Po lekturze tej książki na tyle zafascynowałam się kulturą i obyczajami epoki wiktoriańskiej Anglii, że napisałam na jej podstawie pracę licencjacką.
Nie jest to powieść typowo historyczna, bardziej ukazująca zmiany społeczne zachodzące w Anglii podczas Rewolucji Przemysłowej; ma również dość mocno rozbudowany watek romantyczny (i momentami przypomina mi "Dumę i uprzedzenie").
Bohaterką powieści jest Margaret Hale, która wraz z rodziną zmuszona jest przenieść się z sielskiej wsi do przemysłowego miasta na północy Anglii. Przeprowadzka jest dla głównej bohaterki szokiem - miasto w niczym nie przypomina południowych angielskich miasteczek. Jest w nim głośno i brudno a powietrze zanieczyszcza okoliczna fabryka włókiennicza. Dzięki przyjaźni z jedną z pracownic fabryki, Margaret odkrywa brutalną rzeczywistość w której przyszło żyć robotnikom. Zawstydzona swoją wcześniejszą ignorancją, postanawia wstawić się za pracownikami i wesprzeć w dążeniach do wywołania strajku. Drugim, mniej oczywistym bohaterem "PP", jest John Thornton, przedsiębiorca, człowiek który doszedł do wszystkiego sam i nieprzychylnie wypowiada się o klasach wyższych wiktoriańskiego społeczeństwa.
Wokół tych dwóch postaci kręci się właściwie cała fabuła, w głównej mierze dlatego, że reprezentują dwie strony konfliktu klasowego: szeroko rozumianą arystokrację i szlachtę, oraz przedsiębiorców, którzy majątku nie odziedziczyli i do wszystkiego doszli sami. Jest to bowiem powieść nawet nie...