziejna, jeśli chodzi o relacje z facetami.
-Panie prokuratorze, szanujmy się. Pan sobie daruje osobiste wycieczki w moją stronę, a ja nie powiem na głos, że pan pewnie nie prowadza się z nikim, bo nie ma w tym kraju aż takich desperatek.
Nie ma twardych ludzi, są źle albo dobrze przygotowani.
Ludzie dzielili się na miękkich i takich, których po prostu nie uderzono we właściwe miejsce.
Doskonale wiedziałem, jak ludzie zachowują się w sytuacjach skrajnie stresowych.
(...)
Co może stać się z jego psychiką. Jak to może wpłynąć na działania i poglądy. Ludzie dzielili się na miękkich i takich, których po prostu nie uderzono we właściwe miejsce.
Nie cierpiał gadać o pierdołach, a ja - jakby na przekór - czułam pokusę, by wydobyć z niego jakieś durne informacje z rodzaju: jaka jest twoja ulubiona piosenka albo za co mnie lubisz? Najwyraźniej całkowicie mi odwalało, bo zaczęłam się śmiać, przypominając sobie jego odpowiedź na drugie z tych pytań: ,, Za cycki! A za co niby? Charakter masz paskudny.
Brałbym cię jak komornik telewizor.
Stań tu. - ,,Zimny,, wskazał Marysi Miejsce.
-Nie zmieszczę się.
-Wjechałbym tam jelczem z naczepą-rzuciłem usłużnie z tylnego siedzenia.
-Rzecz jasna! Jest coś, w czym nie jesteś absolutnie doskonały, milordzie ?
Przybrałam strategię oposa i po prostu udawałam, że nie żyję.
-Wiesz czemu boję się wódki z sokiem? Bo po wódce z sokiem nie boję się niczego
Poczułem alarmowy hejnał w głowie, ale nie chciało mi się myśleć ani ruszać. Zwłaszcza że leżała na mnie ruda czarownica i najwyraźniej również nie miała zamiaru drgnąć.
-Cii. Nie wałkuj tego - powiedziałem przez ściśnięte gardło. Nie miałem siły, by jej kolejny raz tłumaczyć, że kłamałem. Kłamałem, bo się wystraszyłem. Kłamałem, bo robiłem to całe życie. To moja druga najlepsza umiejętność. Zaraz po krzywdzeniu tych, którym na mnie zależy.
- Zuza, fajnie, że ci się podobało. Mnie też. Tylko musisz pamiętać..
-..że to był tylko seks - dokończyła, nadal się uśmiechając i schylając po majtki.
Zaskoczyła mnie. Byłem przygotowany na rozczarowany wzrok, wyrzut w szarych oczach i focha tysiąclecia.
-Czemu tak na mnie patrzysz? -zapytała, wkładając bieliznę.-Myślałeś, że będę za tobą chodzić jak zakochany kundel? Przecież jasno mi wyjaśniłeś nasze relację, a ja ci powiedziałam, że nie interesują mnie policjanci. Zakochać mogłabym się w tym, którego udawałeś.. Na szczęście nie zdążyłam.. Ale to, co zrobiłeś dziś, było niesamowite. -Przeciągnęła się jak kot.-Powtórzymy to?
Literalnie rzecz ujmując, opadła mi szczęka. Do ziemi. Czy ona właśnie mnie spławiła, proponując mi okazjonalny seks? Bo na pewno kłamała, kiedy mówiła, że nie zdążyła zakochać się w Radosławie "korposzczurze". Może rzeczywiście moje miejsce pracy zmieniało wszystko.
Nie chciałem wnikać w powody, skoro rezultaty były zachwycające.
- Co znaczy "kocynder"? - zapytała.
- Kocynder to śląski wyraz, który oznacza chaos, kompletny rozpierdziel...
- Nazywasz tak córkę? - Popatrzyła na mnie z oburzeniem.
- Tak. Pasuje do jej charakteru, a wszyscy myślą, że to coś od kotka.
Adwokat nie koza, kwiatków nie zeżre.
(…) sukces przychodził tylko wtedy, kiedy okupiło się go odpowiednią liczbą poświęceń.
Głęboko zaciągnąłem się papierosem... Spojrzałem na zegarek i stwierdziłem, że dam sobie jeszcze godzinę.Jeśli po tym czasie nie opuszczę klubu z napaloną małolata, z godnością przyjmę swój los i spędzę resztę soboty, jeżdżąc czołgiem T -34/85 w World of Tanks.
-Niby nie...ale w zasadzie tak.Nie wiem. -Precyzja mojej własnej wypowiedzi mnie powaliła.
Kinga, powiedz, jak to jest możliwe? Pijesz jak facet, klniesz jak facet, znasz się na piłce jak facet, a czasem zachowujesz się jak najdurniejsza platynowa blondi z Manieczek? Miał ci wyznać miłość do grobowej deski z bukietem róż?
Poczułem, jak pod moją czaszką rozbłyskuje błyskawica. Wszystkie myśli zmieniły się w jedno wielkie pragnienie, by pokazać jej, że jest moja. Przywiązać do siebie.
- Zimny, rozwiązać Cię? - zapytał Strzelecki, patrząc jak wraz z krzesłem podnoszę się znad ciała trzeciego goryla.
- Nie kurwa, będę tak siedział i czekał, aż mnie przelecisz.
Zazdrosna baba jest najwredniejszą istotą na ziemi.
Kinga siedziała mu na kolanach. Poczułam ukłucie zazdrości. Z moim mężem to nie było możliwe. Od ślubu zachowywał się jak chory psychicznie. Tak, jakbym nagle została jego własnością. Jego odzywki do mnie sprowadziły się do wieczornych pretensji, a przecież podobno walczył o mnie całe życie ...
Zęby nie trawa, dwa razy nie rosną.
- Bo desant polega na tym, że zeskakujesz ze spadochronem, a potem najczęściej musisz gdzieś dojść, więc nas do tego przystosowują - Pociągnąłem łyk piwa. - No i oszczędzają wachę. A co robisz, kiedy dojdziesz? Zakrztusiłem się piwem. Popatrzyła na mnie prowokująco. Nie o takie dochodzenie mi chodzi… Domyślam się, że ubierasz się i idziesz do domu. Wredna cholera. Doskonale wiedziała, o jakim “dojściu” najpierw pomyślałem. Zależy, który to raz - odciąłem się z cwaniackim uśmiechem
© 2007 - 2024 nakanapie.pl