To jest moje pierwsze spotkanie z Singerem i myślę, że nie ostatnie.
Przeczytałam też „Ojca chrzestnego” Obie te książki przedstawiają zamknięte światy egzystujące w Ameryce. W obu przypadkach wyjście z tego świata równa się zdradzie. Te światy są bardzo różne, ale jednocześnie jest w nich jakieś podobieństwo.
Książka Singera opisuje małą diasporę żydowską w Nowym Yorku po zakończeniu wojny. Ukazuje świat amerykańskich Żydów, którzy uratowali się przed Holocaustem i którzy przybyli do Ameryki z różnych krajów Europy. Mimo wspólnej tradycji i religii kraje ich pochodzenia mają duży wpływ na sposób postrzegania świata. Dochodzi też do zderzenie tradycji i tożsamości żydowskiej z Ameryką. Mamy historię ludzi rozdartych między tradycją i wiarą, a współczesnym światem. Rozdartych między przeszłością, a teraźniejszością. Każdy z nich musi się zmierzyć z Holocaustem, z tragedią, jaka spotkała cały naród, jak i najbliższych. Opowiada o ludziach szamoczących się, pełnych wewnętrznych konfliktów, poszukują własnych dróg i odpowiedzi. Podstawowe pytanie, jakie zadają, to czy mają prawo do szczęścia i jak to szczęście ma wyglądać.
Świetnie napisana książka, pełna emocji, w której każdy z bohaterów niesie własną historię. Autor zagłębia się w psychikę każdego z bohaterów, przedstawiając portrety psychologiczne, starając się ukazać rozterki i motywy ich działania. Książka ma wartką, wciągającą akcję, pełną dramaturgii i plastycznych opisów.