"Na moment wszystko zamarło w bezruchu. Ciemność, chłód, cisza - wszystko stopiło się w jedno zmysłowe wrażenie. Staliśmy tam, śmieszni, w za dużych płaszczach narzuconych na piżamy, z marnym ogarkiem kradzionej świecy, oniemieli ze strachu i ciekawości. Znaleźliśmy się na miejscu i dotarło do nas, że właściwie nie wiemy, po co tu przyszliśmy. Gdzieś po drodze, gdy skradaliśmy się przez uśpioną wieś, zapomnieliśmy o naszych zmysłach, a być może od początku nie wiedzieliśmy, w jakim celu tu idziemy. A ciągnęły nas tutaj śmierć i tajemnica."
"Listopad" A. J. Kuchmister to zbiór jedenastu osobliwych opowiadań.
Wypełnionych niepokojem, wspomnieniami, cierpieniem, samotnością, nienawiścią, tęsknotą.
Każda historia jest przesycona innym rodzajem energii, emocji.
Każda opowieść ma odrębny i jakże oryginalny klimat.
Niektóre są cierpkie w smaku, inne wywołują nieprzyjemne dreszcze.
Wprowadzają nas w melancholijny stan, bądź grzęzną między myślami i tam zostają.
Jako czytelnik obijałam się od wspomnień bohaterów, ich myśli stały się obrazami. Mimo, że się bronisz, te wspomnienia lgną do Ciebie, przyczepiają się do skóry, takie niechciane.
Gdzieś w ciemności akapitów autorka ukryła bestie, czasem w ludzkiej skórze. Czyhają złaknione krwi i naszego strachu. Czatują na nieroztropnych wędrowców jakimi i my jesteśmy. Czasem niedopowiedzenie jest lepsze od prawdy, jednak pozostawia ten niedosyt, jakże trudny do zaspokojenia. Bo strach w tej książce 'pachnie jak zgniły listopad'.
Autorka w bardzo eteryczny i nieszablonowy sposób prowadzi nas po wertepach wyobraźni. Niekiedy popycha mocniej ku przygodzie, chwilami łapie za rękę i ostrzega, że historia nie będzie miała dobrego zakończenia.
Bohaterowie opowiadań są bardzo nietuzinkowi. Mają do przekazania różne komunikaty i czynią to w naprawdę zaskakujący sposób. Tak wiele perspektyw, zabawy obrazem i słowem. Plastyczny język, malujący cudaczne pejzaże.
Nie umiem wskazać najlepszego opowiadania zbioru, bo wszystkie niesamowicie wpłynęły na moje zmysły i podobały mi się w swojej nierealności.
Granica między snem i ułudą, a rzeczywistością jest bardzo cienka. Wszystko co magiczne, fantastyczne dzieję się w tle, a my jak dzieci poszukujący słodyczy gdzieś w mrokach domu przeszukujemy słowa i odpychamy je na bok by dobrać się do serca opowieści.
Udzielił mi się klimat wszystkich tych opowiadań. Artyzm zdań jest cudowny, pięknie to wyszło. I cierpko. Wiele mądrych zdań do zapamiętania i przemyślenia.
Podczas czytania smakowałam słów, czasem krztusiłam się nimi, czasem z przyjemnością obracałam je w buzi. Tak to już jest z tym realizmem magicznym.
W książce doszukamy się wątków z naszej rodzimej mitologii. Pojawiły się baby, które widzą więcej i wsie zamknięte w swoim pudełku pełnym uprzedzeń. Boginie i demony też są, przemykają gdzieś w mgle naszej wyobraźni. Książka A. J. Kuchmister idealnie wpasowała się klimatem w te mgliste, pełne wilgoci i smutku dni. Szkoda tylko, że zbiór nie liczy sobie więcej stron. Mogło by być ich nawet tysiąc, a ja przeczytałabym je wszystkie. Polecam zaciągnąć się głęboko mrokiem i grozą "Listopada". Naprawdę warto. ❤
https://atramentowypodroznik.blogspot.com/2020/11/listopad-j-kuchmister.html