O jakaż to ładna szmira! Nie będę się wypowiadać na temat "historyczności romansu", bo gdyby szacowna autorka nie podała informacji kiedy akcja się dzieje i nie dodała kilku krolów i królików, to nikt by się nawet nie zorientował czy to wiek X, XI czy początek XX.
Od strony "tzw. literackiej" to jest to dramat. Totalny. W poniższej opinii znajdziecie przykłady na poziom językowy i realność wspomnianego XI wieku. Zależnie od stopnia wrażliwości czytelnika: albo popluje się ze śmiechu, albo załamie nad "tworami językowymi". Nie wiem, czy to kwestia tłumacza, czy autorki, ale obawiam się, że w tej wartstwie obie panie miały swój udział.
Ale czyta się przyjemnie, choć fabuła nie zniewala swoją oryginalnością.
Choć nie jest tu aż tak źle, bo przecież główny bohater nie jest ani bogaty, ani piękny. W końcu! chciałoby się rzec. W końcu romans oparty na uczuciu, a nie na bogactwie i urodzie. Główna bohaterka też nie należy do klasycznych piękności i nie grzeszy wielkim posagiem.
Być może to mi się spodobało, nie jestem pewna. Ale że mi się podobało, tego jestem pewna.
Po prostu bardzo ładna i fajna szmira :)