Ten dziennik podróży poślubnej po Australii budzi pogodną zazdrość. Zazdrość, bo dwojgu młodym ludziom udało się zrealizować marzenie i zobaczyć niezwykłą stronę świata w wieku, kiedy ma to jeszcze znaczenie i wpływ na całe życie. Pogodną, bo osiągnęli to własną pracą i śmiałością zamierzeń. Zapis przygody jest bezpretensjonalny i realistyczny. Nie epatuje emocjami czy poetyckimi opisami, o co byłoby łatwo w pierwszym kontakcie z australijską egzotyką. Byłem w wielu miejscach wspomnianych przez autorów i dzięki nim znalazłem się tam ponownie. Dziennik zostawia wiele miejsca wyobraźni i wspomnieniom.
Niezwykłość kontynentu, flory, fauny i ludzi, ale przede wszystkim niespotykanej nigdzie indziej aury życia tam na dole podkreślona jest kontrastującymi z nią listami z Polski okresu przełomu 89/90 - są jeszcze miejsca na świecie, gdzie polityka i niekończące się reformy gospodarcze nie przesłaniają udręczonym ludziom wspaniałości i grozy świata, na którym jesteśmy tylko gośćmi. Kraina kangurów, tasmańskiego diabła i rafy koralowej uświadamia to jednoznacznie. Przeczytajcie te notatki i ośmielcie się iść w ślady ich autorów.
/Jacek Kaczmarski/