No więc... zamykamy szkoły, bo - jak pokazał przykład
Izraela - szybko stają się ogniskami koronawirusa. Oczywiście nasz rząd wiedział lepiej i otworzył szkoły po wakacjach, bo nasz koronawirus miał być mądry i miał nie prowadzić do wzrostu zachorowań, ale jak się okazało - prowadził. Dlatego szkoły zamknięto i zdecydowano się na nauczanie zdalne. A że
eksperci przewidywali to wcześniej... Kto by tam słuchał jakichś ekspertów.
Zamykamy galerie, restauracje i inne miejsca, żeby ograniczyć mobilność ludzi, którzy mogą koronawirusa przechodzić skąpo- lub bezobjawowo. Zanim jednak rzucicie się na mnie z tekstem ,,co to za wirus, że jest bezobjawowy?!'' proponuję zapoznać się z historią
Tyfusowej Mary.
I tak, do licha, wszystkie te działania mają sens i jak najbardziej ratują życie i zdrowie innych (nie wiem, mi się tam nie pali do
powikłań neurologicznych po przejściu covida, ale może ja dziwna jestem). To, że ktoś uważa inaczej nie oznacza, że fakty nagle stają się inne. To jest sytuacja w której nasze
przekonania ścierają się z powszechnie dostępną, naukową
wiedzą.
To zaś, że są ludzie myślący podobnie (kwarantanna nic nie daje, po co nosić maseczki itd.) absolutnie nic nie znaczy. To czysta socjotechnika, jeden z jej elementów, prosta manipulacja - powoływanie się na to, że istnieją ,,inni'', którzy uważają ,,podobnie'' i jest ich ,,dużo''.
Mrożek zaś był satyrykiem. Poważnie wątpię w to, że jego tekst o tym, że odkrył epidemię starości (która na pewno zabija) należy brać na poważnie i podawać jako przykład.
Co zaś tyczy się Brewermanna - sama piszesz, że to pan
autor i
teolog. No i fajnie. Można mieć doktorat z teologii, ale to nie znaczy, że należy się wypowiadać jako autorytet w dziedzinie wirusologii. Doktorat doktoratowi nierówny.
Koronawirus nie ujawnił bynajmniej istnienia galopującego konsumpcjonizmu i bezlitosnego, rabunkowego kapitalizmu. Ludzie o tym mówią od dawna - o niszczeniu planety, o wyzysku pracowników niskiego i średniego szczebla, o rosnącej polaryzacji społeczeństwa...
Tym, co koronawirus pokazał, jest mianowicie to, że ludzie w Polsce są w zaskakującej większości egoistyczni (nikt nie będzie mówił mi, że mam nosić maseczkę; nie ma żadnej epidemii) i że to ściema, że nie da się ograniczyć emisji CO2, bo jak najbardziej można to zrobić.
Reakcje dotyczące wypowiedzi pani Górniak nie są przykładem nienawiści, ale zdroworozsądkowego podejścia do życia. Podobnie, jak krytyka pana Komarenko. Żadne z nich nie ma wykształcenia kierunkowego (wirusologia, medycyna), żeby wypowiadać się na temat szczepionek, ich przydatności, konieczności szczepień itd.
Nie można też jako argumentu podawać tego, że ,,luki w wykształceniu'' nikomu nie przeszkadzały, kiedy pani Górniak została wysłana na Eurowizję. Do śpiewania nie trzeba mieć doktoratu. Do wypowiadania się na tematy medyczne i naukowe - wypadałoby chociaż wiedzieć o czym się mówi. Pani Górniak nie wie i jej słowa są zwyczajnie szkodliwe. Dlatego naszym moralnym obowiązkiem jest krytyka takich osób.
Co zaś tyczy się tego fragmentu: ,,Niemiecki humanista rozumuje przy tym następująco, jeśli chodzi o zagrożenie stwarzane przez wirus: 1. większość ludzi zainfekowanych wirusem pozostaje zdrowymi; 2. wskaźnik śmiertelności nie wzrósł znacząco w porównaniu do lat wcześniejszych.'' to... cóż. No właśnie widać, że jest ,,humanistą'', który nie potrafi analizować danych.
Na chwilę obecną nie da się z pewnością powiedzieć, że jakaś ,,większość'' pozostaje zdrowa. Wiadomo na razie tyle, że powikłania po koronawirusie spotykają ponad
22% osób powyżej 70 roku życia. Wiadomo też, że w listopadzie
2020 mieliśmy najwyższy wskaźnik zgonów od czasów II WŚ - jak to się ma do tezy pana teologa?
Poza tym, rany, nie tracimy ,,wszelkiej wolności''. Dalej można iść do sklepu, zamówić książkę, którą mamy ochotę przeczytać albo odpalić film na Netflixie. A to, że chorego nie można ,,potrzymać za rękę'' nie wynika z tego, że medycyna jest teraz zimna i zła, ale z tego, że po tym ,,trzymaniu za rękę'' sami możemy wylądować na OIOMie z rurką od respiratora w gardle i wtedy ,,potrzeby wyższego rzędu'' nie będą już tak ważne jak proste przeżycie.
Kończąc pragnę zauważyć, że Polska nie zawdzięcza wolności Krystynie Jandzie tylko swoim obywatelom i temu, że potrafili się na jakiś czas zjednoczyć. Za ataki na celebrytów, którzy się zaszczepili, jest zaś w dużej mierze odpowiedzialna nasza propagandowa telewizja, więc to do nich należy kierować zażalenia.