Hmmm, pomyślmy, co prawdziwy wielbiciel kryminałów jada na śniadanie?
Wersja 1:
Posiłek jest raczej łatwy w przygotowaniu, by można go było szybko zjeść i powrócić do lektury a do tego oczywiście czarna niczym oczy demona kawa.
Wersja 2:
Posiłek jest przygotowany przez konesera w długim okresie czasu. W kuchni zamiast radia leci audiobook z najnowszą zakupioną lekturą. Na talerzu ląduje sałata, która czytelnikowi kojarzy się z roślinnością, która obrosła trupa w poprzednim tomie. To jednak nie burzy spokoju znawcy kryminałów. Następnie na "zieloną łączkę" lądują pomidory, czerwone niczym krew niewinnej ofiary. Na to trochę warzyw korzeniowych, które przypominają świeżo wykopane kości. A to wszystko polane oliwą, żółtą niczym zaropiała rana. Do tej "diabelskiej kompozycji" można dorzucić grzanki, które są tak kruche niczym pękający kark pod wpływem siły napastnika. Do picia kawa, bez cukru. Czarna niczym oczy najgorszego potwora. A to wszystko zostaje przygotowane w czasie opisu brutalnego morderstwa lecącego z głośników obok. Teraz wielbiciel kryminałów jest gotowy na posiłek. A na deser zje jeszcze ciasto z wiśniami wyglądającymi niczym wydłubane oczy, leżące na bladym placku niczym trofeum.
Takie oto śniadania mi się marzą. A jako koneser kryminałów, zdecydowanie wybiorę posiłek 2.