„Dzikie białko” to powieść o specyficznej konstrukcji. Wszystko zaczyna się od nader skomplikowanych epizodów, osnutych wokół zabójstwa łosia. Przy czym ogromne znaczenie dla przebiegu fabuły mają względy techniczne, zwłaszcza pomiary terenowe oraz zbudowanie zespołu środków technicznych i logistycznych, jakimi następnie posłużą się bohaterowie utworu, architekci z jednego warszawskiego biura... Samego łosia należy jednak potraktować symbolicznie, bo w gruncie rzeczy chodziło o szkodliwość rozmaitej maści działaczy partyjnych. Zresztą nie tylko, bo chyba „Dzikie białko” da się potraktować bardziej uniwersalnie. Jak twierdzi sama autorka, opisywała tam generalny, wynikający z systemu, pełny idiotyzm.